Ojcze Święty, czekamy!
Niemalże w przededniu wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II
w Polsce przychodzi mi znowu powtórzyć zdanie, które już kilkakrotnie
zapisywałem w swoich felietonach: "Żyjemy w wielkich, wspaniałych
czasach!". Tak pisałem w 1999 r. podczas poprzedniej pielgrzymki "
Piotra naszych czasów" do Ojczyzny, tak pisałem na przełomie wieków
i tysiącleci na rozpoczęcie i zakończenie Wielkiego Jubileuszu
2000 lat chrześcijaństwa. To zdanie podtrzymuję także i dzisiaj,
mimo że wokół ciągle tyle wojen, śmierci, cierpienia wielu ludzi,
mimo że współczesny świat trawią ciągle nowe kryzysy, niesprawiedliwość,
bieda jednych i bezmyślne trwonienie dóbr przez innych... A jednak
żyjemy we wspaniałych czasach, bo chyba od czasów Chrystusa nikt
jeszcze nie przybliżył nam Jego nauki, nauki Boga, w taki sposób,
jak czyni to Papież Jan Paweł II totalnie!
Słowa "totalnie" użyłem nie bez wahania, bo ono bardzo często
kojarzy się z totalitaryzmem i z bezwzględną dominacją. Jednak w
przypadku Ojca Świętego "totalnie" odnosi się do niego samego. Totalnie,
czyli całym pontyfikatem, całym kapłaństwem, ba, całym swoim życiem...
Nikogo nie przymusza, powtarzając: "Jeśli chcesz...". Człowiek jest
istotą wolną, "(...) Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek
może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale pytanie zasadnicze: czy wolno?
I w imię czego «wolno»? (...)" (Błonia Krakowskie, 10 czerwca 1978
r. Msza św. ku czci św. Stanisława).
Jeszcze jestem pod wrażeniem spotkania w Toronto. Mógłby
ktoś nieżyczliwy zapytać, po co ten schorowany "stary Papież" tam
przybył? Może ktoś inny mógłby się nawet dopatrywać jakiegoś dysonansu
pomiędzy sędziwością Papieża a witalnością młodzieży. Ale to jest
właśnie mówienie o Bogu całym swoim życiem. Także przez pryzmat cierpienia.
Papież miał zawsze doskonałe kontakty z młodzieżą. Co innego jednak,
gdy z młodymi ludźmi wchodził w swoisty dialog zawsze głęboki w
treści religijnej, ale niewolny przecież od znamion szczególnej więzi:
od wspólnego śpiewu, a nawet elementów humoru. Czy młodzież zechce
słuchać Ojca Świętego teraz, gdy przemawia przede wszystkim cierpieniem?
Bez obaw, te wielusettysięczne rzesze młodych ludzi, które przybyły
do Toronto, świadczą, że więź Papieża i młodych trwa nadal. A to
co Jan Paweł im mówi "Wy jesteście solą dla ziemi..., wy jesteście
światłem świata" (Mt 5,13-14) nie jest bynajmniej schlebianiem
współczesnym gustom. To raczej wskazanie roli i zadania, jakie powinni
podjąć młodzi ludzie w swoim życiu. Zawsze byli wielką nadzieją Papieża
i świata. I choć naprawdę wzruszający był obraz wiwatujących, rozśpiewanych,
a czasami nawet zapłakanych tłumów, to najważniejsze jest to, co
ci młodzi ludzie zrobią z papieskim przesłaniem spotkania z Toronto.
Sól i światło to smak i blask wiary w Chrystusa. Oby sól nie straciła
swego smaku, a światło swego blasku!
Jestem przekonany, że wspomniana w pierwszym akapicie "wspaniałość
czasów" znajdzie potwierdzenie także za parę dni, gdy Ojciec Święty
znowu zawita w ojczyste progi, by nam tym razem powiedzieć o "Bogu
bogatym w Miłosierdzie". Bóg jest niezmierzony w swoim Miłosierdziu,
mimo że my nie zawsze potrafimy być "solą ziemi i światłem świata"
. Nie wiem, czy taka "klamra pojęciowa" między spotkaniem w Toronto
a pielgrzymką Ojca Świętego do Polski jest do końca uprawniona. Moim
zdaniem budzi jednak nadzieję, że ciągle warto podejmować trud odnowy
naszej wiary i naszego życia tak w sensie indywidualnym, jak i
społecznym. Ojcze Święty, nasz umiłowany Rodaku! Czekamy na Twoje
słowa i apostolski błogosławieństwo!
Pomóż w rozwoju naszego portalu