KS. PAWEŁ BEJGER: - Księże Biskupie, po ogłoszeniu przez IPN raportu w sprawie mordu na Żydach w Jedwabnem pojawiły się w prasie i Internecie m.in. takie tytuły: "Zabili ich Polacy", " Wina Polaków niepodważalna", "Mord w Jedwabnem był inicjatywą Polaków", " Wyrok za Jedwabne", "A jednak Polacy". Trzeba przyznać, że jest to przerażające...
BP STANISŁAW STEFANEK: - Trzeba tu jeszcze dodać
bardzo znany zabieg techniczny, który zastosowano w głównym wydaniu
telewizyjnych Wiadomości. Pokazały one różne opinie na temat sprawy
Jedwabnego, ale cały czas na ekranie widniał prowokujący napis: "
A jednak Polacy". Według założeń twórców programu, ten napis miał
i ma zostać w świadomości każdego. Druga telewizyjna nieścisłość
- to wypowiedź ks. kan. Edwarda Orłowskiego - sprytnie wycięta i
tak ustawiona, aby pasowała do przygotowanych wcześniej informacji.
Jest to typowe przekłamanie, które obserwuję od kilku dni, widząc,
że z dnia na dzień się nasila. Ale równocześnie obserwuję inne wydarzenia
i o nich również chciałbym powiedzieć.
4 lipca br. po południu towarzyszyłem jednemu z księży
biskupów polskich w podróży do Tykocina. Chciałem pokazać zespół
świątynny znajdujący się na terenie parafii. Poszliśmy także do synagogi.
Wszystkie znaki, które tam zastaliśmy, skłaniały nas do skupienia
i refleksji, jak zawsze gdy wchodzimy na teren świątyni. Zwiedzając,
spotkaliśmy tam stuosobową grupę młodzieży i dzieci z Białorusi i
z Polski, przeżywających rekolekcje oazowe w Wiźnie. Pani Kustosz
oprowadzała je i opowiadała o licznych wydarzeniach z dużą wrażliwością
i umiejętnością. Przedstawiała dzieciom całą atmosferę modlitwy synagogalnej
i cały dorobek gmin żydowskich. To takie moje pierwsze spostrzeżenie.
Drugie dotyczy Białegostoku. Tam 7 lipca w kościele katedralnym występował
ze swoim repertuarem chór z Tel Awiwu, chór żydowski. Śpiewał Mszę
Mozarta. Chór żydowski - a więc ludzie wychowani w centrum nowego
miasta i nowego państwa Izrael śpiewali klasyczną muzykę katolicką,
i to w kościele katolickim. Podobne wydarzenie miało miejsce w Łomży,
w Centrum Katolickim. Tam, pod dyrekcją Dariusza Wójcika, odbył się
koncert, podczas którego śpiewano pieśni żydowskie: o matce, o rodzinie
- klasyczny dorobek duchowy kultury żydowskiej w języku jidysz. To
takie moje przeżycia.
A teraz chciałbym na pamięć przywołać wspomnienie z 11
marca 2001 r., z parafialnego kościoła w Jedwabnem. Wtedy w homilii
przedstawiłem cały plan wieloletniej pracy, przygotowujący atak na
Polaków. Powiedziałem także: "Na grobach męczenników trzeba oprzeć
fundamenty Sanktuarium Niewinnej Krwi. Miejsce zbroczone krwią trzeba
uszanować. Należy się temu miejscu ranga sanktuarium - Sanktuarium
Niewinnej Krwi, z uszanowaniem przekonań religijnych, znaków i symboli,
bo tego zawsze wymaga ład modlitwy w sanktuarium.
W okresie międzywojennym odbywały się w Jedwabnem procesje
eucharystyczne i na tych samych miejscach obrzędy liturgii żydowskiej
wokół Świętej Księgi. Sąsiedzi się rozumieli. Natomiast nieprzyjaciele
Boga uczynili Jedwabne miejscem męczenników. Najpierw wymordowali
Polaków, wywożąc ich na Wschód, a potem spalili Żydów. Dzisiaj budzą
tam, właśnie w Jedwabnem, nienawiść, chcą utworzyć laboratorium ludzkiej
nienawiści. To ma być Sanktuarium Niewinnej Krwi".
Przypomniałem te słowa w kontekście swoich przeżyć z
tego roku, bo rodzi się wielka szansa i nadzieja dla młodzieży, która
odwiedza Tykocin, by posłuchała prawdziwej historii: Żydzi śpiewają
klasykę katolicką, katolik śpiewa klasykę żydowską. To jest Sanktuarium
Niewinnej Krwi - sanktuarium miłości.
- To, Księże Biskupie, jedna strona, druga - jest bardziej bolesna.
- Drugą stronę nazwałbym laboratorium nienawiści.
Niestety, do tego laboratorium włącza się nawet takie autorytety,
jak Instytut Pamięci Narodowej. Wystarczy zwykłe wejrzenie w samą
procedurę dochodzenia, procedurę rozstrzygania problemu. Prezes IPN-u,
gdy jeszcze nie rozpoczęło się dochodzenie, już na terenie Stanów
Zjednoczonych podał wynik, który do dziś obowiązuje. Pozorowane zabiegi
śledcze, pozorowane działania ekshumacyjne. Wiele szumu wywołały
czynności zabezpieczenia terenu, tak żeby obcy człowiek nie wszedł
na badane miejsce. Do perfekcji zadbano o to, by ekshumacja nie była
do końca przeprowadzona lege artis, a więc tak jak się to zwykle
bada. I to mnie boli. Boli mnie nieuczciwość prowadzenia tego procesu,
który odnosi się do Jedwabnego.
W pewnym sensie rozumiem głównego redaktora telewizyjnych
Wiadomości, który skomponował taką medialną scenerię, oczywiście,
kłamliwą. Jestem solidnie uczony od wielu lat, że media to równocześnie
socjotechnika, czyli sztuka okłamywania. Uodporniłem się na media.
Natomiast jestem absolutnie nieuzbrojony na wykrywanie kłamstw ze
strony nauki. Wydawało mi się, że do tego środowiska mogę z zaufaniem
sięgnąć po wiedzę. Okazuje się, że IPN zafundował nam poziom propagandowy
redagowania raportów, które często wykluczają się nawzajem. Jest
mi najtrudniej pogodzić się z tym, że nauka, instytucje takie jak
IPN czy sąd zaprzęgły się w polityczne programy okłamywania społeczeństw.
- Czy były zaskoczeniem dla Księdza Biskupa wyniki tego śledztwa?
- Nie były, ponieważ znałem je z pierwszego odezwania się prezesa IPN, które usłyszałem prawie rok temu. Prezes wyniki te - nie badając całej sprawy - ogłosił. To takie przy tym przykre skojarzenie. Faktem jest, że Polacy znajdowali się w grupach kolaborantów. Przemoc wyciąga z wnętrza narodu czy nawet rodziny słabsze osobowości i zniewala je strachem, przekupstwem. Pojawia się jednak nowe zjawisko. Według mojej wiedzy, do USA wyjechało w tych dniach dwadzieścioro dzieci z Jedwabnego. Tam mają uczyć się historii Polski.
- Nie powiedziano nic na temat Grossa - autora książki " Sąsiedzi". Oświadczył on, że wyniki śledztwa absolutnie potwierdzają założenia i tezy zawarte we wspomnianej książce. Przypomnijmy, że niejeden raz i niejeden profesor udowodnił, że ta książka zawiera bardzo wiele nieścisłości, wiele kłamstw...
- Oglądałem niedawno pewien program, który dał mi wiele do myślenia. Pokazano w nim człowieka, którego bardzo dobrze znam, człowieka, który nie jest nawet magistrem, a widzę go w tym programie z tytułem profesora doktora habilitowanego. O tym wiedzą wszyscy, z organizatorami włącznie, ale ten zabieg potrzebny był dla nadania wydarzeniu odpowiedniej rangi. Podobnie jest z wypowiedzią pana Grossa. Tyle razy oceniano, że jego książka jest co najwyżej beletrystyką; o tyle groźną, że łatwą w czytaniu. Potrafi oszukiwać, niezależnie od wielokrotnego wykazywania błędu.
- Księże Biskupie, ambasador Izraela w Warszawie, nie zważając na to, co zostało ogłoszone przez IPN, wypowiadał się, że zbrodnia w Jedwabnem została popełniona właśnie przez Polaków i z inicjatywy Polaków. Pominął całkowicie rolę Niemców?
- Niemcy już wykorzystali tę sytuację, że można nie pamiętać o 1939 r. Co więcej, niektóre środowiska niemieckie zaczynają głosić nowy program. To jest problem wypędzonych i budowa centrum - czy to w Berlinie, czy we Wrocławiu. Znam tę sprawę od 22 lat, bo wtedy przyszedłem do Szczecina i wtedy w kontakcie z NRD dyskutowaliśmy problem wypędzonych. Znam dokładnie tułaczkę polskich rodzin, rozbitych rodzin, które wywieziono siłą na tereny zachodnie. To jest znany zabieg, w tej chwili o 1939 r. zapomina się, o wszystkim się zapomina. Ukazuje się małe fragmenty historyczne z 1945 r. i tworzy wielką epopeję wypędzonych. Podobny zabieg historyczny próbuje objaśniać nasze wydarzenie z 1941 r. Pan ambasador spokojnie operuje sobie " szabelką", bo jest ona bronią, którą posługują się dyplomaci.
- Księże Biskupie, jeden z dzienników opisując wyrok IPN-u, umieścił tytuł "Niepoważne śledztwo". Czy Ksiądz Biskup podpisałby się pod tym?
- Nie moja to kompetencja oceniać prowadzone śledztwo.
Wspomniałem jednak, że do końca nie jest ono uczciwe. Kiedy po raz
pierwszy zacząłem się stykać z tak ostrą napaścią na niewinnych ludzi
- jako duszpasterz, jako biskup, nie mogłem nie reagować. Widziałem,
jak na ludzi Bogu ducha winnych najeżdżały dziesiątki kamer i prowokowano
ich do najrozmaitszych wypowiedzi. Wtedy zacząłem się uczyć; sięgnąłem
sam do świadków, znalazłem ludzi, którzy jeszcze żyją i zacząłem
z nimi rozmawiać.
Zorientowałem się, ile trzeba wnikliwości, uczciwości
i bardzo bezstronnej naukowej profesjonalności, żeby dotrzeć do prawdy.
Wokół Jedwabnego nie było śledztwa, był festyn najrozmaitszych kłamstw.
Przecież to ma być miejsce, na którym mamy się skupić nad pomordowanymi.
Ktoś chce historię zmieniać i chce tworzyć zupełnie nową wizję świata.
I tego się najbardziej obawiam.
Pozwolę sobie na koniec jeszcze raz na cytat: "Na grobach
męczenników trzeba oprzeć fundamenty Sanktuarium Niewinnej Krwi.
Na grobach męczenników organizowano szkołę miłości i szkołę służby
człowiekowi, tak też budowano każdy ołtarz, na którym swoje życie
ofiarował pierwszy spośród ludzi - Syn Boży". Przykro, że ten dzień
został zbezczeszczony, a chcielibyśmy go uczcić i czcimy go naszą
serdeczną wspólną pamięcią o braciach - pomordowanych Żydach i Polakach,
którzy oddali swoje życie niewinnie w wielu miej-scach za to, że
kilku czy kilkunastu najbogatszych ludzi bawi się w nową konstrukcję
świata.
- Dziękuję serdecznie za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu