Gwałtowne sprzeciwy Patriarchatu Konstantynopola wywołał dokument nt. prymatu w Kościele, ogłoszony pod koniec grudnia ub.r. przez Święty Synod Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP). Moskwa zarzuciła tam Konstantynopolowi, że usiłuje przywłaszczyć on sobie prawie takie same uprawnienia pierwszego hierarchy w świecie prawosławnym, jakie ma papież w Kościele katolickim. W odpowiedzi przedstawiciel patriarchy Bartłomieja podkreślił, że wprawdzie jako biskup jest on rzeczywiście "pierwszym wśród równych", ale jako arcybiskup Konstantynopola jest "pierwszym bez równych sobie".
"Prymat arcybiskupa Konstantynopola nie ma nic wspólnego z tym, co mówią dyptychy [tabliczki ze ściśle ustaloną kolejnością poszczególnych zwierzchników Kościołów prawosławnych - KAI], które po prostu wyrażają klasyfikację hierarchiczną, co w pełnych sprzeczności słowach dokument Patriarchatu Moskiewskiego wyraża implicite, ale odrzuca explicite" - napisał autor odpowiedzi konstantynopolskiej metropolita Elpidiforos Lambriniadis z Bursy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podkreślił, że "jeśli sięgamy do źródeł prymatu, wówczas jest nim sama osoba arcybiskupa Konstantynopola, który jako biskup jest jednym «spośród równych», ale jako arcybiskup Konstantynopola jest pierwszym hierarchą [protohiereus] nie mającym równych sobie «primus sine paribus»".
Reklama
Autor opracowania - jeden z najwybitniejszych współczesnych teologów prawosławnych, profesor teologii Uniwersytetu w Salonikach - skrytykował również świadome "izolowanie się" Moskwy w ramach dialogu teologicznego prawosławia zarówno od Kościoła katolickiego, jak i od innych Kościołów prawosławnych. RKP nie podpisał też tzw. dokumentu z Rawenny z 13 października 2007 r., opracowanego przez Międzynarodową Komisję Mieszaną ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Rzymskokatolickim a Kościołem Prawosławnym, a zatytułowanego "Eklezjologiczne i kanoniczne skutki sakramentalnej istoty Kościoła. Komunia kościelna, soborowość i autorytet".
Metropolita grecki podważył następnie dwa inne rozróżnienia, odnoszące się do zagadnienia prymatu, a wypracowane przez Synod RKP pod koniec ub.r. W pierwszym przypadku chodzi o oddzielenie prymatu kościelnego od teologicznego. "Rozdzielenie eklezjologii od teologii, czyli chrystologii, będzie miało destruktywne skutki dla nich obu. Jeśli Kościół jest naprawdę Ciałem Chrystusa i Objawieniem życia trynitarnego, to nie możemy mówić o różnicach i sztucznych podziałach, rozbijających jedność tajemnicy Kościoła, która zawiera w sobie jednocześnie sformułowania teologiczne i chrystologiczne. Gdyby tak nie było, to z jednej strony życie kościelne byłoby oddzielone od teologii i sprowadzałoby się do suchej instytucji administracyjnej, z drugiej zaś teologia bez oddziaływań na życie i strukturę Kościoła stałaby się wyjałowioną kwestią akademicką" - stwierdził metropolita Bursy.
Reklama
Zaznaczył z kolei, że Konstantynopol nie zgadza się również z tą częścią dokumentu moskiewskiego, który mówi o różnych poziomach eklezjologicznych: diecezjalnym (prymat biskupa miejsca), regionalnym (prymat głowy Kościoła autokefalicznego) i powszechnym. Te trzy środowiska i odpowiadające im prymaty nie mogą, zdaniem Synodu RKP, mieszać się między sobą ani tym bardziej być przekazywane sobie wzajemnie. Ponadto, "różne formy prymatu w Kościele są drugorzędne w stosunku do odwiecznego prymatu Chrystusa jako głowy Kościoła". W efekcie Patriarchat Moskiewski podważa "zmiany kanoniczne, które przypisują hierarsze panującemu na szczeblu powszechnym funkcje administracyjne, przynależne prymasom, sprawującym swe funkcje na innych szczeblach organizacji kościelnej" - napisał Elpidiforos.
Według niego intencją takiego postawienia sprawy jest "postrzeganie prymatu jako czegoś zewnętrznego, a zatem obcego osobie pierwszego hierarchy". "Jest to dla nas powód, dla którego Patriarchat Moskiewski tak bardzo nalega na określenie źródeł prymatu, które różnią się zawsze od osoby pierwszego hierarchy tak, że jest on raczej celem niż źródłem swego prymatu" - stwierdza hierarcha grecki. I zastanawia się, że być może takie uzależnienie zakłada również niezależność dla prymatu? Metropolita przypomniał, że dla Kościoła instytucja jest zawsze upodmiotowiona w osobie. "Nie będziemy mogli nigdy znaleźć instytucji nieosobowej, podobnie jak prymat nie mógłby być rozumiany bez pierwszego hierarchy" - zaznaczył autor opracowania.
Wyjaśnił, że prymat pierwszego hierarchy jest także upodmiotowiony przez szczególne miejsce, jakim jest Kościół lokalny, region geograficzny, któremu on przewodzi. Kościół "zawsze i systematycznie rozumiał Osobę Ojca jako Pierwszą w komunii Osób Trójcy Świętej". Gdybyśmy poszli za logiką tekstu rosyjskiego, musielibyśmy stwierdzić, że Bóg nie jest sam z siebie przyczyną bez zasady boskości i ojcostwa, ale staje się odbiorcą własnego "prymatu" - zauważył metropolita.
Przypomniał, że w długiej historii Kościoła "pierwszym hierarchą był biskup Rzymu". Po zerwaniu wspólnoty eucharystycznej z Rzymem kanonicznie pierwszym hierarchą Kościoła prawosławnego jest arcybiskup Konstantynopola i to w nim "dostrzegamy zbieganie się wszystkich szczebli prymatu, to znaczy lokalnego - jako arcybiskupa Konstantynopola - Nowego Rzymu, regionalnego - jako patriarchy i powszechnego lub światowego - jako patriarchy ekumenicznego. "Ten potrójny prymat przekłada się na szczególne przywileje, jak prawo rozpatrywania odwołań oraz prawo udzielania lub znoszenia autokefalii - przywilej, który patriarcha ekumeniczny sprawuje również w odniesieniu do decyzji niepotwierdzonych przez sobory powszechne" - podkreślił metropolita Bursy.