Zwiastuny nowego
Co prawda, jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale wypada zauważyć, że są już pierwsze symptomy poprawy dramatycznej sytuacji w służbie zdrowia. Jakby ktoś chciał zauważyć zwiastuny nowego, które idzie - jak zapewnia minister Łapiński - musi się wybrać na parking Ministerstwa Zdrowia. Bez trudu zobaczy tam dwie nowe, luksusowe limuzyny marki Peugeot za ponad 300 tys. zł. Po prostu rzucają się w oczy (Rzeczpospolita, 9 stycznia). Niestety, nie dla psa kiełbasa. My będziemy się musieli zadowolić służbą zdrowia na poziomie starej, wysłużonej skody. Tak zresztą mówił sam minister. Park samochodowy ministerstwa to znak prosperity niektórych i zarazem projekcja świetlanej przyszłości dla wszystkich.
Ma papiery
Reklama
W "Samoobronie" trwa cicha rywalizacja o to, kto ma więcej wyroków sądowych na koncie. Na czoło wysforował się wiceprzewodniczący podkarpackiego sejmiku. Ten to ma papiery na polityka. Sześć wyroków, a do tego - co nie jest bez znaczenia - większość jest prawomocna. A jaki repertuar przestępstw? Gość takie numery wywijał, że na koalicji w województwie - z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że chodzi o SLD, PSL i "Samoobronę" - wywarło to piorunujące wrażenie i nie była w stanie oprzeć się takim kwalifikacjom. Przeglądając decyzje sądów, od razu widać, że mamy do czynienia z człowiekiem renesansu. Zajmował się już m.in: gwałtem, nakłanianiem świadka do fałszywych zeznań, zniesławianiem prokuratorów i policjantów, niepłaceniem podatków, o paru pomniejszych rzeczach już nie wspominając (Rzeczpospolita, 9 stycznia). Dziwne, że jeszcze w Warszawie się na nim nie poznali i musi na prowincji swoje talenty marnować.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Za zasługi
Jacek K., były radny z Płocka i działacz SLD, dochrapał się stanowiska w zarządzanym przez partyjnych kolegów PKN Orlen. Jak mówią dobrze poinformowani, zdobycie posady w tej bogatej firmie "graniczy z cudem". Na granice tego cudu Jacek K. wypłynął przy okazji ostatnich wyborów samorządowych, w których spośród szarego tłumu bohaterów elekcji wyróżnił się retuszowaniem lokalnie niesłusznej woli wyborców. Niestety, odpowiednie służby nie poznały się na kreatywności posła i uznały działania za fałszowanie wyborów (Gazeta Wyborcza, 8 stycznia). Na szczęście - dla Jacka K., bo dla firmy już raczej jest to mniej szczęśliwe - kumple z Orlenu poznali się na jego talentach.
Kolejny agent
Premier przeprowadził drugą rekonstrukcję lecącego w sondażach na łeb, na szyję gabinetu. Przy okazji z cienia wyszedł kolejny fachowiec i objął tekę ministra skarbu. W rubryce "osiągnięcia" informatory podają o nim: "tajny i świadomy współpracownik organów bezpieczeństwa PRL". Prościej mówiąc: agent