
Na ręce matki generalnej -
siostry Stelli
i byłej generalnej
matki Marii
przesyłam serdeczne pozdrowienia
wszystkim Czcigodnym
Samarytankom.
Zatęskniłem za Wami
i tym bliższe stały mi się
o Was wszystkich wspomnienia.
Na trasie z Warszawy
do Białegostoku,
na dziewiątym kilometrze
przed Wyszkowem
jest parafialna wioska - Niegów,
a w tym Niegowie -
dziwne miejsce - Samaria,
bo są tu Siostry Samarytanki
Krzyża Chrystusowego.
Siostry mieszkają w dawnym
pałacu państwa Dzierzbickich.
Wchodzi się do domu po schodach.
Gościa witają dostojne kolumny,
jak przystało przy wejściu do pałacu.
Drzwi otwiera uśmiechnięta siostra
i prosi do kaplicy,
a na wszystko patrzy z portretu
matka Wincenta Jaroszewska.
Ta miała oczy!
Przenikała nimi aż do pięt.
Jej życie godne jest filmu.
Pochodziła z Piotrkowa,
była u Szarytek.
Stwierdziła, że to nie to.
Szukała własnej drogi.
Pracowała w szpitalu św. Łazarza,
w szpitalu dla wenerycznie chorych.
Podziwiam ją.
To była Siłaczka!
Oto jedna z rodzajowych scenek
w tym szpitalu.
Zbuntowały się kiedyś prostytutki
(pacjentki tego szpitala).
Weszły na dach,
stanęły rozebrane w oknach.
Wieczorem siostra Wincenta
(wtedy jeszcze Jadwiga)
ze świętym gniewem krzyknęła:
Nie wstanę z kolan,
aż w tym domu będzie porządek.
Krzyżem leżała całą noc.
Rano zlitowały się.
Ratujmy ją, bo nam padnie!
I co zrobimy?
Pobożnej siostrze na imieniny
chciały zamówić
Mszę św.
Codziennie dostawały
do wypicia surowe jajka.
Postanowiły je zebrać, sprzedać
i za porządne pieniądze
zamówić tę Mszę św.
To tylko siostra Jaroszewska
miała o każdej porze wstęp
do Belwederu,
nawet wtedy,
gdy śmiertelnie chorował
Marszałek Piłsudski.
To długa historia.
Na jej pogrzebie przy trumnie
w warszawskiej katedrze
stanęła wszystka biedota Warszawy.
Ci szczerze płakali.
Samarytanki żegnały swoją Matkę.
Spoczywa na cmentarzu w Niegowie,
a przy niej jest już tyle sióstr.
Po przeciwnej stronie alei
jest grób śp. ks. Henryka Nowackiego.
To o nim wszystko mi powiedziała
i przekazała wszystkie jego nutki,
wiersze i zapiski
kochana siostra Margarita.
Czasem słyszę Pana Jezusową
prośbę do Samarytanki:
Daj mi pić!
Trzeba wtedy jechać do Fiszoru,
do Żbikowa i zobaczyć:
Rodzinkowy system wychowawczy
Matki Jaroszewskiej.
Dużo mogliby się nauczyć
współcześni pedagodzy,
psycholodzy i wychowawcy.
A ja jestem szczęśliwcem,
bo od matki Stelli
dostałem krzyż z relikwiami,
taki jak nosiła sługa Boża
matka Wincenta Jaroszewska.
Samarytanki Kochane!
Cieszę się Waszym Nowym Domem.
Będę jednak pamiętał
tę dawną kaplicę w pałacu.
Będę słyszał, dokąd Pan Bóg
zostawi mi słuch,
Wasz śpiew gregoriański.
Dokąd będzie śpiewać
siostra Ligia i przekaże
samarytankom piękno
tego śpiewu.
Ta to ma pamięć
muzyczną, słuch i talent!
Chyba ostatnia samarytanka,
co zna Liber na pamięć.
Niech się ucieszy
ks. prof. Wiesio Kądziela.
Pozdrawiam Was mocno,
Samarytanki Kochane.
Kiedy będzie ogłoszona błogosławioną
nasza Matka?
Pomódlcie się i za mnie
wieczorem.
Całuję święty krzyż
od Samarytanek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu