Już prawie od 10 lat teren szpitala im. Najświętszej Maryi Panny
w Częstochowie na Parkitce jest miejscem pracy misyjnej s. Wacławy
Karwowskiej ze Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego. Siedem
lat temu po raz pierwszy spotkałam Siostrę podczas mojego pobytu
w szpitalu na oddziale reumatologii. Podeszła do mnie i poprosiła
o modlitwę w pewnej intencji. To spotkanie pozostawiło w moim sercu
niezatarty ślad. Postanowiłam bliżej przyjrzeć się tej skromnej i
cichej zakonnicy. Emanuje od niej pogoda ducha i radość. Przychodząc
do chorych, zjawia się bez specjalnego programu, wcześniej jednak
modli się, prosząc o prowadzenie Ducha Świętego, jak ma postąpić,
kiedy i w jakiej formie.
S. Wacława jest zwyczajna, bardzo naturalna i budzi zaufanie.
Ma ogromne poszanowanie dla człowieka, jego zdania bez względu na
przekonania i wyznanie. Przy spotkaniu nastawiona jest na głębokie
słuchanie chorego z wielką cierpliwością, pragnąc otworzyć rozmówcę
na Boga. Siostra nie tylko przychodzi do sal, ale poświęca tyle czasu,
ile każdy potrzebuje. Często są to długie dialogi, by utorować drogę
do Boga w sakramencie. Wielką troską s. Wacławy, jako zmartwychwstanki,
jest nieść Chrystusowy pokój, radość i nadzieję. Sama niechętnie
mówi o swojej pracy misyjnej, pragnie po prostu towarzyszyć cierpiącym.
Chorzy są jej szczególnie bliscy. Wielu z nich prosi Siostrę o pomoc
w dostarczeniu medalika, różańca, modlitewnika czy prasy katolickiej,
a ona jest zawsze chętna do pomocy, do niesienia ludziom Miłosiernego
Jezusa, pochylającego się nad każdym cierpiącym.
Z wielką troską s. Wacława opiekuje się szpitalną kaplicą,
a ostatnio pragnie w szpitalu uruchomić bibliotekę, która tak bardzo
jest potrzebna w czasach, gdy zalewa nas potok różnych bezwartościowych
książek i czasopism. S. Wacława jest bardzo wdzięczna ks. inf. Ireneuszowi
Skubisiowi, który ofiarował książki z serii Biblioteki Niedzieli.
Misja tej drobniutkiej, a tak wielkiej duchem siostry zakonnej
nie ogranicza się do kontaktów z osobami potrzebującymi pomocy w
szpitalu. Ma oczy szeroko otwarte na warunki materialne podopiecznych,
na osoby biedne, o które się serdecznie troszczy. Organizuje dla
nich odzież, żywność i inne produkty pierwszej potrzeby. Szuka tych,
którzy wspomagają ubogich, zwłaszcza rodziny wielodzietne, osoby
samotne i matki samotnie wychowujące dzieci.
Kiedyś podczas jednej z naszych rozmów powiedziała, że szczególnie
bliscy są jej ludzie chorzy i sędziwi. To jest jej misja, którą wyniosła
z domu rodzinnego, chociaż mówi, że ma trzy domy: rodzinny, zakonny
i szpitalny. Charytatywna misja s. Wacławy nie jest łatwa, ale jakże
piękna i potrzebna człowiekowi zagubionemu w dzisiejszym świecie.
Wielki jest duch w tym wątłym ciele naszej Kochanej Zakonnicy. My,
chorzy, dziękujemy jej za poświęcenie i oddanie się bez reszty, życząc,
by misja ta wydała błogosławione owoce, a Matka Boża upraszała obfite
łaski u swojego Syna. Szkoda tylko, że s. Wacława pracuje sama, więc
prośmy "Pana żniwa, by wysłał robotników na swoje żniwo" i pojawiło
się więcej sióstr zakonnych, które są znakiem Jego miłości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu