„...Zgodnie z rosyjskim prawem terrorystom odmawia się prawa do godziwego pochówku” - czytam w jednym z dzienników. „Ich ciał nie wydaje się rodzinie, lecz grzebie w bezimiennych, opatrzonych tylko numerem mogiłach”. To „prawo” nie pozwala nawet na zawiadomienie rodziny o terminie pogrzebu...
W czasie pierwszej wojny rosyjsko-czeczeńskiej - w latach 90. wycofujący się Moskale pozostawiali na przedpolu walk w Groznym trupy swych żołnierzy. Dla Czeczenów było to niepojęte: dlaczego pozwalają, by „pogrzebem” zajmowały się jedynie zdziczałe psy? Tradycja czeczeńska otacza najwyższą czcią zmarłych, a zwłaszcza poległych; należy pochować ich godnie i jak najszybciej. Dlatego za duże pieniądze wykupywali od Rosjan zwłoki swych krewnych, byle tylko nie uchybić ich pamięci. To jeden z fundamentów czeczeńskiego ethosu.
Za czasów sowieckich w PRL-u mordowani w więzieniach komunistycznych patrioci byli potajemnie wywożeni na odległe cmentarze, gdzie także chowano ich w bezimiennych grobach. Takim miejscem był np. cmentarz na Służewcu w Warszawie. Oczywiście, nie informowano rodzin, które często przez wiele lat nie wiedziały, co się z ich najbliższymi dzieje. Tę ponurą tradycję kultywuje dziś „demokratyczna” Rosja Putina, aspirująca - gdyby wierzyć jego słowom - do roli „największego narodu europejskiego”. Obowiązują nadal te same zasady zacierania śladów zbrodni i zemsty sięgającej poza grób. Śmierć nie wystarcza. Trzeba zemścić się na zwłokach, na rodzinie: w perfidny sposób upokorzyć ją, a wraz z nią - cały naród.
Legalnie wybrany prezydent Republiki Iczkeria Asłan Maschadow został przez Rosjan osaczony, zginął. To nie wystarczy: trzeba pośmiertnie okryć go hańbą. Gdzieś, w nieznanym miejscu, wrzucono ciało znienawidzonego Czeczena do dołu i zasypano - na wieczną niepamięć. Próżne są prośby żony, syna, córki, braci; na nic ich apele do rosyjskiego prokuratora generalnego i Rady Muftich Rosji. Jedyną odpowiedzią jest milczenie.
Być może ktoś z Czytelników zadaje sobie w tej chwili pytanie: „Po co to «prawo», tak nieludzkie? Czemu to służy?”. Odpowiedź znajdziemy w historii: to odwieczna polityka Rosji i wszelkich innych despotii: uderzając w podstawy ładu moralnego jakiegoś podbitego narodu - w tym wypadku Czeczenów - niszczy się jego ducha. Temu celowi służyło wynaradawianie Polaków w czasie zaborów, walka z naszą religią, kulturą, językiem. I po to w centrum Warszawy car kazał wznieść gigantyczną cerkiew, a Stalin - Pałac Kultury i Nauki: by upokorzyć, wprowadzić w stan bezsilnej rozpaczy, osłabić wolę oporu. Złamać. I po to do bezimiennego grobu ciśnięto prezydenta Maschadowa...
- Teraz odbywa się sąd nad Polską. Głównym prześladowanym i najbardziej zagrożonym jest bowiem dzisiaj małe, niewinne i bezbronne dziecko, które zabija się śmiertelnym uderzeniem w jego serce. Zabija się je dosłownie i w przenośni – mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski w Wielki Piątek podczas Drogi Krzyżowej w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Arcybiskup powiedział do zebranych, że Chrystus, zawieszony między ziemią a niebem, osądził cały świat w imię Krzyża, który stał się najgłębszym, wzruszającym i przejmującym wyrazem miłości miłosiernej Boga do ludzi. Chwila, w której Zbawiciel wypowiedział ostatnie słowa, stała się momentem ostatecznej klęski ojca wszelkiego kłamstwa, zła i śmierci. – Pokonując szatana, sprawcę wszelkiego kłamstwa i grzechu, zawieszony na Krzyżu Jezus osądził również wszystkich świadomych i mniej świadomych współpracowników oraz współuczestników dzieła szatana. Odbywając sąd nad światem, Jezus odbył także sąd nad tymi, którzy Go sądzili. Sąd Najwyższej Prawdy – powiedział metropolita krakowski.
Droga Krzyżowa jest modlitwą tych, którzy są w drodze. Przecina nasze zwykłe ścieżki, abyśmy przeszli ze znużenia ku radości - napisał Ojciec Święty w rozważaniach, które dziś zostaną odczytane przy poszczególnych stacjach Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum.
Franciszek we wstępie wskazał, że droga Zbawiciela „nas kosztuje”. W świecie, który wszystko kalkuluje, bezinteresowność ma wysoką cenę. „W darze, natomiast, wszystko rozkwita na nowo: miasto podzielone na różne ugrupowania i rozdarte konfliktami zmierza ku pojednaniu; wypalona religijność odkrywa na nowo płodność Bożych obietnic; nawet serce z kamienia może przemienić się w serce z ciała” - napisał Papież.
Bp Adam Bałabuch podczas adoracji Krzyża w świdnickiej katedrze
Wielki Piątek to dzień ciszy, zadumy i kontemplacji męki naszego Pana Jezusa Chrystusa. W katedrze świdnickiej 18 kwietnia liturgii Męki Pańskiej przewodniczył biskup pomocniczy Adam Bałabuch, który także wygłosił homilię. W modlitwie Kościoła uczestniczyli biskup świdnicki Marek Mendyk, biskup senior Ignacy Dec oraz duszpasterze parafii katedralnej.
Centralnym momentem liturgii była adoracja Krzyża – znaku naszego zbawienia, do którego wprowadził zebranych biskup Adam Bałabuch słowami pełnymi wiary i nadziei. – Stajemy dziś w zadumie pod Chrystusowym krzyżem, na którym dopełniło się Jego pragnienie zbawienia każdego człowieka. Tu dopełnia się także moje zbawienie – powiedział biskup. Przypomniał, że ostatnie słowa Jezusa zapisane przez św. Jana: „Wykonało się”, oznaczają wypełnienie Bożego planu odkupienia.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.