W homilii pytał: – Co Jezus chce nam dzisiaj powiedzieć? Jak refren powtarza słowo: „błogosławieni”. Bardzo często to słowo jest obecne w Biblii. Błogosławieni to znaczy szczęśliwi. Jezus chce, żebyśmy byli szczęśliwi. Nawet, jeśli sobie tego nie uświadamiamy, w centrum naszych pragnień jest błogosławieństwo. Każdy z nas pragnie być błogosławiony, nawet jeśli tego tak nie nazywa. Mieć błogosławieństwo to znaczy mieć szczęście – podkreślił bp Przybylski.
– Przy różnych okazjach i spotkaniach najczęściej życzymy sobie zdrowia i szczęścia. Nie znamy nikogo, kto nie chciałby być szczęśliwy – zauważył i za św. Augustynem powtórzył: „Każdy chce być szczęśliwy. Nikt nie chce iść drogą nieszczęścia”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Jezus ukazuje nam dzisiaj drogę bycia szczęśliwym. Wszyscy tego chcą, ale czy wszyscy idą drogą prawdziwego szczęścia? Myślę, że warunkiem takiego błogosławionego szczęścia jest nieprzemijalność i spotkanie w życiu takiej miłości, która nigdy się nie kończy. Być szczęśliwym to być kochanym – kontynuował.
Biskup przypomniał, że „Jezus chce dać taką miłość, która jest większa niż śmierć. Odkryć taką miłość i pójść za taką miłością to jest dopiero szczęście. Taką miłość, która nigdy się nie kończy, może dać tylko Pan Bóg”.
Reklama
– Droga do szczęścia nie jest prosta, dlatego te Jezusowe błogosławieństwa mogą nas na początku przerazić. Bo jak mamy być szczęśliwymi jako ubodzy, cisi, prześladowani? Tak wielu ludzi jest dzisiaj na cmentarzu, ale nie pójdzie do tej miłości, którą jest Pan Bóg. Wielu chodzi po cmentarzu jak po ruchliwym mieście, nawet się nie zatrzymają nad tym, co naprawdę daje szczęście – zaznaczył.
Ks. Mariusz Frukacz/Niedziela
– Dlaczego tak się dzieje? Może coś nas oślepiło, coś nam zasłoniło drogę? – pytał bp Przybylski i wskazał na przykład Marty Robin, francuskiej mistyczki. – Miała doświadczenie spotkania z Bogiem. Miała doświadczenie nieba, czyśćca, widziała diabła, od którego biło światło, które oślepiało. Diabeł nas oślepia bogactwami tego świata, przyjemnościami, karierą – podkreślił.
– Olśniewamy czasem rzeczami tego świata, ale to jest takie diabelskie olśnienie, żeby nie widzieć tego, co jest dalej, żeby nie poznać miłości, która nie kończy się grobem, ale jest jeszcze większa po drugiej stronie – wołał biskup.
– Do wielkiego szczęścia doszli święci i błogosławieni. Święci to są szczęśliwi ludzie. Jakby ktoś mówił, że nie chce być świętym, to tak jakby nie chciał być szczęśliwym – podsumował biskup.
Po Mszy św. biskup Andrzej Przybylski przewodniczył na cmentarzu św. Józefa procesji z modlitwą za zmarłych.
Początki cmentarza w dzielnicy robotniczej Raków w Częstochowie sięgają 1910 r. Wówczas ks. Lucjan Nawrocki, proboszcz parafii św. Józefa Rzemieślnika, nabył 1,68 ha gruntu od właściciela folwarku Błeszno – Izraela Rosenbauma dla urządzenia tu cmentarza grzebalnego. Pierwsze pochówki odbyły się 4 marca 1910 r
Reklama
Założony ponad 100 lat temu cmentarz jest miejscem spoczynku wielu osób wyróżniających się działalnością w życiu społecznym, gospodarczym, politycznym, samorządowym czy też religijnym. Tutaj spoczęły prochy ludzi walczących o niepodległość Ojczyzny, którzy przelewali krew za niepodległą Polskę; bojowcy PPS, członkowie POW, żołnierze II wojny światowej z Rakowa i okolicy, w tym członkowie organizacji niepodległościowych.
Również w uroczystość Wszystkich Świętych abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, przewodniczył Mszy św. w kościele Zmartwychwstania Pańskiego w Tajemnicy Emaus na cmentarzu Kule, a po liturgii przewodniczył procesji na cmentarzu.
Natomiast biskup senior archidiecezji częstochowskiej Antoni Długosz przewodniczył na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie procesji z modlitwą za zmarłych oraz Mszy św. w kościele św. Rocha i św. Sebastiana.