Cmentarz Wojenny w Miednoje w Rosji (ok. 200 km na północ od Moskwy) jest jednym z trzech, po Charkowie na Ukrainie i Katyniu w Rosji, tzw. cmentarzem katyńskim. Na tych cmentarzach spoczywają szczątki 15 tys. polskich oficerów, jeńców z 1939 r. Na rozkaz Stalina wiosną 1940 r. zamordowano ponad 22 tys. Polaków. Grobów 7 tys. ofiar dotychczas nie odnaleziono. Cmentarz w Miednoje utworzono z funduszy Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Otwarty został 2 września 2000 r., w 60. rocznicę zbrodni w Katyniu, przez premiera Jerzego Buzka. W 26 zbiorowych mogiłach jest tutaj pochowanych ponad 6,3 tys. jeńców z Ostaszkowa, oficerów i podoficerów Policji, Żandarmerii Wojskowej i Korpusu Ochrony Pogranicza oraz szeregowych z tych resortów, ze służby więziennej i z wywiadu, sędziów i prokuratorów, a także osadników wojskowych (ze wschodniej części II RP) i duchownych.
Obok polskiego cmentarza jest położony cmentarz rosyjski. Tu nie ma nazwisk. Nie sposób pomieścić kilkanaście tysięcy osób: inteligencji, rolników kułaków, duchowieństwa i prostych ludzi, „wrogów ustroju komunistycznego” wymordowanych w latach 1936-37 i później. Obok tych cmentarzy w drewnianym domu jest nowe muzeum poświęcone pamięci ofiar, zawierające niektóre dokumenty, fotografie i różne eksponaty przekazane przez rodziny wymordowanych.
2 września br., w piątą rocznicę otwarcia i poświęcenia cmentarza, przyjechała specjalna delegacja z Polski. W jej skład wchodzili wysokiej rangi przedstawiciele Komendy Głównej Policji i pokrewnych resortów zależnych od MSWiA, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, delegacje Stowarzyszenia Rodzin Policyjnych z Warszawy i Katowic, kilku duszpasterzy policji i innych kapłanów. Towarzyszył im ambasador RP w Moskwie oraz eskorta milicji rosyjskiej. Natomiast dzień wcześniej pociągiem z Polski przybyła też pielgrzymka ze Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich z Łodzi. Wszyscy zgromadzili się punktualnie o godz. 14.00 przed pomnikiem w części rosyjskiej. W kilku przemówieniach podkreślano, że oba te cmentarze teraz jednoczą naród rosyjski i polski i są wezwaniem do współpracy na rzecz pokoju. Po uczczeniu pamięci poległych minutą ciszy zgromadzeni przeszli przed pomnik polski, gdzie najpierw oficer polskiej policji przypomniał zgromadzonym historię tego miejsca. W tym czasie duchowni przygotowali się do Mszy św. koncelebrowanej pod przewodnictwem bp. Mariana Dusia z Warszawy, krajowego duszpasterza policji, i kilku kapłanów: dwóch kapelanów policji i innych księży - uczestników delegacji i pielgrzymki. Wśród koncelebransów był m.in. kapłan z diecezji radomskiej, syn zamordowanego policjanta. Abp. Kondrusiewicza z Moskwy reprezentował ks. prał. Andrzej Steckiewicz, wikariusz generalny. Nad całością Liturgii czuwał proboszcz niewielkiej wspólnoty parafialnej w Twerze i kapelan cmentarza - ks. Władysław Wojdat, kapłan z archidiecezji warszawskiej. W homilii bp Duś mówił o ofierze życia policjantów jako symbolu solidarności ludzkiej gotowej do najwyższych poświęceń. Miałem okazję wziąć udział w tej wzruszającej Liturgii w tak niezwykłym miejscu. Wieczorem delegacja z Polski, złożyła kwiaty przy tablicy upamiętniającej mord dokonany na Polakach wiosną 1940 r. w podziemiach gmachu NKWD w Twerze, gdzie obecnie znajduje się Akademia Medyczna. To tutaj w ciągu jednej nocy dokonywano egzekucji przez rozstrzelanie ok. 200 do 300 jeńców, których ciała wywożono nad ranem ciężarówkami i grzebano w jednym rowie w lesie w Miednoje. Tak było niemal codziennie od 4 kwietnia do połowy maja.
Ostatnim punktem programu pielgrzymki była wizyta delegacji polskiej w nowym kościele parafialnym w Twerze, wybudowanym staraniem o. Richarda Massina OFM, Amerykanina czeskiego pochodzenia, oficera marynarki wojennej, który po przejściu na emeryturę został kapłanem i pracował tutaj od 1992 r. do śmierci w 2002 r. Praktycznie z własnych oszczędności i przy pomocy swoich przyjaciół wybudował duży kościół. Jego dzieło kontynuuje dzielnie ks. Władysław Wojdat.
Godnym uwagi są przedsięwzięcia tego kapłana mające na celu doprowadzenie do partnerstwa Tweru, liczącego ponad 500 tys. mieszkańców i kilka wyższych uczelni, z Lublinem. Inna inicjatywa to nawiązanie kontaktów milicji z Tweru z Komendą Główną Policji w Warszawie. Owocem tych kontaktów były wakacje dzieci policjantów rosyjskich na wybrzeżu w Polsce.
Ks. Wojdat ponadto cieszy się z każdej grupy polskiej odwiedzającej cmentarz w Miednoje czy dawne więzienie w Ostaszkowie i chętnie zaprasza na modlitwę i spotkanie do powstającego w Twerze sanktuarium.
Następnego dnia miałem okazję odwiedzić zrujnowany klasztor na Wyspie Stołbieńskiej (Nilowa Pustosz) obok miasta Ostaszkowa, pustelnię świętego mnicha, Nila Stołbienskiego, który przybył tutaj z monastyru Krypieckiego i przeżył samotnie 27 lat (+1555 r.).
Za zgodą cara, otwarto tutaj w 1594 r. klasztor, który rozwijał się na chwałę Bogu i w służbie ludziom przez 300 lat, aż przyszedł 1917 r. i bolszewiccy barbarzyńcy. Najpierw wymordowano mnichów, potem więziono tam miejscową ludność, a jesienią 1939 r. urządzono łagier dla polskich oficerów. Przez ofiarę ich życia wysłużyli wolność swojej ojczyźnie, ale i tej męczeńskiej ziemi, na którą od kilkunastu lat powrócili zakonnicy i usiłują pieczołowicie odbudowywać budynki i świątynie klasztorne.
Autor jest delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji
Pomóż w rozwoju naszego portalu