Reklama

Polacy w przeddzień zaborów

Niedziela Ogólnopolska 50/2006, str. 26

Łukasz Trzciński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Leszek Cichobłaziński: - Oficjalna historiografia PRL-u, której wykładnią były np. podręczniki historii, głosiła, że ten długi okres utraty niepodległości zafundowaliśmy sobie sami z powodu licznych wad narodowych. Ile w tym prawdy? Czy rzeczywiście nie bez powodu wmawiano nam, że to była wyłącznie nasza wina?

Reklama

Prof. Andrzej Chwalba: - Aby odpowiedzieć na to pytanie rzetelnie, należy cofnąć się przynajmniej do końca wieków średnich. Wówczas w Europie Środkowej ukształtowały się trzy znaczące monarchie: monarchia czeska - Korona św. Wacława, monarchia węgierska - Korona św. Stefana i monarchia polska, która stała się Rzecząpospolitą polsko-litewską. Monarchie te korzystały z tych samych źródeł rozwoju i wybrały podobny model ustroju, który pozwalał poddanym stanu szlacheckiego na istotny udział w tworzeniu historii. Okazało się, że ten model stał się zgubny z punktu widzenia interesów państwa. Szesnastowieczne Czechy i Węgry przegrały i weszły w skład państwa austriackich Habsburgów. Nadmiar wolności politycznych szlachty, w tym prawo wypowiadania posłuszeństwa królowi, nadmiar demokracji - to wszystko okazało się dla nich katastrofalne. W innych regionach Europy monarchowie nie byli aż tak bardzo ograniczeni przez szlacheckich poddanych.
Nasi sąsiedzi - Rosja, Prusy, Austria wybrali inną drogę rozwoju. Z punktu widzenia realizacji celów ich elit szlacheckich była to droga znacznie gorsza, ale z punktu widzenia realizacji celów monarchii i państwa - znacznie lepsza. W XVIII wieku Rzeczpospolita polsko-litewska była jedynym krajem tego regionu Europy, który wybrał inną drogę rozwoju niż reszta Europy, można powiedzieć - drogę środkowoeuropejską. Król był ograniczony w prawach, a magnateria nadmiernie silna. Istotny udział w kryzysie państwa mieli magnaci kresowi, którzy dysponowali olbrzymimi środkami finansowymi, własną administracją, wojskiem, policją, praktycznie własnym prawem w granicach swoich włości. Byli panami u siebie, a Rzeczpospolita była krajem rozległym, który nie dysponował armią. Jak prowadzić politykę zagraniczną, kiedy nie dysponuje się siłami zbrojnymi? Magnaci kresowi problemu nie widzieli, zaprzątnięci swoimi prywatnymi sprawami. Ta duża rola magnaterii - to znak kryzysu państwowości polskiej, który przypadł nieszczęśliwie na czas prosperity zaborczych sąsiadów. Ówczesny stopień identyfikacji elit szlacheckich i magnackich z państwem był dużo słabszy w porównaniu z tym, jaki dziś jest naszym udziałem. Wielu spośród szlachty posługiwało się językiem ruskim, białoruskim, niemieckim lub litewskim. Wielu wyznawało inną niż rzymskokatolicka wiarę; byli prawosławni, grekokatolicy, była szlachta muzułmańska i protestancka. Społeczeństwo szlacheckie stanowiło zatem dość złożony konglomerat, trudny do zarządzania. To było państwo dziwne z punktu widzenia ówczesnych, osiemnastowiecznych standardów.
Ale szczęśliwie się stało, że pod wpływem oświecenia wśród synów oświeconej magnaterii i szlachty zaczął się budzić duch obywatelski, duch troski o wspólne państwo. Opinia o oświeceniu może być różna, w tym jednak przypadku akurat jest pozytywna. Wówczas rozpoczął się ruch reformatorski, który miał doprowadzić do powstrzymania procesu rozpadu państwa. Trudno zatem szukać w cechach polskiego charakteru wad prowadzących do rozbioru.

- Sąsiedzi wszak zadbali o to, aby obudzony duch obywatelski nie spowodował zasadniczych reform państwa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Oczywiście. Wcześniej jednak dochodzi do pierwszego rozbioru. Fakt ten wskazywał na niebezpieczeństwo, że może dojść do kolejnego, pomimo że rozbiory państw nie były czymś wówczas praktykowanym. Świadomi grozy upadku państwa, polscy reformatorzy postanowili działać. W takich warunkach rozpoczyna pracę Sejm Czteroletni (1788-1792). Mocarstwa obserwują proces naprawy państwa z pewnym niepokojem, ale jeszcze nie ma decyzji o interwencji - głównie z tego powodu, że mocarstwa obserwują też to, co się dzieje w rewolucyjnej Francji. A tam dzieją się rzeczy z punktu widzenia ich interesów bardzo niepokojące. Francja ustala zupełnie nowe standardy, grozi starej feudalnej Europie, starym monarchiom absolutnym. Dlatego mamy swoje pięć minut i próbujemy ten dar historii wykorzystać. Dochodzi do uchwalenia Konstytucji 3 Maja i jest tu pewien problem.

- Jaki?

- Problem dla ówczesnych elit i współczesnych historyków. Po pierwsze, Konstytucja była zamachem stanu, gdyż podjęto decyzję o wprowadzeniu jej tekstu pod obrady sejmu w sytuacji, kiedy trwały wakacje wielkanocne.

- Jak to, król sam na siebie zorganizował zamach?

- Tak, gdyż król był częścią obozu reform i ważnym elementem pracy sejmu. Gdyby główni architekci Konstytucji - Ignacy Potocki i ks. Hugo Kołłątaj - chcieli dokonać tego zamachu przeciwko królowi, byłoby to niemożliwe. Sposób uchwalenia Konstytucji 3 Maja miał swoje negatywne konsekwencje. Konstytucję przyjęto bez wiedzy i zgody wielu posłów, w tym magnatów kresowych. Pamiętajmy, że to byli ludzie pyszni i pewni swojej władzy, ludzie, którzy znali swoją wartość, i potraktowanie ich w ten sposób odebrali jako hańbę. Trudno było im przejść do porządku dziennego nad tym, że - mówiąc językiem staropolskim - po prostu wystrychnięto ich na dudka. I ci ludzie postanowili szukać sprawiedliwości właśnie u sąsiadów. Katarzyna II chciała ukarać króla i obóz reform, i zrobiła to rękoma polskich magnatów, którzy zawiązali konfederację w Targowicy. Nie chcę tutaj bronić Targowicy, bo jest to przykład ewidentnej zdrady. Tylko warto się zastanowić nad tym, jak do niej doszło. Targowiczanie uznali, że coś ważnego stało się bez ich udziału. Że ówczesne prawo zostało złamane, bo nie doszło do porozumienia wokół tekstu Konstytucji, do czego zresztą dojść nie mogło.
Drugi problem z Konstytucją polegał na tym, że została ona faktycznie uznana przez naszych sąsiadów (głównie przez Rosję) za akt wobec nich wrogi. Do tego momentu Rosja, choć nie była zadowolona z reform, interwencji nie planowała. O interwencji przesądziła Konstytucja. Gdyby nieco poczekano z jej uchwaleniem, gdyby jeszcze nad jej tekstem popracowano, bo takiej pracy wymagała, gdyby w spokoju pracowano nad rozbudową i modernizacją armii, być może Rzeczpospolita przetrwałaby do śmierci Katarzyny w 1797 r. Parę miesięcy później, po wojnie polsko-rosyjskiej 1792 r., wojnie w obronie Konstytucji, rozpocznie się wojna Austrii i Prus z Francją, która doprowadzi do czasów napoleońskich. Zatem to również była dobra dla nas wiadomość. Może więc należało poczekać do nadejścia tej dobrej dla nas koniunktury? Lecz trudno było przewidzieć, jak się historia potoczy.
Oczywiście, możemy gdybać, jak wyglądałyby nasze losy dalej, ale sądzę, że w tym przypadku nie tylko warto, ale trzeba rozważać alternatywne rozwiązania, choćby z myślą o przyszłości współczesnej Polski i jej roli w Europie i świecie. Dlatego generalnie nie widzę związku między polską mentalnością, cechami narodowymi a upadkiem Rzeczypospolitej. Upadek wynikał z tego, że proces naprawy nastąpił zbyt późno albo też trochę za wcześnie.
Niezależnie od powyższych uwag należy podkreślić, że mamy pełne prawo do dumy z Konstytucji 3 Maja, drugiej w historii po amerykańskiej. Jedynie warto zadbać, aby weszła ona do dorobku kultury powszechnej, światowej, a nie była jedynie naszą, polską radością i satysfakcją.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielki Piątek zostawia nas nagle samych na środku drogi... Zapada cisza

Agnieszka Bugała

Te godziny, które dzieliły świat od śmierci do zmartwychwstania musiały być czasem niepojętego napięcia...

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy. Wielki Piątek, po straszliwej Męce Pana, zostawia nas nagle samych na środku drogi. Zapada cisza, która gęstnieje. Mrok, w którym nie ma Światła. Wielka Sobota – serce nabrzmiewa od strachu, oczekiwanie zadaje ból fizyczny. Wróci? Przyjdzie? Czy dobrze to wszystko zrozumieliśmy? Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: w miłości nie ma handlu; nie chodzi w niej o utarg, ale o wielkoduszność

2025-04-17 21:37

[ TEMATY ]

Warszawa

Wielki Czwartek

Msza Wieczerzy Pańskiej

Abp Adrian Galbas

BP Episkopatu

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Sprawiedliwość nie może być ostatnim zawołaniem chrześcijan. Od niej ważniejsza jest miłość do ostatniego tchnienia – powiedział abp Adrian Galbas podczas liturgii Wieczerzy Pańskiej w archikatedrze warszawskiej. Podkreślił, że w miłości nie ma handlu, ale chodzi o wielkoduszność.

W Wielki Czwartek metropolita warszawski abp Adrian Galbas przewodniczył wieczorem mszy Wieczerzy Pańskiej w archikatedrze św. Jana Chrzciciela.
CZYTAJ DALEJ

Przewodniczący KEP: niech zwycięstwo Chrystusa umacnia nas w codziennym pielgrzymowaniu ku niebu

2025-04-19 13:50

BP KEP

Abp Tadeusz Wojda SAC

Abp Tadeusz Wojda SAC

Niech zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią umacnia nas w codziennym pielgrzymowaniu ku niebu - powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC w życzeniach wielkanocnych.

Sobota 19 kwietnia w Kościele Katolickim to Wielka Sobota. Wierni trwają przy Grobie Pańskim, rozważając mękę i śmierć Chrystusa oraz jego zstąpienie do otchłani, oczekując na zmartwychwstanie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję