Reklama

Z naszej historii

Pamięci Powstania Styczniowego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do grona twórców utrwalających pamięć ostatniej insurekcji XIX stulecia należy mieszkający w Lublinie dr Bohdan Królikowski - pisarz, badacz i miłośnik naszej narodowej historii, autor wielu powieści o tematyce staropolskiej i o kawalerii polskiej we wrześniu 1939 r., a także znakomitych studiów i szkiców. W styczniu 2003 r., dokładnie w 140. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego, wydał swą kolejną książkę zatytułowaną Rewolwery z Paryża - zrealizowany po upływie bez mała ćwierć wieku (po długich latach czekania i wahania) zamysł publikacji o Powstaniu Styczniowym.
Dochodząc starości, jako praprawnuk uczestnika powstania na Litwie, napisał wzruszającą opowieść osadzoną w głębokich realiach historycznych i literackich. Bohaterami jej są dwaj przyjaciele o polskich korzeniach, studenci paryskiej Akademii Sztuk Pięknych. Ojciec jednego z nich walczył w Powstaniu Listopadowym. Był kapitanem piechoty. Czytywał synowi polskie wiersze. Chodził czasem z nim do polskiego kościoła. Po nabożeństwie przedstawiał „chłopca podobnie jak on ubranym jegomościom, z długimi wąsami, z czuprynami w nieładzie, co mówili głośno i choć mieli smutne oczy - często się śmiali, klepiąc przy tym po plecach”.
Wśród nielicznych książek był w ojcowskim pokoju mały tomik w czarnym płótnie. Czytywał z niego synowi opisy pól i lasów, łowów i grzybobrania. Kiedyś, wziąwszy Anzelma na kolana, przeczytał nakreślone na karcie tytułowej słowa: „Mój Kapitanie! Bracie Rodaku, przyjmij tę książeczkę, świadectwo naszej za Krajem tęsknoty - Adam Mickiewicz”.
Pokazał mu też kiedyś tego pana Mickiewicza na jakimś polskim zebraniu, gdzie dużo mówiono i głośno krzyczano. Poeta był niewysoki, bezwąsy, ale brodaty, z włosami prawie do ramion, ubrany w szamerowany surdut (nie wiedział Anzelm, że to czamara) i dziwną, rogatą czapkę, obszytą szarym futerkiem. „Patrz, synu - szeptał ojciec - i zapamiętaj, to pan Mickiewicz! Nasz wieszcz narodowy...”.
Dziadek drugiego studenta - Żana (Janka) był porucznikiem szwoleżerów Napoleona Bonaparte. W 1812 r. w bitwie pod Możajskiem stracił rękę.
Na ulicy Trevise w Paryżu młodzieńcy kupili rewolwery Colta, wzięli lekcje szermierki, poćwiczyli jazdę konną i w czerwcu 1863 r. stanęli w Krakowie. Po kilku tygodniach pobytu rozpoczęli przygotowania do wyprawy. „Przede wszystkim zamówili u szewca buty. Wysokie, mocne, z juchtowej skóry, «palone», jak mówiono. Kupili też granatowe rogatywki, obszyte szarym barankiem, ozdobione biało-czerwonymi kokardami z jedwabnych wstążek. Zaopatrzyli się w krótkie kożuszki, zapinane na pętlice.
Krawiec uszył im szare kurtki sukienne, kroju noszonego przez powstańców, i spodnie do długich butów. Nabyli też u rymarza torby myśliwskie, pasy z klamrami zdobionymi Orłem i Pogonią na wspólnej tarczy”.
Przez Lwów, Kamionkę Strumiłową, Sokal trafili wreszcie do oddziału powstańczego, gdzie „ćwiczono marsze i obroty. Ataki na bagnety, konne szarże. Uczono strzelać salwami i koleją, robić bagnetem i kolbą”. Nauczyli się śpiewać wiele pieśni. Zapamiętali szczególnie tę:
Czy przyjdzie nam umrzeć wśród boju,
Czy w tajgach Sybiru nam zgnić,
