Książka Jana Marii Jackowskiego „Czas rodzin”, wydana przez Fundację „Nasza Przyszłość” w Szczecinku, zaczyna się od bardzo ważnego przykładu. Mianowicie w emitowanym przed laty telewizyjnym programie „Rodzina Rodzinie”, prowadzonym przez Jackowskiego, jeden z występujących w nim ojców licznej rodziny zauważył, że jego syn jest mniej wart niż wykładzina podłogowa. W studiu nastąpiła konsternacja: Jak to jest mniej wart? - pytano. Przecież wykładzina jest rzeczą, a syn pański jest człowiekiem, więc rzecz ma być ważniejsza od osoby? Po chwili ów mężczyzna, borykający się na co dzień z trudnościami materialnymi, wyjaśnił, co miał na myśli: otóż wykładzinę podłogową - jeśli się prowadzi działalność gospodarczą - można odliczyć od podatku. Natomiast z racji ponoszenia kosztów na wychowanie i utrzymanie dzieci nie przysługuje zwolnienie podatkowe, a także nie można ponoszonych wydatków odliczyć sobie od podstawy opodatkowania.
Ten smutny przykład w pewien sposób nadaje koloryt książce Jackowskiego, w której niejako została sportretowana trudna sytuacja materialna polskiej rodziny, ale też Autor nie pominął nowych zagrożeń czyhających na rodzinę, płynących do nas ze świata. Cóż, jesteśmy w Unii Europejskiej, a tam w wielu krajach tzw. małżeństwa homoseksualne nie tylko są uznawane przez państwo, ale również zyskują prawo do adopcji dzieci. Ze sztucznego zapłodnienia - w dodatku bezpłatnego - lesbijki mogą korzystać m.in. w Danii, Szwecji i Holandii. Doszło do tego, że gdzieś tam sąd uznał, że pięcioletni chłopczyk może mieć dwie mamy i jednego tatę... Ta nienormalność, stając się normą, będzie z pewnością przeszczepiana na polski grunt, powodując jeszcze większe zamieszanie wokół spraw rodziny.
Jackowski bardzo słusznie podkreśla, że ci, którzy chcą nam narzucić zmianę dotychczasowego modelu rodziny i w ogóle moralności, upowszechniają nową definicję człowieka: ukazując m.in. homoseksualistę jako ofiarę, domagają się postawienia znaku równości między napiętnowaniem za homoseksualizm a prześladowaniem za przekonania, rasę, poglądy, pochodzenie itp. Tym sposobem za pomocą manipulacji i szantażu tworzy się dzisiaj mit homoseksualizmu jako zjawiska całkowicie normalnego, ze wszystkimi konsekwencjami, czyli legalizacją tzw. związków partnerskich i nadaniem im takich samych jak małżeństwom praw: do adopcji dzieci, do uprawnień emerytalnych, ubezpieczeniowych, podatkowych. Do czego doprowadzi to „gejowskie wyzwolenie” - któż to może wiedzieć, jedno jest pewne: dzisiaj należy bronić rodziny za wszelką cenę, nastał bowiem czas, że tylko zdrowe, dobre rodziny mogą uratować świat.
Autor znanych książek „Bitwy o Polskę” czy „Bitwy o prawdę”, były poseł na Sejm - Jan Maria Jackowski, pisząc o zagrożeniach i problemach polskiej rodziny, odwołuje się do sprawdzonego od pokoleń doświadczenia, że rodzina jest naturalnym środowiskiem życia i miłości; jest sprawdzonym miejscem wychowania przyszłych pokoleń. Stanowi ponadto bardzo istotny element życia gospodarczego oraz najlepszy zakład ubezpieczeń społecznych, gdyż w rodzinie powstaje „kapitał ludzki” oraz tworzą się zobowiązania międzypokoleniowe. Dlatego w książce znajdujemy niejako ponaglenia obecnego rządu, aby natychmiast wprowadzić program rzetelnej polityki rodzinnej w naszym państwie.
Chciałbym dodać, że ostatnio został ogłoszony „Projekt polityki rodzinnej rządu Jarosława Kaczyńskiego”, mający przeciwdziałać malejącej liczbie urodzeń, niestety, koncentruje się przede wszystkim na rozwiązaniach korzystnych dla matek, aby mogły łączyć pracę zawodową z rodzinną. Sam fakt, że Polaków z roku na rok ubywa, że - według GUS - w 2030 r. będzie nas niecałe 35 milionów, nie oznacza, iż wystarczy robić cokolwiek. W państwach starej Unii od lat prowadzi się dobrze przemyślaną politykę rodzinną, są znaczne kwoty wolne od podatku, rozbudowane świadczenia na każde dziecko. Podobnie należy postąpić i u nas, trzeba zostawić rodzinom jak najwięcej zarobionych przez nie pieniędzy, a nie karać podatkowo, zabierać pieniądze i wrzucać do budżetowego wora, aby następnie wyrywkowo, według przyjętych arbitralnie przez państwo zasad, rozdzielać tylko część zabranych pieniędzy przez ośrodki pomocy społecznej, które połowę sum przeznaczają na biurokrację i własne zarobki.
Dlatego potrzeba nam polityki obejmującej całościowo rodzinę, bo tylko w ten sposób można zwiększyć przyrost naturalny w Polsce, a zarazem poprawić byt polskich rodzin. Już dziś rozwiązania i zachęty powinny być większe, bardziej odważne, a pieniądze muszą się znaleźć. Planowane dopiero w 2013 r. 500 zł na każde dziecko, a także wprowadzenie po iluś tam latach korzystnych zmian podatkowych dla rodzin nie spełnią oczekiwanego celu, bo małżonkowie będą stale odkładać decyzję o poczęciu dziecka, walcząc samotnie z takimi problemami, jak brak mieszkania, bezrobocie, ubóstwo, zanik więzi społecznych, anarchizacja postaw moralnych…
Co również ważne, realizowana polityka rodzinna nie może rozmijać się z systemem wartości Polaków. Jan Paweł II wielokrotnie powtarzał, że „przyszłość świata idzie przez rodzinę”. Pokrzepiające jest to, że coraz więcej ludzi zaczyna sobie zdawać sprawę, jak bardzo miał rację. Nadchodzi więc „czas rodzin” - pisze Jackowski. Nie zmarnujmy go!
Pomóż w rozwoju naszego portalu