Do celu pątnicy dotrą 14 sierpnia, w wigilię uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Niosą z sobą plecaki wypełnione nie tylko pielgrzymim ekwipunkiem, ale przede wszystkim zabierają z sobą bagaż intencji.
Dla Marii z Warszawy, która pielgrzymuje ósmy raz, pielgrzymka jest – jak sama mówi – czymś, co ma we krwi. - Uważam, że pielgrzymować trzeba. Tak mnie nauczyli ci, którzy już odeszli do Pana. Idę przede wszystkim dziękować Bogu za otrzymane łaski - za to, że wyzdrowiałam. Byłam ciężko chora, umierająca. Mam niepełnosprawne dziecko, które wchodzi w dorosłość. Potrzebuję błogosławieństwa i opieki dla niego. Urodził mi się wnuk, ożenił się syn. Muszę za to dziękować. Dziś tak ważna jest rodzina i życie – podkreśla Maria.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bliska jest jej postać przyszłej błogosławionej – matki Elżbiety Róży Czackiej. – Moi znajomi mają syna, który przeszedł przez szkołę w Laskach i wychowanie sióstr. Bardzo ważne jest to, że ludzie niewidomi dzięki matce Czackiej stali się potrzebni, wykształcili się, nauczyli zawodu i poszli w świat jako pełnosprawni. Myślę, że to dzięki niezwykłej postawie matki Czackiej, która otworzyła im drzwi, przez które spokojne przeszli – mówi. - Mój niewidomy znajomy skończył dwa fakultety, pracuje, czuje się potrzebny. Brak wzroku na dobrą sprawę przeszkadza mu w niewielu sferach życia. Jest wspaniałym człowiekiem – dodaje.
Reklama
Pielgrzymowanie jest dla niej odzwierciedleniem codziennych, szarych dni. – Pielgrzymka to jest pewien fragment, dziewięć dni, które spokojnie można przenieść na nasze codzienne życie. Tylko tu jest wszystko oddane Bogu. Na co dzień biegamy, mamy różne sprawy, zajęcia i obowiązki, a na pielgrzymce jest tylko i wyłącznie Bóg i znak Maryi, która nas prowadzi i wskazuje drogę. Nic więcej nam nie potrzeba – podkreśla.
Po raz 27. na Jasną Górę pielgrzymuje Łukasz Broma z Legionowa. Wyrusza z potrzeby serca w trudnych czasach, aby jego rodzina szczęśliwie przeszła ten okres. Przyznaje, że dla niego pielgrzymka jest pewnego rodzaju stylem duchowości. – Niektórzy, m.in. ja, potrzebują raz w roku odbyć i pogłębić tę duchowość. Warto odprawić 9-dniowe pielgrzymkowe rekolekcje, które sprawiają, że ładujemy akumulatory na cały rok – zachęca i dodaje, że pielgrzymka to dla niego czas, kiedy można doświadczyć nie tylko w kościele, ale także w otoczeniu i codzienności oraz w zwyczajnym zmęczeniu szczególnej obecności Boga i Matki Najświętszej.
Ma także swoich „pielgrzymkowych” świętych, z którymi kroczy do tronu Królowej Polski. Oprócz patronów pielgrzymki – św. Józefa i kard. Wyszyńskiego – to także bł. ks. Jerzy Popiełuszko. - Miałem okazję kilka razy spotkać się w Suchowoli z mamą ks. Jerzego, i to wyjątkowo odcisnęło pieczęć na moim sercu. Ks. Jerzy jest moim bliskim świętym i towarzyszy mi również w czasie pielgrzymowania. Zawsze też w trudnych chwilach modlę się do niego – opowiada pielgrzym z Legionowa.
Pielgrzymka to wielkie przeżycie dla każdego jej uczestnika. Monika Domanowska z Kościeliska, pielgrzymuje z rodziną po raz szósty. Zaznacza, że jest to najwspanialszy czas, jaki człowiek może spędzić. – Pielgrzymka to wymarzony i wytęskniony urlop. Zbieramy na nią ze sobą intencje całej rodziny i omadlamy każdą po drodze. Pielgrzymka to dla nas priorytet w wakacje. Nie wyobrażamy sobie, aby spędzać je w inny sposób – podkreśla.
Pielgrzymi rozpoczęli swoje wędrowanie od Mszy św. w kościele pw. Świętego Ducha przy ul. Długiej. Eucharystii przewodniczył metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, który będzie również oczekiwał pątników na Jasnogórskim Szczycie.