Na dzień przed śmiercią Profesor nagle osłabł. Leżał pod kroplówką. Do końca jednak był przytomny. Uczestniczył we Mszy św. odprawionej w jego pokoju, potem przyjął ostatnie sakramenty, po czym na chwilę
zamilkł. I umarł.
- To wielki świadek wiary - charakteryzuje go bp Bronisław Dembowski, który znał prof. Swieżawskiego od końca lat czterdziestych. Po raz ostatni widział się z nim 30 kwietnia, niespełna
miesiąc przed jego śmiercią. Odwiedził go wtedy w ewangelickim ośrodku „Tabita” w Konstancinie. - Rozmawialiśmy o możliwości opublikowania pamiętników żony prof. Swieżawskiego, które
zresztą niebawem ukażą się już drukiem - opowiada bp Dembowski. Prof. Swieżawski wypytywał również swego przyjaciela o szczegóły z niedawnego pobytu w Indiach, o kwestie łączenia myśli chrześcijańskiej
i kultury hinduskiej. - Taki właśnie był: otwarty na sprawy innych ludzi, a także na wielkie problemy współczesnego świata.
Opinię tę potwierdza dziennikarz Tomasz Królak, który kilka lat temu przeprowadził wywiad rzekę z tym wybitnym filozofem. - Każda rozmowa z nim była dla mnie świętem, zetknięciem z dziejami
Kościoła i wybitnymi osobowościami, przede wszystkim z Karolem Wojtyłą, księdzem, biskupem, kardynałem i papieżem - wyznaje Tomasz Królak. Profesor pokazał mu nawet kiedyś list, w którym Jan Paweł II
wspomina, że prof. Swieżawski już w 1974 r. powiedział mu, że zostanie papieżem. Wojtyła wtedy ponoć tylko spojrzał na Swieżawskiego, był bardzo poważny, nic nie powiedział.
Rozmowy do książki pt. Kontemplacja i zdradzony świat toczyły się u warszawskich Sióstr Urszulanek Szarych, gdzie przez ponad 30 lat mieszkali państwo Swieżawscy. Niedawno wraz z ukochaną żoną Marią,
z którą przeżył w małżeństwie 70 lat, przeniósł się do „Tabity”. Cały czas prowadził aktywny tryb życia, rozmawiał, doradzał, dyktował teksty. Przyjmował nawet dziennikarzy i filmowców, ostatnio
np. japońską ekipę, która przybyła nakręcić film o przyjaźni Profesora z Papieżem (ma być emitowany jesienią).
Aktywny i twórczy był zawsze. - Był wielkiej klasy uczonym, bardzo wymagającym profesorem, który wyszedł ze szkoły prof. Twardowskiego ze Lwowa - mówi bp Dembowski. Krzysztof Zanussi uważa,
że prof. Swieżawski był ostatnim świadkiem odrodzenia katolicyzmu, które rozpoczęło się w latach 20. i zaowocowało Soborem Watykańskim II. - Jego wizja chrześcijaństwa była radykalna, głęboka, przepełniona
Ewangelią - ocenia Zanussi. Podziwia go również za heroizm, z jakim znosił sędziwe lata.
Kochał życie. W młodości świetnie tańczył. Był towarzyski, kontaktowy, otwarty na wciąż nowe znajomości. Był bardzo związany ze swoją żoną. - Mówił do niej: „Maryś”. Zawsze uczestniczyła
w naszych rozmowach i zawsze okazywał jej ogromny szacunek. Nie było w tym cienia sztuczności - opowiada Tomasz Królak. Gdy w 2003 r. bp Dembowski odprawiał Mszę św. w 70. rocznicę ślubu Swieżawskich,
Profesor rozpłakał się, gdyż żona była już tak słaba, że nie mogła w niej uczestniczyć. - Gdy odeszła, dziękował Bogu, że miała dobrą, spokojną śmierć - wspomina Ksiądz Biskup.
* * *
Prof. Swieżawski urodził się w 1907 r. Pochodził z okolic Hrubieszowa, studiował na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, potem wykładał na uczelniach polskich i europejskich. Pasją jego życia
była średniowieczna filozofia św. Tomasza z Akwinu. Jest laureatem wielu nagród, autorem blisko 40 poważnych publikacji, wśród nich Dziejów filozofii europejskiej w XV wieku, a także książek: Filozofia
w dobie Soboru czy Św. Tomasz na nowo odczytany. Przed dwoma laty wydał monumentalne Dzieje europejskiej filozofii klasycznej, będące zapisem prowadzonych przez 30 lat wykładów uniwersyteckich. Ci, którzy
ich bezpośrednio słuchali, mówią, że sala zawsze była pełna, a wrażenia niezwykłe...
Prof. Stefan Swieżawski został pochowany w podwarszawskich Laskach, obok żony. Pogrzeb odbył się 22 maja.
Pomóż w rozwoju naszego portalu