Reklama
Maryjo, Matko moja i Pani moja, oddaję Ci duszę i ciało moje,
życie i śmierć moją, i to, co po niej nastąpi. Wszystko składam w
Twoje ręce, o Matko moja; okryj swym płaszczem dziewiczym moją duszę
i udziel mi łaski czystości serca, duszy i ciała, i broń mnie swą
potęgą przed nieprzyjaciółmi wszelkimi, a szczególnie przed tymi,
którzy złośliwość swoją pokrywają maską cnoty. O śliczna Lilio, Tyś
dla mnie zwierciadłem, o Matko moja.
Jezu, Boski więźniu miłości, kiedy rozważam Twoją miłość
i wyniszczenie się dla mnie, to zmysły mi ustają. Kryjesz swój majestat
niepojęty i zniżasz się do mnie nędznej; o Królu chwały, choć taisz
swą piękność, jednak wzrok mej duszy rozdziera zasłonę. Widzę anielskie
chóry, które nieustannie oddają Ci cześć, i wszystkie Moce niebieskie,
które Cię nieustannie wielbią i nieustannie mówią: Święty, Święty,
Święty.
O, kto pojmie Twoją miłość i Twoje niezgłębione miłosierdzie
ku nam. O Więźniu Miłości, zamykam swoje biedne serce w tym tabernakulum,
aby Cię nieustannie, dzień i noc, adorowało. Nie znam przeszkody
w tej adoracji i chociaż będę fizycznie oddalona, serce moje zawsze
jest z Tobą. Nic tamy miłości mojej ku Tobie położyć nie może. Nie
istnieją dla mnie przeszkody. O Jezu mój, będę Cię pocieszać za wszystkie
niewdzięczności, bluźnierstwa, oziębłość, nienawiść bezbożnych, świętokradztwa.
O Jezu, pragnę płonąć jako ofiara czysta i wyniszczona przed tronem
Twojego utajenia. Nieustannie Cię błagam za konającymi grzesznikami.
O Trójco Święta, bądź błogosławiona - nierozdzielna,
jedyny Boże, za ten wielki dar i testament miłosierdzia. Jezu mój,
aby Ci wynagrodzić za bluźnierców, będę milczeć, kiedy będę niewinnie
strofowana, aby Ci w ten sposób choć w cząstce wynagrodzić. Śpiewam
Ci w swej duszy nieustanny hymn i nikt się tego ani domyśli, ani
zrozumie. Śpiew mojej duszy jest znany tylko Tobie, o Stwórco mój
i Panie.
Nie pozwolę się tak pochłonąć wirom pracy, aby zapomnieć
o Bogu. Wszystkie wolne chwile spędzę u stóp Mistrza utajonego w
Najświętszym Sakramencie. On mnie uczy od najmłodszych lat.
Napisz to: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę
wpierw jako Król miłosierdzia. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy,
będzie dany ludziom znak na niebie taki.
Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność
po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak krzyża na niebie, a z otworów,
gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, [będą] wychodziły wielkie
światła, które przez jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na
krótki czas przed dniem ostatecznym.
O Krwi i Wodo, któraś wytrysła z Serca Jezusowego jako
zdrój miłosierdzia dla nas, ufam Tobie.
Wilno, 2 sierpnia 1934 r.
W piątek po Komunii św. zostałam przeniesiona w duchu przed
tron Boży. Przed tronem Bożym widziałam Moce niebieskie, które bez
przestanku wielbią Boga. Poza stolicą widziałam jasność nieprzystępną
dla stworzeń; wchodzi tam tylko Słowo Wcielone, jako pośrednik. Kiedy
Jezus wszedł do onej jasności, usłyszałam te słowa: Napisz zaraz,
co słyszysz: Jestem Panem w istności swojej i nie znam nakazów ani
potrzeb. Jeżeli powołuję stworzenia do bytu - jest to przepaść miłosierdzia
mego. I w tej chwili ujrzałam się w naszej kaplicy, jako przedtem,
w swoim klęczniku. Msza św. się skończyła. Słowa te już miałam napisane.
Kiedy ujrzałam swego spowiednika, jak wiele ma cierpieć
z powodu tego dzieła, które Bóg przez niego przeprowadza, zatrwożyłam
się na chwilę i rzekłam do Pana: Jezu, przecież ta sprawa Twoją jest
i dlaczego tak z nim postępujesz, co się wydaje, jakobyś mu utrudniał,
a przecież żądasz, aby czynił.
Napisz, że dniem i nocą wzrok mój spoczywa na nim, a
że dopuszczam te przeciwności, to dlatego, aby pomnożyć jego zasługi.
Nie za pomyślny wynik nagradzam, ale za cierpliwość i trud dla mnie
podjęty.
Wilno, 26 października 1934 r.
W piątek, kiedy szłam z wychowankami z ogrodu na kolację, było to dziesięć minut przed szóstą godziną, ujrzałam Pana Jezusa nad naszą kaplicą w takiej postaci, jako Go widziałam pierwszy raz. Takim, jak jest namalowany na tym obrazie. Te dwa promienie, które wychodziły z Serca Jezusowego, okrywały naszą kaplicę i infirmerię, a potem całe miasto i rozeszły się na świat cały. Trwało to może do czterech minut i znikło. Jedna z dzieci [dziewcząt], która szła razem ze mną trochę za innymi, widziała także te promienie, ale nie widziała Jezusa i nie widziała, skąd te promienie wychodzą. Przejęła się bardzo i opowiedziała innym dziewczynkom. Dziewczynki zaczęły się z niej śmiać, że jej się coś przywidziało, a może było światło z aeroplanu, ale ona silnie obstawała przy swoim zdaniu i mówiła, że jeszcze nigdy takich promieni w życiu swoim nie widziała. Kiedy jej jeszcze zarzucały dziewczynki, że to może reflektor, ona jednak odpowiedziała, że zna światło reflektora. Takich promieni nigdy nie widziała. Dziewczynka ta po kolacji zwróciła się do mnie i powiedziała mi, że tak ją te promienie przejęły, że nie może sobie miejsca znaleźć: wciąż by o tym mówiła - a jednak Pana Jezusa nie widziała. I wciąż mi przypominała o tych promieniach, przez to wprowadziła moją osobę w pewną trudność, ponieważ nie mogłam jej powiedzieć, że widziałam Pana Jezusa. Modliłam się za tę duszyczkę, aby jej Pan udzielił łask, których tak bardzo potrzebowała. Rozradowało mi się serce, że Jezus sam daje się poznać w dziele swoim. Chociaż miałam z tego powodu wielkie przykrości, jednak wszystko dla Jezusa znieść można.
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu