O lepsze traktowanie Polaków
Reklama
Liczne teksty krytykują politykę USA wobec Polaków, a zwłaszcza ostatnie zaostrzenia przepisów amerykańskich (pobieranie odcisków palców etc.). Redaktor naczelny tygodnika Przegląd Jerzy Domański
pisze w tekście Miłość bez wzajemności (nr z 18 stycznia) o dysproporcjach w stosunkach polsko-amerykańskich. Z jednej strony - tego, „że
jesteśmy najwierniejszym sojusznikiem, dowodzimy krwią naszych żołnierzy w Iraku, preferencjami dla biznesu amerykańskiego w Polsce i ogromnymi zakupami (F-16).
Na drugiej szali jest wiele słów, komplementów i deklaracji. Miłych dla ucha, ale nie przekładających się na konkrety.
Wychodzi więc na to, że jesteśmy nie tyle dobrym przyjacielem i sojusznikiem, co poczciwcem, którego wystarczy protekcjonalnie poklepać i będzie szczęśliwy. Do takiej opinii
uprawniają fakty. A właściwie ich brak. Zobowiązania wynikające z offsetu nie są realizowane. W Iraku polskie firmy nie potrafią się przebić z ofertami, a polityka
wizowa wobec naszych rodaków jest coraz bardziej restrykcyjna. Opłaty za wizy do USA stale rosną. W 1994 r. za wizę płaciliśmy 24 dol., w 1998 r.
- 45, w 2002 r. - 65, a od 2003 r. już 100 dol. (...) Nie ma w tym logiki, a przynajmniej ja jej nie dostrzegam. Jest natomiast dyskryminacja
i brak równoprawności we wzajemnych stosunkach. Przyznaje to nawet część amerykańskich mediów, które krytykują lekceważące i instrumentalne traktowanie Polaków”.
Trybuna z 8 stycznia w tekście Kosztowne zaniedbania pisze, że: „W ciągu kilku dni końca ubiegłego roku i początku bieżącego trzy opiniotwórcze dzienniki, New
York Times, New York Post i również nowojorski AM, wyraziły zaniepokojenie postawą administracji Busha wobec sojuszniczej Polski.
W New York Timesie trzykrotny laureat nagrody Pulitzera, Thomas L. Friedman, ostrzega, że widoczne zaniedbania Waszyngtonu wobec Polski grożą utratą pozycji USA w naszym kraju”.
Wśród amerykańskich dziennikarzy krytykujących politykę wobec Polski znalazł się także inny laureat nagrody Pulitzera, redaktor naczelny dziennika amNew York, dziennikarz polskiego pochodzenia Alex
Storożyński. Skrytykował politykę USA na łamach swego dziennika, a następnie udzielił utrzymanego w podobnym duchu wywiadu Waldemarowi Piaseckiemu z tygodnika Przegląd
(nr z 25 stycznia).
Powiedział w nim m.in.: „Polska jest dziś największym sprzymierzeńcem Stanów Zjednoczonych. W wojnie przeciwko terroryzmowi poparła nas bezwarunkowo i natychmiastowo.
Podzieliła pogląd Waszyngtonu na konieczność wojny z Irakiem, idąc pod prąd opinii wielu potężnych państw europejskich i narażając się na przykre konsekwencje polityczne i ekonomiczne.
Zatem sposób traktowania tak wiernego i oddanego sojusznika jest szczytem ironii”.
Storożyński uznał, że w całej sprawie powinny donośnie wystąpić zarówno polskie władze, jak i Polonia. Akcentował: „Przede wszystkim! Istnieje niepowtarzalna okazja, aby
przed czekającymi kraj listopadowymi wyborami do różnych ciał zademonstrować zdecydowanie i pokazać kandydatom, że z polskim elektoratem należy się liczyć. Polską grupę etniczną
powinno być dobrze słychać w tej sprawie. Doradzam więc: Make some noise! Trzeba zrobić trochę hałasu. Więcej niż trochę...”.
W tej sprawie odezwał się nawet Jan Nowak-Jeziorański, jak dotąd znany głównie z akcentowania potrzeby przystosowywania się do polityki USA (stąd zwany nieraz „kurierem z Waszyngtonu”).
Tym razem powiedział w wywiadzie udzielonym Jackowi Żakowskiemu z Polityki (nr z 17 stycznia) pt. Coś za coś: „... co tu dużo mówić: Polska ma ogromne
kompleksy wobec Zachodu, a zwłaszcza wobec Ameryki. To nas ustawia w pozycji petenta. Z takiej pozycji nie wolno negocjować. Musimy mówić z pozycji partnera,
który zdał egzamin, przeszedł bardzo ciężką próbę trudnego sojuszu. Musimy mówić hardo”.
Polaków zepchnięto do piwnicy
Na łamach Wprost z kolei krytykuje się politykę UE wobec Polski i innych krajów kandydackich jako „Europę równych inaczej”. W numerze z 25 stycznia
przedrukowano publikowany w holenderskim dzienniku NRC Handelsblad artykuł doradcy ds. europejskich w holenderskim parlamencie Jacka Magali Żegnajcie w Europie. Autor
pisał w nim m.in.: „Niestety, ostatecznie ta zjednoczona Europa okazała się domem, w którym nowych lokatorów skierowano do piwnicy. Zamiast retoryki braterstwa mamy zinstytucjonalizowany
apartheid. (...) Jacques Chirac zablokował reformę wspólnej polityki rolnej. W imię zjednoczonej Europy musimy się więc zadowolić ćwiartką subsydiów, które inkasują zachodni rolnicy (...)”.
Pisząc o oporach polskich wobec rozwiązań narzuconych przez Francję i Niemcy, Magala stwierdził m.in.: „Niezależnie od tego, kto ponosi winę za niepowodzenie
rokowań, postawa Polaków jest zrozumiała. Europejski system podejmowania decyzji zasadza się na wzajemnym zaufaniu. Tylko wówczas, gdy wiadomo, że można liczyć na poważanie ze strony krajów
unijnych, warto okazać gotowość do rezygnacji z części narodowej suwerenności. Ale krajowi, którym przez piętnaście lat pomiatano, którego szczere uczucia pod adresem Europy skwitowano chłodną
buchalterią, obiecując w najlepszym wypadku członkostwo drugiej kategorii, trudno wykrzesać silniejszą chęć współpracy”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Skorzystają zachodnie koncerny
Reklama
W Rzeczpospolitej (z 13 stycznia) czytamy tekst Jędrzeja Bieleckiego i Lidii Oktaby dotyczący zagrożeń dla polskich mleczarni pt. Rozlało się mleko. Zdaniem pary autorów, ustalone przez UE normy sanitarne są „zbyt surowe dla wielu polskich firm”. Grozi to, że przynajmniej co trzecia polska mleczarnia zniknie z rynku. Może dojść do utraty kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy spowodowanych zaprzestaniem działalności przez małe rodzime przedsiębiorstwa. Zapowiada się natomiast, że „zachodnie koncerny zdominują nasz rynek”.
Czy grozi nam dynastia Kwaśniewskich?
Jak się okazuje, nawet we władzach SLD nie wszyscy są entuzjastami popierania kandydatury Jolanty Kwaśniewskiej na prezydenta RP. Świadczy o tym wymownie wywiad udzielony przez wiceprzewodniczącego
SLD Andrzeja Celińskiego Andrzejowi Brzezieckiemu z Tygodnika Powszechnego (nr z 11 stycznia). Według Celińskiego: „Humorystycznym elementem polskiego życia umysłowego jest
to, że dziennikarze wymyślają różne scenariusze, kto wie, czy nie dla zwiększenia nakładu, a politycy to ze śmiertelną powagą komentują. Zwieńczeniem tej zabawy jest pomysł, by żona
byłego prezydenta - Jolanta Kwaśniewska była prezydentem, a szefem lewicowej opozycji został jej mąż, były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Obywatel Europy popatrzy na Polskę, na niektóre
kraje byłego Związku Radzieckiego, chwilę pomyśli, albo nie pomyśli - i różnicy nie dostrzeże. Tam dynastie, tu dynastie. Trochę gorzkie mogą być owoce tych zabaw”.
Uwaga Celińskiego jest dość okrutna wobec pomysłodawców wyboru Kwaśniewskiej na prezydenta RP. Wiceprzewodniczący SLD, mocno związany z Millerem, porównuje pomysł wyboru Kwaśniewskiej na
prezydenta RP z sytuacją w choćby takim azjatyckim Azerbejdżanie, gdzie po zmarłym postkomunistycznym prezydencie rządy objął jego syn.
Antysemita Prodi
Reklama
Liczne dzienniki i tygodniki komentują kolejny wybryk „tropicieli antysemityzmu” - oskarżenie Komisji Europejskiej o antysemityzm. Miłosz Marczuk pisze w tekście
Prodi antysemita (Najwyższy Czas z 17 stycznia, m.in.: „W Komisji Europejskiej powiało grozą. Prezesi Światowego i Europejskiego Kongresu Żydów Edgar Bronfman i Cobi
Benatoff zarzucili Komisji na łamach brytyjskiego dziennika Financial Times, że uprawia ona zarówno czynny, jak i bierny antysemityzm.
Nawiązali do ostro krytykowanego przez rząd Izraela i społeczność żydowską sondażu opinii publicznej, którego uczestnicy z państw członkowskich Unii uznali Izrael za kraj
najbardziej zagrażający pokojowi światowemu. Sam szef Komisji Romano Prodi poczuł się tak dotknięty oskarżeniami zawartymi w Financial Times, że uważa, iż to liderzy społeczności żydowskiej
powinni teraz zrobić pojednawczy gest. Innym powodem do niezadowolenia organizacji żydowskich było wstrzymanie publikacji raportu Europejskiego Centrum Monitoringu Rasizmu i Ksenofobii, zwracającego
uwagę na udział przedstawicieli mniejszości muzułmańskich w ekscesach antysemickich w Europie.
Prodi postanowił wstrzymać zwołanie konferencji w sprawie antysemityzmu, gdyż «trzeba mieć wokół stołu osoby, które nie oskarżają przewodniczącego, że jest antysemitą». Rzecznik
zapewnił, że Komisja «chce kontynuować dialog z organizacjami żydowskimi», ale dodał, że «piłka jest teraz po ich stronie»”.
Ironicznie pisze o całej sprawie również redaktor naczelny Najwyższego Czasu T. Sommer w swym komentarzu odredakcyjnym w numerze z 17 stycznia: „(...)
to, że antysemitą okazał się sam prezydent Komisji Europejskiej Romano Prodi wraz ze wszystkimi swoimi komisarzami, to już wprawiło mnie w lekkie zdumienie. Nie tylko zresztą mnie,
jeśli sądzić po tym, że największa wychodząca w Polsce gazeta, zwykle szafująca tego typu oskarżeniami i głośno je komentująca, tym razem sprawę wolała przemilczeć, choć huczy od
niej w całej Europie”.
Kwaśniewski akceptował bubel prawny
Wiele rezonansu wywołała kompromitująca sprawa ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia, która okazała się wielkim bublem prawnym ostatecznie odrzuconym (o wiele za późno) na mocy werdyktu
Trybunału Konstytucyjnego. Wiesław Gacka pisze w tekście Niekompetencja (Rzeczpospolita z 13 stycznia): „W rocie przysięgi poselskiej posłowie przysięgają m.in. przestrzegać
zapisów konstytucji. Czy wiedzą, co mówią? Jak mogą przysięgać przestrzegać czegoś, czego, jak widać, nie znają lub nie pojmują? Czy za złamanie przysięgi nie powinni być pozbawieni mandatów
poselskich? Przecież Trybunał jednoznacznie orzekł, że twórcy tej ustawy złamali konstytucję. Co gorsza, senat RP musiał również ów bubel prawny zaakceptować, a prezydent podpisał. W tzw.
międzyczasie posłowie bronili jak lwy swoich «trzynastek», jako nagród za dobrą pracę. Po co nam cała skomplikowana procedura legislacyjna? Po co Senat, Biuro Legislacyjne Rządu,
prawnicy prezydenta i wreszcie on sam, który ma stać na straży Konstytucji RP?”.
Ciekawe, że do osób ostro krytykujących prezydenta Kwaśniewskiego za aprobowanie prawnego bubla o NFZ należą m.in. felietoniści lewicowej Angory: Sobczak i Szpak.
W tekście Mnie przy tym... pisali m. in.: „Gdzie w tej całej koszmarnej aferze i skandalu był prezydent Kwaśniewski?! Stał z boku i przyglądał
się? Nie, jak zawsze udawał, że jego przy tym nie było! On tu był ni priczom. No, no, ciekawe tylko, kto przez 8 lat prezydentury podpisywał tę masę kretyńskich ustaw, których skutki odczuwamy teraz tak
boleśnie”.
Spotkanie z prof. Jerzym R. Nowakiem
12 lutego 2004 r. o godz. 18.00 (po Mszy św.) w parafii Niepokalanego Poczęcia w Łodzi Andrzejowie (ul. Rokicińska 333) odbędzie się spotkanie z prof.
Jerzym Robertem Nowakiem.
Zapraszamy