Cała społeczność światowa żyje pod wrażeniem tsunami, wielkiego nieszczęścia milionów ludzi, mieszkających na wyspach i u wybrzeży Oceanu Indyjskiego. Rozmiary tej katastrofy to ponad 150 tys. śmiertelnych ofiar, z czego trzecią część stanowią dzieci. Trzeba się też liczyć z kilkudziesięcioma tysiącami sierot po ofiarach. Są jeszcze ranni, zaginieni. Ponad 5 milionów utraciło wszystko. Zniszczenia są ogromne, straty idą w miliardy dolarów. Ten obraz nieszczęścia nasuwa skojarzenia z biblijnym potopem.
Odpowiedzią na morderczą falę rozgniewanego morza, wywołaną trzęsieniem ziemi, jest niespotykana wprost w skali świata fala ludzkiego współczucia i solidarności. To godne podkreślenia, ale jako chrześcijanie powinniśmy zadać sobie pytanie o sens tego, co się tam zdarzyło. Chociaż przyczyny były naturalne, to nie można ukrywać faktu, że tereny te nazywano współczesną Sodomą i Gomorą, a ściślej mówiąc - słynęły z prostytucji uprawianej na skalę przemysłową, z prostytucją dziecięcą włącznie. W związku z tym ks. prof. Jerzy Bajda zadaje pytanie: Czy fakt, że klęska w południowo-wschodniej Azji przypadła w uroczystość Świętej Rodziny, niczego nam nie mówi? Czy nie wiadomo nam, że w rejony południowo-wschodniej Azji kierują się całe tłumy tzw. seksualnych turystów żerujących na urodzie i bezbronności tamtejszej młodzieży? Tylko z Niemiec w ciągu roku wędruje w tamte rejony ok. 100 tys. „turystów” (zob. Nasz Dziennik z 8 stycznia br.).
„Tamte rejony” - to pewien skrót myślowy. A jak jest w „naszym rejonie”? Na początku stycznia br. uczestniczyłem jako b. członek poselskiego zespołu ds. rodziny w posiedzeniu Rady Prezesów Polskiej Federacji Stowarzyszeń Rodzin Katolickich, podczas którego omawiano aktualną problematykę społeczno-polityczną dotyczącą rodziny, w tym projekty ustaw: O rejestrowanych związkach partnerskich, O równym statusie kobiet i mężczyzn, O świadomym rodzicielstwie. Wysłuchałem również innych bardzo interesujących referatów, których ideą przewodnią była rodzina jako podstawa życia społecznego i gospodarczego.
Myślę, że gdyby wspomniane trzy projekty ustaw znajdujące się w polskim parlamencie zostały uchwalone, byłyby takim uderzeniem „tsunami” w polskie rodziny. Pełna swoboda zabijania dzieci nienarodzonych, pary homoseksualne na prawach małżeństw, edukacja seksualna od pierwszej klasy szkoły podstawowej, jakieś sztuczne zrównanie praw i obowiązków mężczyzn i kobiet, promowanie osób samotnie wychowujących dzieci - to jakieś wymysły chorych i poranionych przez życie umysłów parlamentarzystów. Czy musimy „przerabiać” to samo, co nie sprawdziło się już w USA? Najnowszy raport amerykańskiej psycholog Judith Wallerstein jest wstrząsający. Z 25-letnich badań setek dzieci z rozbitych rodzin wynika, że popełniają one 85 proc. przestępstw kryminalnych, z takich też rodzin pochodzi 80 proc. seryjnych morderców, tyleż samo pacjentów szpitali psychiatrycznych; 75 proc. samobójstw popełnianych jest przez dzieci, których rodzice się rozwiedli, taki sam procent dzieci popada w narkomanię. Ponadto dzieci z rodzin rozbitych gorzej się uczą, częściej chorują, łatwiej stają się ofiarami wypadków, rzadziej się żenią i częściej rozwodzą.
Jeśli parlament wprowadzi proponowane ostatnio ustawy dotyczące rodziny, będzie to jak uderzenie ogromnej fali zła w nasz polski dom. Nie trzeba będzie wówczas pytać o karę Bożą - jak to ma miejsce z tsunami w Azji - ponieważ ukarzemy się sami wyniszczeniem moralnym i biologicznym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu