Krociowy interes
Interes wszechczasów zrobiła firma, która w pobliżu siedziby Ministerstwa Spraw Zagranicznych wybudowała biurowiec. Decydenci biją teraz na alarm, że na gwałt trzeba ten gmach wykupić, bo inaczej będzie można z niego podsłuchiwać wszystko, co się mówi w ministerstwie. Ta przyjemność będzie nas kosztowała - bagatelka - 85 mln zł. Wśród nazwisk zamieszanych w ten interes pojawiają się nazwiska byłych kolegów ze studiów, mężowie posłanek i urzędników z eseldowskim rodowodem (Rzeczpospolita, 25 października). To, oczywiście, przypadek, tak jak przypadkowo pod nosem MSZ wyrósł sam gmach.
Twardogłowi
Do władzy w SLD dochodzą twardogłowi. Przykład dało wrocławskie SLD, które na sekretarza organizacji miejskiej wybrało byłego oficera ZOMO (dla młodszych Czytelników - Zmechanizowane Oddziały Milicji Obywatelskiej, nazwa może trochę mylić, bo ich głównym zadaniem było najzwyklejsze w świecie pałowanie ludzi w razie gdyby sprzeciwiali się władzy). Ale wróćmy do Wrocławia. Ten człowiek nie dość, że był oficerem ZOMO, to na dodatek jest z tego dumny i - jak się wydaje - tęskni za starymi, prostymi czasami, w których ład społeczny zależał od ilości pałek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czego chwyta się lewica
Reklama
Tonący brzytwy się chwyta, a SLD i SdPl, gdy w sondażach idzie kiepsko, najchętniej chwytają się Funduszu Kościelnego, co im pomoże jak umarłemu kadzidło.
W gdańskim SLD była burza mózgów, po której pozostał dokument. Mówi o eseldowskiej sitwie, szeregowych członków partii nazywa plebsem, co to jest od zbierania podpisów na nasze listy itd. (Gazeta
Wyborcza, 25 października). Niektórzy nazywają dokument głupim, a nam się wydaje, że on jest po prostu do bólu szczery.
Podejrzany Pastusiak
Do Kanady poleciała „cywilizowana delegacja Senatu” (cytat) z marszałkiem Longinem Pastusiakiem i senator Krystyną Sienkiewicz. Przy odprawie w drodze powrotnej zostali potraktowani niczym terroryści i dokładnie przeszukani (Życie, 25 października). Nie wiadomo dlaczego. Może któryś z kanadyjskich pograniczników po prostu czytał wcześniejsze prace Pastusiaka o wrażej roli NATO?
Współpracownik
Okazuje się, że Jerzy Jaskiernia współpracował nie tylko z Maciejem Skórką czy Wiesławem Huszczą, ale także z wywiadem wojskowym jako Tajny Współpracownik, mówiąc prościej - kapuś. Tak przynajmniej uważa sąd (Rzeczpospolita, 23-24 października). Jak się wyrok uprawomocni, będzie miał parę lat czasu, aby oddać się swojej największej miłości - do „jednorękich bandytów”.