Z trudu naszego i znoju
Polska powstanie, by żyć!
Poszli się bić. „Ruszyli pod komendą chuderlawego kapitana za Bug. Zaznali żołnierskiej mizerii. Głodu, chłodu, wszy od brudu”. Pod Chełmem, kiedy wystrzelali naboje z kolta, walczyli na bagnety. Od ukłuć piki zginął Jan, a potem... źle się działo. „Nie było prawie że bitew.., bo ich unikano, uchodząc w lasy przed Mochami. Trafiały się jednak potyczki”.
U wziętego do niewoli kozaka Anzelm zauważył rewolwer. „Spojrzał uważnie. Na futerale broni - litery! Janowe inicjały! Krew uderzyła mu do głowy. Miał przed sobą zabójcę przyjaciela! Nie myślał, co robi. Wyrwał kolta z pochwy. Strzelił w głowę kozaka, raz, drugi, trzeci.
- Coś zrobił?! - poczuł na ramieniu twardą rękę. Stał za nim Jagmin z twarzą czerwoną od gniewu. - Jeńca zabiłeś. Nie godzi się to między chrześcijany...
- Oni naszych mordują. Jeńców wieszają - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Co poradzę? To dzicz. Nam ich nie naśladować. Jeńców nie zabijać. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie, gdy walka niesprawiedliwa...
- Jakże to? Przecie mus nam bić Moskala?
- Mus. Ale bez nienawiści. Bez zaciętości. Zabijać wolno w bitwie. Ale kiedy się wróg zda na parol, wtedy nietykalny, res sacra. Powiadasz: naszych wieszają. Ich to zbrodnia. Nam nie brać z nich przykładu.
- Trudna rzecz miłosierdzie dla wroga - mruknął Anzelm.
- Iście, niełatwa, ale chrześcijańska. Inaczej zapomnisz, żeś Polak. A wtedy źle, bracie”.
Kilka dni po Gromnicznej 1864 r. blisko Księżomierza oddział Anzelma otoczyli kozacy. Osłaniający towarzyszy walki strzałami z rewolweru ich porucznik zginął od kuli wymierzonej przez carskiego dragona z jego własnego kolta. Tak zakończyła się styczniowa epopeja powstańcza dwóch przyszłych malarzy. „Wyruszali pełni wiary i nadziei. Nie przychodziło im do głowy, że mogą być ranni, zabici, wzięci do niewoli, że mogą nie wrócić do Paryża w glorii zwycięskich wojaków, z polskimi już paszportami”.
Czytelników Niedzieli gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę ważką książeczkę, która pomoże ożywić odwołania historyczne, tak potrzebne dziś - w epoce gwałtownego zanikania pamięci dziejów narodowych. Tragiczne losy bohaterów - przedstawione przez Bohdana Królikowskiego z maestrią znawcy, z uczuciem jakby świadka czy nawet uczestnika tamtych wydarzeń - dostarczą wielu głębokich wzruszeń, doznań estetycznych i poznawczych. Wielu zachwyci sam sposób opisu literackiego - potoczysty, nasączony umiejętnie dozowaną archaizacją i francuszczyzną w dialogach.
Słowa szczególnej podzięki kieruję do wydawcy książki - Norberta Wojciechowskiego, założyciela pierwszego prywatnego wydawnictwa katolickiego w Polsce po 1989 r., który, skupiając wokół „Norbertinum” wielu świetnych autorów, stworzył znaczące nie tylko w Lublinie środowisko literacko-historyczne, kultywujące - bliskie nie tylko jemu - wartości narodowe, patriotyczne, religijne, utrwalające pamięć dziejów ojczystych. Dzięki takim ludziom i takim inicjatywom pamięć Nocy Styczniowej przejdzie na przyszłe pokolenia i uwrażliwi je na to wszystko, co Polskę stanowi, z czego Polska powstała, by żyć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kim są najbardziej znani archaniołowie?

[ TEMATY ]

archaniołowie

Family News Service

Karol Porwich/Niedziela

29 września w Kościele katolickim przypada święto trzech archaniołów – Michała, Gabriela i Rafała. Ich imiona pojawiają się na kartach Biblii. Niebiańscy wysłannicy towarzyszą ludziom w konkretnych wydarzeniach, a każdy z nich ma szczególną misję i zadanie do wykonania. Każdy z nich objawił się w konkretnym czasie. Św. Michał ukazywał się aż cztery razy, doprowadzając do ustanowienia swojej własnej bazyliki w podziemnej grocie na Górze Gargano we Włoszech.

Aniołowie są istotami duchowymi, nadrzędnymi wobec ludzi. Posiadają rozum oraz wolę. Św. Grzegorz Wielki tłumaczył, że słowo anioł nie oznacza natury, ale zadanie. „Duchy, które zapowiadają wydarzenia najbardziej doniosłe nazywają się archaniołami. Niektórzy z nich mają imiona własne, wskazujące na określone ich zadania czy posługę” – wyjaśniał papież i doktor Kościoła. Aniołowie i archaniołowie pośredniczą między Bogiem i ludźmi, a ich interwencje świadczą o tym, że są zawsze gotowi, aby nam pomóc. 29 września, w rocznicę konsekracji starożytnej bazyliki św. Michała w Rzymie Kościół katolicki wspomina trzech archaniołów, którym Bóg wyznaczył szczególne misje w historii zbawienia. Przypominamy kilka ciekawych informacji na ich temat.
CZYTAJ DALEJ

Religia w szkołach – lekcja dla lewicy

2024-10-05 11:33

[ TEMATY ]

religia w szkołach

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Przez zapędy Lewicy polska scena polityczna przypomina czasem arenę ideologicznych zapasów, gdzie każda strona walczy o swoje racje, a kompromis wydaje się odległy niczym miraż na horyzoncie. Zniechęca to obywateli do polityki jako takiej, dzieli Polaków i zasłania to, co rządzący mogliby robić, a co nie byłoby kontrowersyjny dla nikogo, za to dobre dla wszystkich. Właśnie taki spór wybuchł ostatnio wokół lekcji religii w szkołach – temat, który wywołuje emocje, a który w ogóle nie musiałby się pojawiać, gdyby nie brak tolerancji u tych, co przywiązanie do tolerancji deklarują. Starcie w tej sprawie widać szczególnie w koalicji, gdzie partie lewicowe i centrowe próbują znaleźć wspólny język z ludowcami i konserwatystami, odkrywając, że oprócz niechęci do poprzedniej władzy i stołków – coraz mniej ich łączy.

Wiceminister edukacji Henryk Kiepura (PSL) wyraził klarowną opinię: religia powinna pozostać w wymiarze dwóch godzin lekcyjnych tygodniowo, finansowanych z budżetu państwa. Z kolei w propozycji nowelizacji rozporządzenia minister edukacji Barbary Nowackiej przewiduje się jednak zmniejszenie tej liczby do jednej godziny. Lewica, znana ze swojego krytycznego stosunku do Kościoła katolickiego, niejednokrotnie postulowała całkowite usunięcie religii ze szkół, twierdząc, że państwo nie powinno finansować tego rodzaju zajęć. Czy jednak takie myślenie nie jest przykładem ideologicznego pędu, który zamiast realnych rozwiązań, oferuje nienawiść do instytucji mającej głębokie korzenie w polskiej kulturze?
CZYTAJ DALEJ

Nowy (k)rok w WMSD

2024-10-05 17:16

[ TEMATY ]

Częstochowa

inauguracja

rok akademicki

WMSD

Maciej Orman/Niedziela

Wyższe Międzydiecezjalne Seminarium Duchowne w Częstochowie oraz Instytut Wyższych Studiów Teologicznych w Częstochowie 5 października zainaugurowały uroczyście rok akademicki 2024/2025.

Mszy św. w kościele seminaryjnym Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana przewodniczył abp Wacław Depo.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję