Kard. Stanisław Nagy dzieli się wrażeniami z konsystorza
Włodzimierz Rędzioch: - Gdy w czasie konsystorza widziałem Księdza Kardynała z Papieżem, myślałem o Waszej wspólnej drodze od grobu św. Stanisława w Krakowie
do grobu św. Piotra na Wzgórzu Watykańskim. Dziś polski teolog stał się „proboszczem” w Rzymie „polskiego” Papieża…
Kard. Stanisław Nagy: - Droga księdza, biskupa, arcybiskupa i kardynała Wojtyły - pasterza Kościoła powszechnego - zasadniczo jest różna od mojej. Przez lata żyliśmy
jednak obok siebie i łączyły nas niektóre wspólne zainteresowania duszpasterskie oraz praca na KUL (często wspólnie podróżowaliśmy z Krakowa do Lublina nocnym pociągiem). Jeżeli
dziś jestem w Rzymie jako jeden z jego „proboszczów” - jak to Pan określił - to tylko dzięki dobroci Papieża i jego wiernej przyjaźni, o której
zawsze zapewniał mnie w swych listach, wprawiając mnie w wielkie zakłopotanie. Uważam, że miałem szczęście być małym i niegodnym towarzyszem jego drogi, której finałem
była Stolica Piotrowa.
Dziś modlę się, by Jan Paweł II służył jak najdłużej Kościołowi i by Bóg oszczędził mu cierpień, których teraz doświadcza.
- Jakie jest znaczenie purpury kardynalskiej i jej wymowa w naszych czasach?
Reklama
- Muszę wyznać, że chwilami, gdy uczestniczyłem w tych podniosłych uroczystościach na Placu św. Piotra i w Bazylice, świadomie chciałem być nieobecny. Próbowałem
myśleć o tym, co jest sednem całej sprawy. Wydaje mi się - a potwierdzają to także teksty liturgiczne i przemówienie Ojca Świętego - że znaczenie tych wydarzeń
tkwi w dwóch sprawach: w wierności Kościołowi za wszelką cenę, w każdej sytuacji i aż do końca, oraz w wierności i całkowitym
oddaniu się temu, którego Pan Bóg powołał na swego Wikariusza na ziemi. Tym bardziej że chodzi o pierwszego w historii Biskupa Rzymu z Polski, z czego jestem
niezwykle dumny i co jest powodem mojej radości. Każdy Polak powinien głęboko przemyśleć ten fakt i wyciągnąć z niego odpowiednie wnioski.
- Purpura ma być symbolem krwi męczeńskiej przelanej za Chrystusa. Chciaż dziś w krajach demokratycznych nikt nie ponosi śmierci męczeńskiej, to wcale nie znaczy, że we współczesnych
społeczeństwach łatwo jest dawać świadectwo wiary. Dlatego podczas konsystorza Papież mówił o „heroizmie wiary”...
- O tym również mówił w swym przemówieniu na konsystorzu kard. Jean-Louis Tauran, gdy w imieniu wszystkich nowych purpuratów dziękował Papieżowi za wyniesienie
do godności kardynalskiej. Kard. Tauran podkreślił wtedy, że nasz los jest na zawsze związany z Chrystusowym Kościołem, który - tak jak zawsze - ma i dziś wielu wrogów.
Musimy stać przy Kościele i wspierać go wszystkimi naszymi siłami. Te słowa bardzo głęboko zapadły mi w serce.
- Jan Paweł II wyniósł do godności kardynalskiej wielu teologów. W czasie ostatniego konsystorza: Stanisława Nagyego, Gustafa Joosa, Georges’a Cottiera, Tomáša Špidlíka.
Wcześniej - Henri de Lubaca, Yves’a Congara, Aloisa Grillmeiera, Leo Scheffczyka, Avery’ego Dullesa. Dlaczego Papież w tak szczególny sposób wyróżnia teologów?
Reklama
- Ten Papież wie - zresztą tak jak i wielu jego poprzedników - że jeżeli w Kościele nie będzie zdrowej teologii, to nie będzie on mógł odpowiednio spełniać
swojej misji w ciągle zmieniającym się świecie. Kościół pozostaje zawsze ten sam, a jednocześnie musi otwierać się na świat w jego dziejowym rozwoju. Teologia ma bardzo
dużą rolę do odegrania w tym procesie. Jan Paweł II jest człowiekiem głębokiej refleksji mistycznej, lecz także refleksji filozoficznej. To wszystko tłumaczy fakt, że Papież tak bardzo
ceni teologów.
- Jan Paweł II pragnął, by w obchody 25-lecia jego Pontyfikatu włączyć dwa wielkie wydarzenia: beatyfikację Matki Teresy - sługi najuboższych i konsystorz,
podczas którego wyniósł do godności kardynalskiej swych najbliższych współpracowników. Jaka jest wymowa tych faktów?
- Matka Teresa została beatyfikowana, ale jest to już chyba święta całej ludzkości, a na pewno całego chrześcijaństwa. Myślę, że nie ma pod słońcem człowieka, który by o Matce
Teresie nie słyszał. Jest to znak Boży, który unosi się nad Kościołem i który z całą pewnością będzie służył człowiekowi, by mógł odnaleźć się w swoim własnym losie.
Natomiast jeżeli chodzi o konsystorz, jest rzeczą wiadomą, że służy m.in. powoływaniu kardynałów, którzy stanowią orszak najbliższych współpracowników Namiestnika Chrystusowego. Dlatego
konsystorz odbywający się w 25. rocznicę Pontyfikatu nabrał jeszcze bardziej symbolicznego i głębokiego znaczenia.
Wszystko zaczęło się po śniadaniu przygotowanym przez Jezusa przy ogniu rozpalonym nad wodami jeziora: „A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?”. Dziwić może fakt, że w klimacie Palestyny Jezus serwuje śniadanie na ciepło. Ale skoro uczniowie całą noc bezskutecznie trudzili się na łodziach, a o poranku na polecenie Mistrza wyłowili wielkie mnóstwo ryb, nic dziwnego, że byli zmęczeni i należał im się gorący posiłek.
Aby głębiej uchwycić istotę orędzia zawartego w Jezusowym dialogu z Piotrem, który otrzymuje władzę pasterską, warto spojrzeć na pierwszego z apostołów okiem psychologa. Współczesny nurt egzegezy, który odczytuje teksty biblijne w duchu psychologii głębi, uwypukla postawę lęku w wielu zachowaniach Piotra. Nie trzeba szukać daleko. Wystarczy utrwalić niczym w kadrze aparatu kilka migawek z ewangelicznych scen, by przekonać się o prawdziwości takiego podejścia.
Szósta niedziela Wielkiego Postu nazywana jest Niedzielą Palmową,
czyli Męki Pańskiej, i rozpoczyna obchody Wielkiego Tygodnia.
W ciągu
wieków otrzymywała różne określenia: Dominica in palmis, Hebdomada
VI die Dominica, Dominica indulgentiae, Dominica Hosanna, Mała Pascha,
Dominica in autentica. Niemniej, była zawsze niedzielą przygotowującą
do Paschy Pana. Liturgia Kościoła wspomina tego dnia uroczysty wjazd
Pana Jezusa do Jerozolimy, o którym mówią wszyscy czterej Ewangeliści (
por. Mt 21, 1-10; Mk 11, 1-11; Łk 19, 29-40; J 12, 12-19), a także
rozważa Jego Mękę.
To właśnie w Niedzielę Palmową ma miejsce obrzęd poświęcenia
palm i uroczysta procesja do kościoła. Zwyczaj święcenia palm pojawił
się ok. VII w. na terenach dzisiejszej Francji. Z kolei procesja
wzięła swój początek z Ziemi Świętej. To właśnie Kościół w Jerozolimie
starał się jak najdokładniej "powtarzać" wydarzenia z życia Pana
Jezusa. W IV w. istniała już procesja z Betanii do Jerozolimy, co
poświadcza Egeria. Według jej wspomnień patriarcha wsiadał na oślicę
i wjeżdżał do Świętego Miasta, zaś zgromadzeni wierni, witając go
w radości i w uniesieniu, ścielili przed nim swoje płaszcze i palmy.
Następnie wszyscy udawali się do bazyliki Anastasis (Zmartwychwstania),
gdzie sprawowano uroczystą liturgię. Owa procesja rozpowszechniła
się w całym Kościele mniej więcej do XI w. W Rzymie szósta niedziela
Przygotowania Paschalnego była początkowo wyłącznie Niedzielą Męki
Pańskiej, kiedy to uroczyście śpiewano Pasję. Dopiero w IX w. do
liturgii rzymskiej wszedł jerozolimski zwyczaj procesji upamiętniającej
wjazd Pana Jezusa do Jerusalem. Obie tradycje szybko się połączyły,
dając liturgii Niedzieli Palmowej podwójny charakter (wjazd i Męka)
. Przy czym, w różnych Kościołach lokalnych owe procesje przyjmowały
rozmaite formy: biskup szedł piechotą lub jechał na osiołku, niesiono
ozdobiony palmami krzyż, księgę Ewangelii, a nawet i Najświętszy
Sakrament. Pierwszą udokumentowaną wzmiankę o procesji w Niedzielę
Palmową przekazuje nam Teodulf z Orleanu (+ 821). Niektóre też przekazy
zaświadczają, że tego dnia biskupom przysługiwało prawo uwalniania
więźniów (czyżby nawiązanie do gestu Piłata?).
Dzisiaj odnowiona liturgia zaleca, aby wierni w Niedzielę
Męki Pańskiej zgromadzili się przed kościołem (zaleca, nie nakazuje),
gdzie powinno odbyć się poświęcenie palm, odczytanie perykopy ewangelicznej
o wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy i uroczysta procesja do kościoła.
Podczas każdej Mszy św., zgodnie z wielowiekową tradycją czyta się
opis Męki Pańskiej (według relacji Mateusza, Marka lub Łukasza -
Ewangelię św. Jana odczytuje się w Wielki Piątek). W Polsce istniał
kiedyś zwyczaj, że kapłan idący na czele procesji trzykrotnie pukał
do zamkniętych drzwi kościoła, aż mu otworzono. Miało to symbolizować,
iż Męka Zbawiciela na krzyżu otwarła nam bramy nieba. Inne źródła
przekazują, że celebrans uderzał poświęconą palmą leżący na ziemi
w kościele krzyż, po czym unosił go do góry i śpiewał: "Witaj krzyżu,
nadziejo nasza!".
Niegdyś Niedzielę Palmową na naszych ziemiach nazywano
Kwietnią. W Krakowie (od XVI w.) urządzano uroczystą centralną procesję
do kościoła Mariackiego z figurką Pana Jezusa przymocowaną do osiołka.
Oto jak wspomina to Mikołaj Rey: "W Kwietnią kto bagniątka (bazi)
nie połknął, a będowego (dębowego) Chrystusa do miasta nie doprowadził,
to już dusznego zbawienia nie otrzymał (...). Uderzano się także
gałązkami palmowymi (wierzbowymi), by rozkwitająca, pulsująca życiem
wiosny witka udzieliła mocy, siły i nowej młodości". Zresztą do dnia
dzisiejszego najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby gardła według
naszych dziadków jest właśnie bazia z poświęconej palmy, którą należy
połknąć. Owe poświęcone palmy zanoszą dziś wierni do domów i zawieszają
najczęściej pod krzyżem. Ma to z jednej strony przypominać zwycięstwo
Chrystusa, a z drugiej wypraszać Boże błogosławieństwo dla domowników.
Popiół zaś z tych palm w następnym roku zostanie poświęcony i użyty
w obrzędzie Środy Popielcowej.
Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, wprowadza nas
coraz bardziej w nastrój Świąt Paschalnych. Kościół zachęca, aby
nie ograniczać się tylko do radosnego wymachiwania palmami i krzyku: "
Hosanna Synowi Dawidowemu!", ale wskazuje drogę jeszcze dalszą -
ku Wieczernikowi, gdzie "chleb z nieba zstąpił". Potem wprowadza
w ciemny ogród Getsemani, pozwala odczuć dramat Jezusa uwięzionego
i opuszczonego, daje zasmakować Jego cierpienie w pretorium Piłata
i odrzucenie przez człowieka. Wreszcie zachęca, aby pójść dalej,
aż na sam szczyt Golgoty i wytrwać do końca. Chrześcijanin nie może
obojętnie przejść wobec wiszącego na krzyżu Chrystusa, musi zostać
do końca, aż się wszystko wypełni... Musi potem pomóc zdjąć Go z
krzyża i mieć odwagę spojrzeć w oczy Matce trzymającej na rękach
ciało Syna, by na końcu wreszcie zatoczyć ciężki kamień na Grób.
A potem już tylko pozostaje mu czekać na tę Wielką Noc... To właśnie
daje nam Wielki Tydzień, rozpoczynający się Niedzielą Palmową. Wejdźmy
zatem uczciwie w Misterium naszego Pana Jezusa Chrystusa...
Co najmniej 34 osoby zginęły, a 117 zostało rannych w Niedzielę Palmową w rosyjskim ataku rakietowym na Sumy na północnym wschodzie Ukrainy. Wojska rosyjskie zaatakowały centrum miasta dwoma rakietami balistycznymi z głowicami kasetowymi. Uderzenie potępili przywódcy m.in. Polski, Unii Europejskiej, Francji, W. Brytanii, Niemiec i Włoch.
Pociski spadły na centrum miasta około godz. 10.15 (godz. 9.15 w Polsce), gdy ludzie m.in. wracali bądź udawali się do cerkwi z okazji Niedzieli Palmowej lub spacerowali po bulwarze w centralnej części miasta.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.