Jezus nazwał swoich uczniów nie tylko solą ziemi, lecz także światłem
świata. I tę metaforę światła Ojciec Święty Jan Paweł II odniósł
także do młodzieży gromadzącej się na kolejnym spotkaniu, tym razem
w Toronto w Kanadzie. Rozważania niniejsze stanowią więc naturalny
ciąg dalszy i jakby dopełnienie tego, co zostało opublikowane na
temat przenośni soli.
Zjawisko światła też było wykorzystywane w wielu środowiskach
kulturowych przed i pozabiblijnych.
Do powszechnie znanych i często wspominanych należy zestawienie:
ciemność - światło. Ze względu na swoją niematerialność światło było
od zawsze symbolem ducha, Boga samego, ale także życia w ogóle, a
zwłaszcza życia szczęśliwego. Często światło słońca, jako doskonalsze,
było odróżniane od światła księżycowego, będącego zaledwie odbiciem
światła słonecznego.
Ciemność w tych zestawieniach jest symbolem niewiedzy,
duchowego ograniczenia, stanów moralnie mniej wartościowych, śmierci
i wszelkiego nieszczęścia.
W Piśmie Świętym pierwsza wzmianka o świetle znajduje
się już w trzecim wierszu pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju. Oto
jak zostały przedstawione przez pisarza natchnionego początki światła: "
Powiedział Bóg: Niech się stanie światło! I stało się światło" (1,
3). Na dobrą sprawę można by utrzymywać, że o świetle jest mowa już
w pierwszych słowach całej Biblii, dokładnie w stwierdzeniu, że Bóg "
stworzył na początku niebo i ziemię", bo niebo jest przecież synonimem
samej światłości. Właśnie "dzień" to sama światłość oddzielona od
ciemności (1, 5).
Nawiązując do Starego Testamentu, autorzy natchnieni
Nowego Testamentu wiążą światłość przede wszystkim z Bogiem, jej
Stwórcą. Bóg jest światłością i mieszka w światłości niedostępnej
dla zwykłych śmiertelników (1 Tm 6, 16). Ale On dzieli się swoją
światłością ze wszystkim, co stworzył. Jezus Chrystus, Jednorodzony
Syn Boży, jest odbiciem światłości i chwały swego Ojca (Hbr 1, 3)
. To Jezus Chrystus, przychodząc na świat jako światłość prawdziwa, "
oświeca każdego człowieka" (J 1,9). Kiedy starzec Symeon zobaczył
nowo narodzone Dziecię Boże, zawołał: "Moje oczy ujrzały zbawienie...
światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twojego Izraela" (Łk 2,
30 nn.).
Szczęście człowieka, nie tylko doczesne, ale głównie
wieczne, zależy od jego stosunku do owego światła, którym jest Jezus
Chrystus. On sam powiedział: "Ja jestem światłem dla świata. Kto
idzie za Mną, nigdy nie będzie chodził w ciemnościach, lecz będzie
miał światło życia" (J 8, 12). I z tej to racji zostanie zaliczony
do synów światłości (12, 36). Ale wprost światłością, i to światłem
dla całego świata, nazwał Jezus tylko swoich uczniów. Tak powiedział
do nich w swym wiekopomnym Kazaniu na Górze: "Wy jesteście światłem
dla całego świata" (Mt 5, 14). W wierszach następnych metafora "bycia
światłem dla świata" została dość szczegółowo rozwinięta. Tak więc
jest powiedziane, że prawdziwie świecącego światła nie da się ukryć.
Jest jak miasto położone na wysokiej górze i nie dające się nigdy
całkowicie ukryć. Jeżeli uczniowie Chrystusa są właśnie takim światłem,
to znaczy, że nic z ich życia nie może pozostawać w ukryciu. Św.
Paweł powie kiedyś o sobie oraz o innych Apostołach: "Staliśmy się
bowiem widowiskiem światu, aniołom i ludziom" (1 Kor 4, 9). Stwierdzenie
to, przyrównanie do miasta widocznego na górze wyznawców Jezusa,
stanowi bardzo poważne dla nich wyzwanie.
Kolejna jakby podmetafora w tym nazwaniu uczniów Jezusa "
światłem dla świata" mówi o naturze i celu istnienia każdej lampy:
nie zapala się jej po to, by następnie miała być ukryta; przeciwnie
- lampę umieszcza się wysoko, na świeczniku, aby z jej światła wszyscy
mogli korzystać. Jezus Chrystus sam przełożył język metafor na wyraźnie
sformułowane pouczenie moralne. Oto ono: "Tak też światło wasze niech
jaśnieje na oczach wszystkich ludzi po to, żeby widzieli wasze dobre
uczynki i wielbili za nie Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt
5, 10). Inaczej rzecz ujmując, należy zauważyć, że w samym prezentowaniu
natury i docelowości istnienia wszelkiego światła czy zapalania lampy
jest swoisty wzgląd na innych. Światło nie zostało stworzone dla
samego siebie. Światło jest dla otoczenia, dla jego dobra. Znów przypomina
się św. Paweł, a dokładnie te oto jego słowa: "W rzeczywistości nikt
z nas ani nie żyje, ani nie umiera dla siebie samego" (Rz 14, 7).
Jako światłość świata wyznawcy Jezusa Chrystusa są zobowiązani
promieniować na swoje otoczenie dobrymi uczynkami. W ten sposób została
tu zasugerowana dodatkowa motywacja pobożnego życia: mamy dobrze
czynić nie tylko z naszej osobistej miłości do Jezusa Chrystusa,
lecz także dlatego, żeby skłonić innych do naśladowania nas w czynieniu
dobra. To zresztą też nie może być celem samym w sobie całego naszego
życia. Chodzi ostatecznie o to, żeby wszyscy "wielbili Ojca, który
jest w niebie". Wszystko - jak by powiedział św. Ignacy Loyola, patron
tych dni - "dla większej chwały Bożej".
Zlot młodzieży całego świata, a zwłaszcza to uroczyste
nazwanie tej młodzieży "światłością dla świata", stanowi okazję dla
nas wszystkich do poddania się zadumie nad celem naszego życia. Jedna
myśl w tej zadumie powinna znaleźć się na planie pierwszym: życie
ziemskie zostało mi dane nie tylko dla mnie samego, lecz także ku
pożytkowi, zwłaszcza nadprzyrodzonemu, moich bliźnich; moim życiem
mam się przyczyniać do pomnażania dobra w świecie. Nic w naszym życiu
nie może posiadać charakteru osobiście własnościowego. Dotyczy to
zresztą także naszych złych uczynków; one szkodzą nie tylko nam,
ich bezpośrednim sprawcom; one wyrządzają krzywdę także naszemu otoczeniu.
Cytaty pochodzą z Biblii Warszawsko-Praskiej w przekładzie
bp. Kazimierza Romaniuka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu