Przeglądając bliski memu sercu tygodnik „Niedziela”, zwróciłam uwagę na kącik „Chcą korespondować”. Jak wielu ludzi szuka przyjaźni, bliskich osób, szczególnie teraz, gdy więcej czasu spędzamy w domu, bo dni są krótkie, a wieczory długie. Podczas tych wieczorów różne myśli chodzą po głowie - zwłaszcza gdy jest się osobą samotną. Zastanawiam się nad przemijaniem, sensem życia, wartościami i tym, co jest naprawdę ważne, a także pytam samej siebie, jak dalej żyć, gdy nie ma nikogo bliskiego. Szukam swojego miejsca na ziemi, byłam dłużej lub krócej w różnych miejscach w kraju i za granicą, wracam jednak do domu. Chociaż nikt tu na mnie nie czeka, jednak tu jest mój dom.
Siadam wtedy w ulubionym fotelu i patrząc w obraz na ścianie, jaki pamiętam od wielu lat, powtarzam: „Boże, nie opuszczaj mnie! Matko Przenajświętsza, pomóż mi, dodaj sił, aby nie ogarniały mnie zwątpienie i smutek”. Wierzę i czuję opiekę Opatrzności Bożej, a także bliską obecność tych, których utraciłam w tak krótkim czasie. Jestem jednak sierotą na tym świecie. Niejeden raz serce ściska żal, bo jest on nieutulony, i płaczę jak małe dziecko, chociaż wiem, że nic tego już nie zmieni.
Ale, tak jak po burzy świeci słońce, wierzę, że i dla mnie nadejdą dni radosne, może sprawią to nowe znajomości, jakie mam nadzieję zawrzeć po moim ogłoszeniu w rubryce „Chcą korespondować”.
Wanda
I znów ktoś pokłada wszystkie swoje nadzieje w naszej rubryce, a przecież nie jest to droga zbyt pewna, a już z pewnością nie jedyna. Jest wiele innych możliwości, by się zaangażować w jakieś dobre dzieła, by odnaleźć ludzi podobnie myślących, by wreszcie zaprzyjaźnić się z nimi. Niekoniecznie musi to być ktoś zupełnie „nowy” i dotąd nam nieznany.
Porządkując rzeczy, znalazłam pewien adres - z kimś dawno temu korespondowałam, potem kontakt się rozluźnił i umarł śmiercią naturalną. Postanowiłam napisać, przypomnieć się, zapytać o odmianę losu. I nie dość, że otrzymałam radosną odpowiedź, ale do tego napotkałam na gorącą potrzebę nawiązania nowych więzów przyjaźni. Wzruszyłam się i ucieszyłam.
Wielu z nas ma stare kalendarze, ja też je gdzieś po zakamarkach zawsze chowam „na zaś”. Może więc warto do nich zajrzeć, poszperać po starych notatnikach. Potrzebujemy kontaktu z ludźmi z naszej przeszłości choćby po to, by uwiarygodnić nas samych we własnych oczach. Przejrzenie się w takim lustrze to jakby złapanie nowego oddechu. I zauważmy - do tych „starych” znajomych wciąż mamy zaufanie, jakby przez ten czas, gdyśmy się nie widzieli, byli zawsze tymi samymi ludźmi, co kiedyś. Często właśnie takimi pozostają - albo zmieniają się na korzyść. Ale też czasem pogrążają się w beznadziei i wtedy jeszcze bardziej potrzebują dobrych wspomnień, by odnaleźć sens życia. I stajemy się potrzebni drugiemu człowiekowi.
Pani Wando! Proszę koniecznie wyjść z domu i rozejrzeć się dookoła. Nie wierzę, że nie ma Pani nikogo znajomego. Potrzeba tylko zachęty z Pani strony, by Pani samotność zniknęła bezpowrotnie. To od Pani zależy, czy zrobi Pani ten pierwszy ruch. Zacząć trzeba od jednej osoby. Może to nie wyjść tak od razu, wtedy szukamy dalej. Polak ma tę cechę charakteru, że jest mocny na trudne czasy. Zauważyłam, że we mnie też przeciwności pobudzają nowe rezerwy sił, o które sama siebie czasem nie posądzałam. Długie zimowe wieczory to doskonały czas na obmyślanie nowej strategii podejścia do życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu