Widzieć to znaczy wierzyć. W kulturze obrazu, która dominuje dziś w umysłach większości mieszkańców Ziemi, to twierdzenie jest obowiązkową i niepodważalną regułą. Po przekaz ikonograficzny sięgają coraz częściej obrońcy życia. Po prostu pokazują, czym w istocie jest tzw. zabieg. Ze zdjęć wynika jasno: to jest morderstwo! Za publikację zdjęć w miejscach publicznych trafiają często do sądu, oskarżani choćby o to, że zakłócają harmonijny rozwój nieletnich. Były takie przypadki w Polsce. Są i za oceanem.
O wyroku sądu w tego typu sprawie informuje serwis „WorldNetDaily”. Sąd Najwyższy Minnesoty uniewinnił dwóch obrońców życia - Rona Rudnicka i Luka Otterstada, którzy w 2004 r. rozwiesili na wiadukcie na przedmieściach miejscowości Anoka dwa billboardy. Na jednym widniało abortowane dziecko, a na drugim - fotografia lokalnego kandydata do Kongresu z informacją, że opowiada się za aborcją. Rudnick i Otterstad zostali zatrzymani przez policję i oskarżeni o naruszenie porządku publicznego. Billboardy skonfiskowano. Sąd Najwyższy oddalił oskarżenie, uznając, że prokurator nie dowiódł, iż takie postępowanie zagrażało porządkowi publicznemu.
Obrońcy życia są zadowoleni z takiego wyroku, dodając od razu, że nie będą epatować krwawymi fotografiami. Jeżeli nawet są one wykorzystywane, to po namyśle i z roztropnością.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu