Polscy katolicy oczekiwali - potwierdzał to Episkopat - wprowadzenia do traktatu - wzorem Irlandii i Malty - wiążącego obustronnie protokołu gwarantującego, że żadne prawo unijne nie będzie miało wpływu
na polskie ustawy w zakresie ochrony życia od chwili poczęcia do naturalnej śmierci oraz traktowania małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety.
Rząd Malty wystąpił z projektem takiego protokołu w ubiegłym roku i w październiku osiągnął kompromis z Komisją Europejską. Wprowadzony do traktatu, a więc obustronnie wiążący protokół gwarantuje,
że decyzje Unii "nie mogą wpływać na stosowanie na terytorium Malty narodowego ustawodawstwa odnoszącego się do aborcji".
Gdy rząd maltański pracował, to rząd polski starł się wyciszyć sprawę tak, by przewlec ją po Kopenhadze. Gdy na kilka dni przed szczytem GW pytała ministra Cimoszewicza, czy rząd pójdzie w ślady Malty,
ten wyraźnie zdenerwowany odpowiedział: "Rząd nie ma stanowiska w tej sprawie". Lewicowy rząd miał, oczywiście, stanowisko w tej sprawie, stanowisko niechętne oczekiwaniom Kościoła. Niestety, w polskim
Kościele zabrakło działaczy o temperamencie Soski, a w polskim rządzie katolickiego wicepremiera.
Episkopat zaczął bardziej stanowczo naciskać na rząd, gdy było już za późno na przyjęcie rozwiązania maltańskiego. Dopiero w ubiegłym tygodniu rząd posłał do Brukseli projekt jednostronnej deklaracji,
a nie protokołu wiążącego prawnie Piętnastkę. Rzuca się w oczy różnica treści obu dokumentów. Maltański protokół zaczyna się następująco: "Nic w traktacie o UE... nie może wpływać na...". Natomiast polska
deklaracja zaczyna się: "Rząd polski rozumie, że żadne postanowienie traktatu o UE... nie przeszkadza RP w regulowaniu...". Co rząd polski rozumie, a czego nie rozumie, właśnie się dowiedzieliśmy.
Ponadto w jednostronnej deklaracji rządu polskiego jest mowa jedynie o "ochronie życia ludzkiego", nie ma natomiast dalszego ciągu, czyli "od chwili poczęcia do naturalnej śmierci".
Rzecznik Tober uspokajał lewicowe zaplecze rządu, że deklaracja posłana do Brukseli ma na celu jedynie uspokojenie środowisk katolickich przed czerwcowym referendum. W końcu SLD tylko zawiesiło prace
nad ustawą o liberalizacji aborcji.
"Tygodnik Solidarność" z 7 lutego 2003 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu