Słowo
Festiwal dawno się już skończył, a o Opolu znowu głośno. Gwiazdy estrady nie załatwiają takiej publicity, jak gwiazdy korupcji. Nieoficjalni mistrzowie Polski w grach korupcyjnych - były wojewoda, dwóch byłych prezydentów, przewodniczący Rady Miejskiej, były wiceprezydent, poprzestając na zawodnikach pierwszoplanowych, bo był jeszcze kierownik krytej pływalni - wszyscy koniecznie z SLD - sypią w prokuraturze, tłumacząc, że w drużynie występowali jeszcze inni: Aleksandra Jakubowska i Jerzy Szteliga. Ten ostatni miał wozić kasę do Warszawy jako formę składki partyjnej. Szteliga daje słowo honoru, że nie woził (Gazeta Wyborcza, 30 czerwca). Słowo Tajnego Współpracownika. I jak tu mu nie wierzyć.
Zażyłości
Reklama
Mariusz Łapiński, pierwszy minister zdrowia u Millera, zapisał się w historii czarnymi zgłoskami. Najważniejszym czynnikiem historiogennym u Łapińskiego jest to, że na łopatki rozłożył służbę zdrowia. Może zdarzyć się, że wkrótce wrócimy do zwyczajów z czasów króla Ćwieczka, to znaczy będziemy chodzić po łąkach i zbierać ziółka. Miał też dobrą rękę Łapiński do najbliższych współpracowników. Średnio co drugi jest zamieszany w potężną aferę. Ludzie mu pomników nie będą stawiać, bo go po prostu nie lubią, za to w specsłużbach, szczególnie w kierownictwie, uwielbiają go. Można nawet zaryzykować tezę, że żyć bez niego nie mogą. W najgorętszym okresie afer związanych z nieprawidłowościami w Ministerstwie Zdrowia Łapiński wiele razy odwiedzał kierownictwo ABW i kilkadziesiąt razy dzwonił (Newsweek, 4 lipca). Najprawdopodobniej rozmawiali o pogodzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Debata
Znowu odezwali się Młodzi Socjaldemokraci, tzn. Najmłodsi Postkomuniści. Znowu nie pasuje im religia w szkole. W debacie wewnątrzpartyjnej zastanawiali się, gdzie znaleźć pieniądze na naukę języków obcych w szkole. Wyszło im, że najprościej będzie skubnąć uczciwie zarobione pensje nauczycieli religii. - Jak się im odbierze kasę, to lud będzie „szwargotał”, „spikał” i „parlał” jak się patrzy (Gazeta Wyborcza, 28 czerwca). Ponieważ doceniamy ich troskę o lingwistyczne kompetencje społeczeństwa, postanowiliśmy włączyć się w debatę i podpowiedzieć prostsze, bardziej racjonalne i - w przeciwieństwie do poprzedniego - sprawiedliwe rozwiązanie. Niech zwrócą się z apelem do starszych kolegów zamieszanych w machlojki i afery finansowe. Nazwiska są do dyspozycji na wokandach sądowych. Jakby oddali na ten szczytny cel to, co zyskali dzięki pełnieniu stanowisk (na ulicy nazywają to dosadniej), bylibyśmy narodem poliglotów.
Biedny rząd
W ostatnim czasie rząd zbiedniał o jakieś piętnaście języków w związku z rezygnacją najsłynniejszego rządowego poligloty Tadeusza Iwińskiego (Rzeczpospolita, 1 lipca). Najbardziej cieszą się tłumaczki, i to wcale nie z tego powodu, że będą mogły więcej zarobić.