Miałem szczęście być uczestnikiem dwóch Światowych Dni Młodzieży: w 2000 r. w Rzymie i w 2006 r. w Kolonii. Co sprawiło, że się tam znalazłem? Przede wszystkim chęć zbliżenia się do autorytetu, jakim był i jest Jan Paweł II oraz możliwość nawiązania głębszego kontaktu z Bogiem i z samym sobą. No i przebywanie przez dłuższy czas w tak licznej grupie przyjaznych i życzliwych osób, możliwość poczucia tej wspaniałej jedności. W obecnych czasach ludzie stają się coraz bardziej samotni, zagubieni. Wyjazdy na Światowe Dni Młodzieży dają nam możliwość przekonania się, że nie jesteśmy sami, że oprócz wielu innych ludzi, z którymi można dzielić swe radości i troski, jest jeszcze Ktoś. Będąc na spotkaniu z Ojcem Świętym, słuchając jego słów, wielu odkryło prawdziwe miejsce Boga w ich życiu… I nie chodzi mi o powołania kapłańskie - raczej o przyjęcie odpowiedniej życiowej postawy. Wiele osób poznało, że uśmiech, drobna pomoc, życzliwość i przyjacielska postawa mogą zdziałać tak wiele. Postawa taka sprawia, że ludzie zaczynają się jednoczyć, zbliżają się do siebie, czują się umocnieni i silni, a przez to szczęśliwi. Wszystko to zostało zdeterminowane przez fakt odkrycia, zbliżenia się, poznania prawdziwego oblicza Boga. Bo tak naprawdę Bóg mieszka w każdym z nas. Trzeba tylko umieć Go w sobie odnaleźć i przekazać tę cząstkę siebie innym, a tym samym pomóc im odnaleźć Boga. Światowe Dni Młodzieży dają taką możliwość. Energia i siła nabyta podczas tych dni sprawia, że idziemy z uśmiechem przez kolejne etapy naszego życia, dając świadectwo Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu