Reklama
Przeglądając w lipcu br. światowe media, odnosiło się wrażenie, że Benedykt XVI odbył długą i męczącą podróż do Australii tylko po to, by mówić o kapłanach pedofilach; wiadomości o XXIII Światowym Dniu Młodzieży pojawiały się jedynie na marginesie sensacyjnych artykułów o pedofilskim skandalu - najwyraźniej informowanie o entuzjazmie setek tysięcy młodych ludzi, którzy przybyli do Sydney, by dać świadectwo radości wypływającej z ich wiary chrześcijańskiej, nie było „po linii” większości środków przekazu. Tę postawę, charakteryzującą się wrogością i uprzedzeniami w stosunku do Kościoła katolickiego oraz ignorancją religijną, najlepiej dawało się odczuć podczas konferencji prasowych. W czasie podróży do Australii powtarzał się w pewnym sensie „scenariusz” znany już z podróży do Stanów Zjednoczonych.
Wydarzenia te jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, że zdecydowana większość mediów zajmuje się skandalem nadużyć seksualnych kapłanów w sposób stronniczy i sensacyjny, z wyraźnym celem oczerniania Kościoła katolickiego i podważania jego prestiżu moralnego. Zjawisko pedofilii dotyczy ludzi sprawujących urzędy w innych Kościołach i religiach (pastorzy, rabini itp.) oraz wszystkich klas zawodowych i społecznych, lecz nikt nie jest tak piętnowany przez media, jak kapłani katoliccy. W konkretnym przypadku - Australii - według ostatnich danych, skazano ogółem 107 księży i zakonników za nadużycia seksualne dokonane w ostatnich kilkudziesięciu latach. Być może na Australię jest to cyfra wysoka, ale jest ona niczym w porównaniu z milionami pedofilów „działających” na całym świecie.
Stosunek światowych mediów (lecz nie tylko ich) do problemu pedofilii cechuje jeszcze inny rys - rasizm. Media - oraz zastępy adwokatów - interesują się ofiarami pedofilów w USA, Irlandii czy Australii, milczą natomiast o milionach dzieci gwałconych i wykorzystywanych na najróżniejsze sposoby w krajach Trzeciego Świata. Są to tragedie „drugiej kategorii”, tak jakby cierpienie i rany zadane przez pedofilów dziewczynce z Tajlandii czy chłopcu z Brazylii nie miały większego znaczenia.
Poza tym media, które wyolbrzymiają zjawisko pedofilii wśród kapłanów (gdyż bardzo często chodzi o homoseksualizm uprawiany z nastolatkami), prawie wcale nie zajmują się rzeszą księży, misjonarek i misjonarzy, którzy na całym świecie starają się zapewnić najmłodszym spokojne dzieciństwo i walczą z ohydnym zjawiskiem seksualnego wykorzystywania nieletnich. Jednym z tych odważnych ludzi jest sycylijski ksiądz Fortunato Di Noto, który zyskał przydomek „łowcy pedofilów”. Spotkałem się z nim, by przybliżyć Czytelnikom „Niedzieli” ten smutny i dramatyczny temat.
(W. R.)
Włodzimierz Rędzioch: - Jakie były początki akcji przeciwko seksualnemu wykorzystywaniu dzieci, dzięki której zyskał Ksiądz przydomek „łowcy pedofilów”?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Fortunato Di Noto: - Nie uważam się za „łowcę”, lecz za kapłana wiernego Ewangelii, która jasno wzywa nas, byśmy stali po stronie maluczkich i słabych. Ci „ulubieńcy Pana” nie powinni być przedmiotem nadużyć, nie należy ich dręczyć ani dokonywać gwałtu na ich ciele czy duszy. Jest to życiowa misja, którą rozpocząłem, gdy byłem jeszcze młodzieńcem i spędzałem wiele czasu w sierocińcach - cierpiałem, widząc los wielu moich rówieśników, i zadawałem sobie wtedy trudne pytania. Pojawienie się internetu, którego zacząłem używać już w latach 80. ubiegłego wieku - była to jeszcze epoka „pionierów” - sprawiło, że po raz pierwszy zetknąłem się z materiałem pedopornograficznym. Stało się to dla mnie nowym wyzwaniem i powołaniem. Obecność w internecie tego typu obrazów sprawiła, że zacząłem demaskować pedofilów w sieci, podnosić głos przeciwko zjawisku, które w ostatnich 20 latach przybrało dramatyczne i kryminalne formy o olbrzymich rozmiarach.
- Zbrodni seksualnego wykorzystywania nieletnich dokonuje się często w środowisku rodzinnym, lecz dziś prawdziwym piekłem ofiar pedofilów stał się internet. Czy mógłby Ksiądz wyjaśnić, jak pedofile wykorzystują internet?
Reklama
- To prawda, że czasami mamy do czynienia z brakiem odpowiedzialności rodziców. Często powtarzam, że wiele dzieci jest sierotami, chociaż mają rodziców - chodzi o wielki kryzys rodzicielstwa i dramat zaniedbywania dzieci przez rodziców. Wyzysk dzieci, handel nimi, nadużycia seksualne i zmuszanie do prostytuowania się często są rezultatem takich trudnych sytuacji rodzinnych.
Jeżeli natomiast chodzi o internet, jest on wspaniałym narzędziem porozumiewania się, wszyscy powinni mieć do niego dostęp, lecz może być także kanałem używanym przez „zbrodniarzy cybernetycznych”, którzy wykorzystują go do handlu narkotykami i prowadzenia pedofilskich interesów (ostatnio stał się on także narzędziem terrorystów). Pedofilia on-line korzysta z „produktów” nadużyć seksualnych dzieci (materiały fotograficzne i filmowe) oraz posługuje się siecią, by nawiązywać kontakty i nagabywać nieletnich, którzy często nieświadomie dają się omamić obietnicami i zaproszeniami. W latach 2002-2007 Zrzeszenie Meter
- Czy są jakieś dane dotyczące różnorodnych form nadużyć wobec nieletnich?
- Sytuacja dzieci w świecie jest przerażająca. Jeżeli przytoczymy dane watykańskiej Agencji Fides (przygotowane we współpracy ze Zrzeszeniem Meter) i raportu UNICEF, odkryjemy wstrząsające fakty:
- 60 milionów dzieci ma przed sobą dramatyczną przyszłość; 211 milionów to „dzieci-robotnicy”; czasami przyczyną wykorzystywania nieletnich jest fakt, że w krajach ubogich ponad 50 milionów dzieci po urodzeniu nie jest nigdzie rejestrowanych (ostatni raport UNICEF mówi o 24 milionach „nielegalnych” maluchów w Azji i 28 milionach w Afryce Subsaharyjskiej);
- na świecie jest 120 milionów tzw. dzieci ulicy;
- co najmniej 300 tys. nieletnich wcielanych jest do wojska i zbrojnych band jako mali żołnierze;
- 11 milionów dzieci umiera z głodu przed osiągnięciem 5. roku życia;
- co roku 1 200 000 nieletnich pada ofiarą handlu żywym towarem;
- 4 miliony dziewczynek zostaje sprzedanych w celach matrymonialnych lub jako prostytutki czy autentyczne niewolnice;
- 2 miliony dziewczynek zostaje poddanych zabiegom okaleczenia narządów płciowych;
- w Azji 2/3 dziewczynek nie chodzi do szkoły - w przyszłości będą kobietami analfabetkami (dziś kobiet analfabetek jest w świecie około 600 milionów).
Reklama
- Dane te ukazują, jak bardzo dramatyczna jest kondycja dzieci w dzisiejszym świecie. Wróćmy jednak do problemu pedofilii. Jak zorganizowany jest biznes pedofilski?
- W ostatnich latach przestępcy utworzyli strategiczne struktury. W sposób syntetyczny można powiedzieć, że na najwyższym poziomie działa pewnego rodzaju kryminalna „kopuła”, która organizuje biznes pedofilski, podejmuje decyzje i inwestuje w „pozyskiwanie” dzieci; na niższym poziomie działa - często w kontekście rodzinnym - „chałupnicza” sieć pedofilska, która zajmuje się produkcją i sprzedażą prywatnych materiałów pedopornograficznych. W tym kontekście działają „pedo-free” - pojedynczo działający przestępcy, którzy oferują pedofilom via internet zdobyty przez siebie materiał, i „pedo-business”, czyli małe, 3-10-osobowe grupy przestępcze, wykorzystujące dzieci do produkcji materiałów pedopornograficznych sprzedawanych następnie w sieci.
- W świecie kwitnie tzw. turystyka seksualna. Również pedofile podróżują do krajów, gdzie łatwiej jest wykorzystywać seksualnie nieletnich. Co wiemy o tym zjawisku?
Reklama
- To haniebne zjawisko jest bardzo dobrze znane, gdyż zostało przestudiowane i przeanalizowane w detalach. Robi się jeszcze zbyt mało, by je zwalczać, pomimo że istnieją już nowatorskie prawa w tej materii - problem w tym, że zapomina się o korzeniach tego zjawiska. Turystyka seksualna żeruje na ubóstwie i dramatycznych warunkach życia milionów ludzi, którzy nie mają „chleba, mięsa i innej żywności” - w takiej sytuacji dziewczynki i chłopcy stają się „żerem” dla pedofilów. Turystyka seksualna ukazuje całą nędzę moralną i nikczemność ludzi. Stanowi ona również najbardziej nieczyste źródło dochodu krajów ubogich. Niestety, zjawisko to rośnie w zastraszającym tempie, a w niektórych regionach świata stało się masowe. Trudno jest je ograniczyć, ponieważ kryją się za nim olbrzymie interesy oraz ulega ciągłym przemianom. Organizacje, które zajmują się obroną dzieci, i poważne agencje turystyczne zdają sobie sprawę z tego, że należy znaleźć sposoby zapewnienia bezpieczeństwa dzieciom, przewidujące udział społeczeństwa, gdyż walka z pedofilią i turystyką seksualną jest nie tylko zadaniem policji, lecz także obowiązkiem wszystkich.
- Latem 2006 r. szokująca wiadomość obiegła świat: holenderski sąd uznał, że - w imię konstytucyjnego prawa do zrzeszania się - nie można zabronić działalności tyle co powstałej partii pedofilów Npdv (Npdv - „Partia miłości bliźniego, wolności i odmienności”- ma w swych celach legalizację dziecięcej prostytucji i pornografii). Ocenia się, że na świecie działa ok. 500 organizacji, które domagają się praw dla pedofilów. Skąd ten wielki polityczny i kulturalny aktywizm pedofilów?
Reklama
- Pedofilia kulturalna jest próbą pojedynczych osób i całych klik (należałoby je nazwać grupami wpływów - lobby) unormalizowania zjawiska, uznając legalność pedofilii traktowanej jako orientacja seksualna lub świadomy, osobisty wybór kobiety czy mężczyzny. Pedofile uważają się za „przyjaciół i dobroczyńców dzieci” (wyrażenia w cudzysłowie pochodzą z pedofilskich stron internetowych), gdyż - według ich przekonań - to same dzieci pragną mieć relacje uczuciowe i płciowe z „boylovers” („kochankami dzieci”). Pedofilskie lobby kulturalne, które w ostatnich latach stało się wszechobecne i opiniotwórcze, ucieka się do strategii „promocji naturalnego pociągu seksualnego i uczuciowego w stosunku do dzieci i praw z tym związanych”, jako ostatniego etapu rewolucji seksualnej, ostatniego tabu do obalenia, gdyż „dzieci mają prawo do przeżywania własnej płciowości i prawo do wyboru, z kim uprawiać seks”.
Propagandowe strategie pedofilów są podstępne i zróżnicowane. Książka zatytułowana „Pedophilies”, opublikowana przez organizacje pedofilskie, zwraca się do rodziców z następującą radą: „Drodzy rodzice, jeżeli zorientujecie się, że wasz syn lub córka ma stosunki z pedofilem, zanim go zadenuncjujecie, spytajcie syna lub córkę, czy mu się to podoba”. Czasami, aby obalić tradycyjne pojęcie przyzwolenia ze strony nieletnich, pedofile uciekają się do wyszukanych metod. Należy jednak zadać sobie pytanie: Jak w przypadku dzieci 5-, 6- czy 7-letnich (chociaż odnotowaliśmy też przypadek stosunków pedofila z noworodkiem, 10-dniową dziewczynką!) można mówić o pełnej świadomości i wolnej woli nieletnich?
- Jakie są najważniejsze elementy strategii działania lobby pedofilskiego?
- Przede wszystkim lobby to stara się wzbudzać w pedofilach poczucie dumy, tzw. dumy pedofilskiej. Następnie próbuje wmówić opinii publicznej, że współżycie płciowe nie jest szkodliwe dla dzieci, a kampania rodziców przeciw pedofilom wynika z ich obaw utracenia władzy nad potomstwem. Pedofile mieliby zapewnić dzieciom prawdziwe dobro i rozwój, dlatego nie należy kryminalizować takiej orientacji, inklinacji czy preferencji seksualnej. Praktycznie nie ma kraju, w którym nie działałaby grupa zwolenników legalizacji pedofilii, a pojawiło się bardzo dużo stron internetowych, których celem jest domaganie się „społecznych praw dla pedofilów”. Czasami żądania te przybierają formy kryminalne - przykładem może być tzw. Pretoriańska Brygada Frontu Wyzwolenia Pedofilów, która miała w planach fizyczne eliminowanie przeciwników pedofilii (niektórych księży, sędziów i przedstawicieli policji).
- Jak należy zwalczać zjawisko pedofilii kulturalnej?
Reklama
- Oczywiście, pedofilię kulturalną należy zwalczać przede wszystkim na płaszczyźnie społeczno-kulturalnej, ale także prawnej. Dlatego we Włoszech, z inicjatywy Zrzeszenia Meter, parlament ma wprowadzić do kodeksu „przestępstwo pedofilii kulturalnej”, postrzeganej jako podżeganie do nielegalnych zachowań w stosunku do dzieci. To bardzo ważna sprawa, gdyż po raz pierwszy we włoskim kodeksie karnym pojawiłoby się wyrażenie „pedofilia”. Gdy to nowe prawo wejdzie w życie, ludziom głoszącym „apologię pedofilii” za pomocą jakiegokolwiek środka, również telematycznego, grozi kara od 3 do 5 lat więzienia i grzywna od 5 do 50 tys. euro.
- Pedofilskie grupy wpływowe używają metod dobrze już sprawdzonych przez inne potężne lobby - lobby homoseksualne (być może również dlatego, że w większości przypadków pedofilia ma charakter homoseksualny). Przede wszystkim próbują one przedstawić swe działania jako walkę o wolność, o obalenie religijnych uprzedzeń i ostatnich tabu wstecznych społeczeństw. Kto się im sprzeciwia, jest na straconych pozycjach (aby lepiej dyskredytować swych domniemanych wrogów, homoseksualiści ukuli obrażające określenie - homofob). Jednym słowem - pedofile, tak jak homoseksualiści, bronią się, atakując i demaskując wszędzie nietolerancję. Jak należy postępować w obliczu tej nowej taktyki pedofilskiego lobby?
- Pedofilia jest zbrodnią przeciwko nieletnim. Musimy zawsze mieć się na baczności i nie należy stwarzać przesłanek dla tolerowania tej zbrodni. Oczekiwałbym od środowiska homoseksualnego jasnego zajęcia stanowiska w tej kwestii i odcięcia się od pedofilii. Pedofilia nie jest orientacją seksualną ani kategorią czy tożsamością.
Oczywiście należy podjąć także odpowiednie działania edukacyjne i informacyjne, aby uświadamiać ludziom tę problematykę.
Reklama
- Dyskutując na temat pedofilii, rodzi się pytanie: Czy są jakieś granice w społeczeństwach superliberalnych, które z idei wolności osobistej - często źle pojmowanej i aspołecznej - uczyniły fundament współżycia?
- Moja wolność osobista kończy się, gdy zaczynam szkodzić innym, którzy nie mają żadnej możliwości obrony. Dzieci same nie potrafą się bronić, dlatego społeczeństwo ma obowiązki moralne w stosunku do nich. Chodzi tu zatem bardziej o kwestię moralną niż karną. Nie można tolerować sytuacji, w której miliony dzieci stają się towarem; w imię superliberalizmu nie można zniewalać tych, którzy nie potrafią się bronić.
Reklama
- W 2004 r. ukazała się ostatnia, jak dotąd, powieść Gabriela Garcii Márqueza: „Rzecz o mych smutnych dziwkach”. Kolumbijski noblista opowiada w niej historię starca, bywalca domów publicznych, który z okazji swych 90. urodzin zapragnął, by Rosa Cabarcas (właścicielka tego domu) „dostarczyła” mu dziewczynkę dziewicę. Powieść ta to ostatnia z długiej serii „dzieł” znanych i cenionych w świecie intelektualistów, którzy postrzegają i ukazują pedofilię w sposób pozytywny. Inny noblista - André Gide jest autorem książki „Korydon”, która uchodzi za prawdziwy manifest ruchu gejów i pederastów (Gide z dumą deklaruje się jako pederasta i opisuje swoje przygody w burdelach Casablanki i Tangeru). W 1958 r. Vladimir Nabokov, amerykański pisarz pochodzenia rosyjskiego, opublikował powieść „Lolita”, poświęconą miłości dorosłego żonatego mężczyzny do 12-letniej dziewczynki. Ten hymn na rzecz pedofilii okrzyknięto jako prawdziwe dzieło sztuki i natychmiast ekranizowano. Włoski poeta Pier Paolo Pasolini, uchodzący za jednego z największych poetów włoskich, w czasie podróży do Afryki - pisał o tym jego towarzysz podróży Alberto Moravia - każdego wieczoru wychodził, by „polować” na młodzieńców. Należałoby wspomnieć także Balthusa, znanego francuskiego malarza polskiego pochodzenia, który specjalizował się w aktach dziewczynek.
Jak widać chociażby z tych przykładów, świat kultury jest pełen „złych mistrzów”, którzy w pedofilii nie widzą nic złego i w ten sposób poniekąd nakłaniają do nadużyć seksualnych na nieletnich…
- To prawda, że mamy wielu „złych mistrzów” - ich lista nie ma końca. Widać z tego, że o wiele łatwiej jest wychwalać nadużycia seksualne i traktować dzieci jak prostytutki czy „przedmiot seksualny” niż pisać o czymś innym.
- Przeprowadziłem z Księdzem pierwszy wywiad, gdy w USA wybuchł skandal związany z przypadkami pedofilii wśród kapłanów amerykańskich. Odnosiło się wtedy wrażenie, że zjawisko to dotyczy tylko kleru katolickiego, podczas gdy w rzeczywistości jedynie 2 proc. kapłanów było oskarżonych o seksualne wykorzystywanie nieletnich (procent pedofilów w społeczeństwie amerykańskim jest o wiele wyższy, a wśród nich znajdują się także rabini i pastorzy protestanccy). Dzisiaj, gdy rozdmuchany przez media i adwokatów skandal seksualny podkopał wiarygodność Kościoła katolickiego Stanów Zjednoczonych i zachwiał jego finansami, odnosi się wrażenie, że nikogo już nie interesują ofiary „niekatolickich” pedofilów. Ciekaw jestem, czy „Boston Globe”, który otrzymał dziennikarską Nagrodę Pulitzera za kampanię przeciwko księżom pedofilom, poświęca nieco uwagi kapłanom, którzy tak jak Ksiądz prowadzą walkę z przemilczanym holokaustem dzieci…
- Nie wiem, czy pisze o mnie „Boston Globe”, wiem natomiast, że w 2001 r. „Newsweek” umieścił informację o mnie na pierwszej stronie. Oczywiście, należałoby więcej pisać i mówić o godnym pochwały dziele księży, sióstr zakonnych i świeckich katolików, którzy ratują dzieci, bo jest ich naprawdę wielu.