Jesień zawitała do naszego kraju. Wraz z nią pojawiły się też nowe ramówki w stacjach telewizyjnych i w wielu gazetach. Szczególnie te pierwsze kuszą telewidzów „wyjątkową” atrakcyjnością swojej programowej oferty. Dotyczy ona przede wszystkim szeroko rozumianej rozrywki.
Tymczasem ogromna większość telewizyjnych propozycji jest po prostu - pisząc kolokwialnie - „odgrzewaniem starych kotletów”. Owe „nowości” zazwyczaj były już emitowane w konkurencyjnych stacjach bądź produkowane są na zagranicznych licencjach (w rodzimych krajach zwykle już prawie nikt ich nie ogląda).
Klasycznym przykładem powrotu do telewizyjnych staroci jest kolejna wersja programu „Big Brother” (Wielki Brat). Znudzeni pensjonariusze „braterskiego” domu oddają się „natchnionym” dysputom, co jakiś czas wykluczając kogoś spośród siebie. Panie z upodobaniem przyglądają się tipsom na swoich paznokciach, a panowie podziwiają swoje najnowsze farbowane fryzury. Co pewien czas pojawia się jakieś „filozoficzne” pytanie w stylu: Kiedy straciłaś/eś dziewictwo? Odpowiedzi zapisywane są na tablicy. W międzyczasie nie tylko panie liczą swoich seksualnych partnerów… Reszty opisywać już chyba nie trzeba.
Dobrze, że tego typu programy mają z roku na rok coraz mniejszą oglądalność. Niemniej nadal dla wielu ludzi, szczególnie młodych, przedstawiane tam postawy stają się „wzorcami” do naśladowania. Zapracowani rodzice raczej nie protestują. Na ulicy zaś czy w szkole spotykamy, niestety, młodzież imitującą „siostry” i „braci” ze szklanego ekranu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu