Tolerancja, termin tak modny w ostatnich latach, tak eksploatowany, tak zużyty. Co oznacza? Może przez to, że bezwzględnie wykorzystywany...? Aż do granic zdrowego rozsądku. Wyraz „tolerancja” pochodzi od łacińskiego „tolerare”, określa zjawisko polegające na znoszeniu, wytrzymywaniu, cierpliwości i wyrozumiałości dla tego, co odmienne.
Czy dzisiejszy świat żyje tolerancją, która niweczy bariery, łączy ludzi? Czy tolerancja we współczesnym wydaniu jest mostem wiodącym ponad wzburzonym morzem ksenofobii, do świata odmienności, a nawet ułomności? Czy tolerancja mierzona jest czasem potrzebnym do nabycia wyrozumiałości i zrozumienia?
Dzisiejsze rozumienie tolerancji
Reklama
Obecnie wszystko to, czym jest pojęcie tolerancji, bywa kluczem do akceptacji odmienności rasowej, religijnej, kulturowej, ale bywa również wytrychem torującym drogę do eutanazji, aborcji, propagowania odmienności seksualnych. Tolerancja bywa również ucieczką od przymusu. Bo normy etyczne, Dekalog trudny do udźwignięcia i nie da się „na luzie” podążać do świętości.
Czy muszę tolerować każdy pogląd polityczny? Wszystkie preferencje seksualne? Wszelkie normy kulturowe? Pytania takie - w początkach III tysiąclecia - zadają na forum Fundacji Kultury Chrześcijańskiej „Znak” bardzo młodzi ludzie… Paradoksalnie są to trudne pytania i odpowiedź na nie nie jest ani prosta, ani oczywista. Czy można bowiem tolerować jedno, nie tolerując drugiego i pozostać człowiekiem tolerancyjnym? A może wystarczy być tolerancyjnym tylko troszkę, częściowo? Jeżeli nie jestem tolerancyjny, to czy nie tracę kawałka swego człowieczeństwa?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bilet wstępu do świata grzechu
Może na początku tych wszystkich rozważań, jako chrześcijanin i dziecko Boże, powinienem zadać sobie pytanie: Czy mój Stwórca - Bóg Ojciec jest tolerancyjny? Czy Dekalog dany ludzkości przez Mojżeszowe ręce, w ramach Przymierza, przyjaźni Bożej, to przejaw tolerancji czy przymusu? A może to Boże laboratorium, w którym sprawdzana jest nasza wolność? Dziesięć Przykazań Bożych skrywa tajemnicę miłości i w żadnym przypadku nie jest przejawem ani przymusu, ani tolerancji. Przykazania Boże to brak tolerancji dla bezbożnictwa, mordów, złodziejstwa, rozpusty, nieposzanowania drugiego człowieka, wiarołomstwa, kłamstwa. Tymczasem tolerancja zbyt często jest biletem wstępu do ziemskiego „przedpiekła”, do świata grzechu, świata bez Boga.
Bóg nie jest tolerancyjny, ale bezgranicznie cierpliwy, łaskawy - jak miłość… bo sam jest Miłością!
Tolerancja czy głupota
Reklama
Tolerancja w dzisiejszym rozumieniu tego słowa to kameleon, który zmienia swe oblicze w zależności od zaistniałej sytuacji… Skoro mamy tolerować pewne formy unicestwiania, nazywane aborcją i eutanazją, to również powinniśmy tolerować śmierć w metrze czy biurowcu, jako następstwo eksplozji materiału wybuchowego umieszczonego przez kogoś odmiennego rasowo, kulturalnie i religijnie - kogoś, kto uważa, że jego wiara czy jego przepisy państwowe, czy plemienne pozwalają mu na to, by decydować o tym, kto ma żyć, a kto ma umrzeć. Tymczasem wszystkie religie monoteistyczne: judaizm, chrześcijaństwo, islam czy grupa indyjskich wyznań, jak sikkizm, rastafari, babizm, bahaizm, zaratusztrianizm, są filarami, na których wspiera się religijny świat wyznający wiarę w jednego Boga. Jedyny i wspólny dla wszystkich wyznań monoteistycznych Bóg, przez żadną ze swych ksiąg objawionych, jak Stary i Nowy Testament, Koran, nie nakazuje: zabijaj! Bóg to dawca życia, ale i dawca sumienia. Kiedy człowiek odrzuca głos Ducha Świętego, głos swego sumienia, wówczas tolerancja staje się rozszalałym żywiołem, którego nie można okiełznać. Wtedy warto zadać sobie pytanie: czy to, co dopuszczam, by działo się obok mnie, to jeszcze jest tolerancja, czy może już głupota? A może to droga pospolitej bierności wiodąca na manowce moralne prosto do samounicestwienia? Często bowiem zarzut nietolerancji z tolerancji tworzy monstrum: zlepek dobra i zła tak wymieszany, że jednego od drugiego nie sposób odróżnić!
Tolerancja jest zjawiskiem wielopłaszczyznowym i musi być racjonalnie ograniczana. Racjonalnie, czyli przy pomocy rozumu i daru roztropności. Trzeba wsłuchania się w Boży szept, który tolerancja chciałaby niejednokrotnie zagłuszyć. „Sumienie jest naszym wewnętrznym przewodnikiem i jest także sędzią naszych czynów, jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy oparte były na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło - złem” (Jan Paweł II, homilia, Skoczów 1995).
Parady tolerancji
Tymczasem dzisiejszy świat swymi mediami woła: jesteś ucywilizowany, kulturalny, bądź, więc tolerancyjny! A co wtedy, gdy słuchasz swego sumienia i chcesz, by pozostało czyste? Jesteś po prostu: zacofany, niekulturalny, uwsteczniony, nie jesteś „trendy”. Nie ulegaj pokusie bycia w taki sposób nowoczesnym, bo oddali cię to od wartości najwyższych, a tym samym - od Boga…
Dzisiejsza tolerancja przegląda się w lustrach, defiluje w paradach, bo w nich odbija się jej oblicze. Parady: „Równości”, „Miłości” - to współczesne masowe manifestacje zdominowane odmiennością. Plebejskie targowiska różnorodności, pełne istot jakby przeniesionych z gabinetów osobliwości. Krzyczący, kolorowy tłum, zjednoczony w swym manifeście wolności, niezależności, spragniony tolerancji.
Oto parada, święto Globalnej Wioski. Czas zabawy w miłość szarpaną konwulsjami w drgającym rytmie techno. Miejsce w sam raz dla tolerancji, by mogła zmierzyć się z odmiennością: pomalowane ciała, zdredowane włosy, kolczyki „gdzie się da…” w nosach, uszach, pępkach, językach, wargach… Nagie ciała falujące w transie dźwięków nazwanych przez tolerancyjnych muzyką. Ciała osłonięte jedynie farbą tatuaży.
Podobnie świętuje w swych wioskach biedne Południe naszego globu… Miejsce naznaczone śmiercią z głodu i pragnienia. Tam, na południu cywilizacji, siewcą jest HIV, żniwiarzem - śmierć, a problemami - nie nuda i nadmiar, lecz ubóstwo i analfabetyzm.
Bogata Północ, syta, wyedukowana, nie pragnie wody, chleba, leków, oświaty, ale pragnie aborcji, eutanazji, legalności związków homoseksualnych. Wszak Parlament Europejski 18 stycznia 2006 r., zdefiniował homofobię i usytuował ją na równi z takimi uprzedzeniami, jak: rasizm, ksenofobia, antysemityzm, seksizm.
Gdy rozum śpi...
Czego jutro zapragniesz, tolerancjo, dla znudzonych dobrobytem bogatych społeczeństw? Bo wczoraj dla dobra dzieci zaproponowałaś wychowanie bez kompleksów. Narodziło się owo wychowanie z potrzeby tolerancji, by wyeliminować w dzieciach lęki, niepokoje, odczucia wstydu, które podobno ograniczają, nie pozwalają na pełnię rozwoju w dorosłym życiu. Podobno…
W ten oto sposób pojawiło się nowe pokolenie - wychowanków tolerancji, u których rodzicielska polityka ustępstw bądź wychowawczej bierności wywołała postawę roszczeniową. Młodzi adepci wychowania pod kloszem, bez kompleksów widzą jedynie swoje potrzeby i mnożą żądania. Chcą być w centrum uwagi. Nie potrafią się dzielić: ani intelektualnie, ani materialnie, ani sobą, ani miłością….
Minione wieki, a nawet ostatnie dziesięciolecia, pełne są przykładów życia ludzi, którzy od wczesnych lat doświadczali smagania biczem zmagań z codziennością. Ich rodzice nie mieli pojęcia, czym jest wychowanie bez kompleksów, rodzicielska tolerancja. Wiedzieli natomiast, na czym polega wychowanie według wartości, dla wartości, poprzez wartości…, a w wychowawczym trudzie wspierali się wskazaniami Bożej miłości skrytej w Dekalogu. Bądźmy tolerancyjni: cierpliwi, wyrozumiali, nie usypiając rozumu, bo gdy rozum śpi, budzą się demony…