Chór istniejący przy kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Aleksandrowie ma długą historię. Został założony zaraz po utworzeniu
parafii, w 1934 r. przez ks. Błażeja Nowosada i od wielu lat uświetnia
swym pięknym śpiewem nie tylko parafialne uroczystości.
Obecnie opiekę artystyczną nad zespołem sprawuje Jan Michoński,
z zawodu nauczyciel, który wprowadził także tradycje rodzinnego śpiewania
do chóru, gdyż śpiewają w nim jeszcze cztery osoby z jego rodziny.
Chór znacznie wzmocnił się w ostatnich latach (1994-2001) głównie
za sprawą poprzedniego proboszcza ks. Wiktora Kozińskiego, który
nie ukrywał wielkiego zamiłowania do śpiewu chóralnego.
Aby zdobyć fundusze na budowę nowej świątyni i jej wystrój,
chórzyści wielokrotnie występowali z koncertami na terenie naszej
diecezji, a ostatnio dzięki inicjatywie obecnego proboszcza ks.
Piotra Lizakowskiego wyjechali także zagranicę. Koncertowali w
górnej Austrii, korzystając z zaproszenia i gościny proboszcza parafii
Naarn zaprzyjaźnionego z ks. Piotrem. Był to dla zespołu tydzień
intensywnej pracy, ale też okazja do poznania osobliwości krajobrazu,
kultury i historii tego regionu.
Sama podróż, chociaż dość długa i męcząca, była niezwykła
ze względu na panującą w autokarze atmosferę. Chórowi z Aleksandrowa
towarzyszył młodzieżowy zespól SIGNUM SPEI z Zamościa. Wszyscy czuli
się jak jedna rodzina, wspólnie śpiewali i modlili się.
Po przybyciu na miejsce uczestnicy pielgrzymki spotkali
się z bardzo serdecznym przyjęciem ze strony księdza proboszcza i
miejscowych parafian. Naarn jest uroczą miejscowością położoną nad
Dunajem, liczącą około 2 tysiące mieszkańców. W jego centrum wznosi
się piękna romańska świątynia pw. Michała Archanioła. W tym kościele
chórzyści śpiewali dwukrotnie podczas Mszy św., a wieczorem koncertowali
w pobliskim miasteczku Perg.
Mieliśmy też okazję zwiedzić największe w tym regionie miasto
Linz. Wielkie wrażenie wywarła na wszystkich strzelista gotycka katedra
z pięknymi witrażami. Bardzo dostojnie zabrzmiał w niej chóralny
śpiew Ave Maryja. Panoramę miasta uczestnicy pielgrzymki mogli podziwiać
z wyniosłego wzgórza Postlinberg.
Długo w pamięci zwiedzających pozostanie również Mauthausen
były obóz koncentracyjny, gdzie zginęło ponad 30 tys. Polaków. Przy
pomniku upamiętniającym martyrologię naszych rodaków, tuż obok kamieniołomów,
w których ginęli zamęczeni morderczą pracą, chórzyści i młodzież
wspólnie śpiewali Modlitwę o pokój i odmawiali Różaniec za dusze
pomordowanych.
Do spotkania z Polonią chórzyści przygotowywali się bardzo
solidnie. Samo spotkanie odbyło się w bardzo kameralnym gronie. Publiczność
wysłuchała koncertu pieśni patriotycznych i religijnych.
Nie byłoby prawdziwej pielgrzymki bez odwiedzenia sanktuarium
i dlatego udaliśmy się do Sonntagberg sanktuarium Trójcy Świętej.
Świątynia położona jest na wzgórzu około 700 m n.p.m. Pochodzi z
I połowy XVIII w. Z tarasu otaczającego dziedziniec roztacza się
przepiękny widok na odległe szczyty przedgórza alpejskiego. Jakże
wymownie w tym miejscu szczególnego kultu Trójcy Świętej brzmiały
słowa śpiewanej pieśni: Już się nie lękaj, porzuć zmartwienia, Bóg
miłością jest....
Ukoronowaniem pobytu w Austrii były dwa niedzielne koncerty
jeden w polskim kościele w Wiedniu, drugi w świątyni na wzgórzu Kahlenberg,
w miejscu, gdzie modlił się pogromca Turków, król Jan III Sobieski.
Wierni zgromadzeni na nabożeństwie z wielkim wzruszeniem i podziwem
słuchali śpiewu obu chórów, nagradzając wysoki kunszt brawami i ofiarami
pieniężnymi.
Czas pobytu w Austrii minął bardzo szybko. Pozostały wspomnienia,
zdjęcia, nowe przyjaźnie i radość z trudu podjętego dla ważnej sprawy.
Aleksandrowska świątynia będzie teraz jeszcze piękniejsza dzięki
ludziom o gorących sercach, którzy potrafili pozostawić swoją pracę,
rodziny, nieraz nawet małe dzieci, by z dala od nich w austriackiej
ziemi śpiewać Panu Bogu na chwałę, a bliźnim ku radości serca.
Muzyka, a w szczególności śpiew, to język uniwersalny, zrozumiały
dla każdego powiada pan Jan Michoński, dyrygent chóru nic więc
dziwnego, że do stworzenia tak serdecznej atmosfery, przyjaźni aż
do łez wzruszenia nie była konieczna znajomość języka niemieckiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu