Pojawiają się na sklepowych wystawach choinki, mikołaje, sztuczny śnieg, a wewnątrz anielice sprzedają wigilijne opłatki, z głośników płyną kolędy i co krok napotkać można promocje świąteczne, zachęcające do zakupów. Czy nie jest tak, że zapominamy, jaka jest istota świąt Bożego Narodzenia? A może nie tyle zapominamy, co zwyczajnie odchodzimy od ich tradycyjnego wymiaru, który czyni je przecież tak wyjątkowymi...
Amerykańska moda
Reklama
Takie zeświecczenie napłynęło do nas ze Stanów Zjednoczonych - podobnie jak wiele innych zwyczajów. Na oślep podążamy za amerykańską modą, choć USA jest krajem dalekim od ideału. Zróżnicowanie klasowe, rasowe i religijne sprawiło, że Boże Narodzenie nabrało tam nieco innego charakteru.
Walentynki, Halloween czy chociażby Wedding Planner to przykłady tego, jak sami amerykanizujemy polskie tradycje, które przez to zanikają. Myśląc o przyszłych pokoleniach, można by się zatem zastanowić: Czy te dzieci będą kiedyś wiedziały, kim naprawdę był św. Mikołaj i dlaczego został świętym? Najmłodsi postać św. Mikołaja najczęściej kojarzą z dziadkiem w czerwonym kubraczku, żyjącym gdzieś w Laponii, więc możliwe, że nie wszystkim może się podobać nowy-stary wizerunek św. Mikołaja jako biskupa. Dobrze by jednak było, gdyby nasze pociechy miały świadomość, że św. Mikołaj nie jest postacią fikcyjną, a tzw. mikołajki obchodzi się 6 grudnia - w rocznicę śmierci Biskupa. Tylko media katolickie dostarczają prawdziwych informacji o św. Mikołaju, jednak ilu rodziców sięgnie po nie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wielkie przygotowania do Świąt
Ameryka Boże Narodzenie świętuje w sposób świecki, bo dla Amerykanów to zwyczajne święto rodzinne. Niewielkie jest tam odniesienie do Chrystusa. Ma to związek z wymieszaniem na tym kontynencie ras i religii. Wszak tylko 30% tamtejszej ludności to katolicy. Zdecydowaną większość stanowią wyznawcy religii niechrześcijańskich oraz protestanci wszelkich odłamów, którzy nie obchodzą tych Świąt w takim wymiarze jak katolicy. Ale nawet u chrześcijan duchowo-religijny charakter Bożego Narodzenia jest wypierany stopniowo, lecz skutecznie, przez ten komercyjny.
W Polsce od kilku lat jest podobnie. W oczekiwaniu na Święta większą uwagę przywiązujemy do listy zakupów czy opracowania menu niż do przygotowania naszych serc na spotkanie z Chrystusem. Planujemy skorzystać z sakramentu pokuty podczas rekolekcji, a kiedy ten czas nadchodzi, zniechęcamy się kolejkami przy konfesjonałach i odkładamy spowiedź na później. W końcu przychodzi Pasterka i konfesjonały są puste, bo wszyscy księża tego wieczoru sprawują Mszę św. W końcu dochodzimy do wniosku, że jest już za późno, że już nie warto iść do spowiedzi. A przecież okres Bożego Narodzenia to nie tylko dwa dni świąt. Mamy jeszcze uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki w Nowy Rok, uroczystość Objawienia Pańskiego, czyli Trzech Króli, i święto Chrztu Pańskiego, które przypada w tym roku liturgicznym 11 stycznia 2009 r.
W Święta do sklepu...
Reklama
Amerykańskie Święta trwają krócej niż polskie. Polacy obchodzą uroczystą Wigilię, Boże Narodzenie oraz święto św. Szczepana, pierwszego męczennika. Amerykanie świętują tylko 25 grudnia, a już następnego dnia tłumy pojawiają się w marketach, aby zwrócić nietrafione prezenty. Zresztą w dobie nasilającego się kryzysu już nawet w Boże Narodzenie niektóre markety są tam otwarte.
...czyli różne, czasem dziwne zwyczaje
Święta w USA są „widoczne”, co wyraża się chociażby w dekorowaniu domów. To kolejny przejaw komercjalizacji. W Polsce zaczęło się od przystrajania drzewek, a teraz także możemy się pochwalić światełkami dookoła domów. Wygląda to efektownie i nie ma w tym absolutnie nic złego, ale czy jest to naprawdę nieodłączny element Świąt? Jeśli pamiętamy, że Chrystus to Światło, które rozjaśnia mroki naszego życia i grzechu, to warto w tym czasie naprawdę rozświetlić dom i otoczenie - nie zapominając jednak o własnym sercu. Gdy w nim pozostanie mrok, to cały zewnętrzny blichtr będzie nim przyćmiony.
Jako ciekawostkę warto też wspomnieć, że w kościołach amerykańskich nie znajdziemy szopek ani siana, tak jak u nas. Tylko gdzieniegdzie w USA spotkać można figurki Dzieciątka Jezus, Maryi i Józefa, jakiegoś pastuszka z owieczką, parę choinek. Sztucznych, oczywiście, ponieważ te żywe w opinii firm ubezpieczeniowych stanowią zagrożenie pożarowe.
Wstyd tak kolędować
W Polsce - w wielu zakładach pracy tuż przed Świętami stało się modne organizowanie Wigilii. Tylko o jaką Wigilię chodzi? Czy przypomina ona choć trochę tę tradycyjną? Suto zastawiony stół i coraz częściej nie brakuje na nim alkoholu... Także w wielu polskich domach wigilijna wieczerza wygląda podobnie - zamiast świecy Caritas, Pisma Świętego czy chleba na sianku dla wielu Polaków wieczór ten staje się zwyczajnym spotkaniem rodzinnym przy tzw. butelce. I kolejny raz mijamy się z właściwym znaczeniem Bożego Narodzenia.
Tak być jednak nie musi. Kolacja przy wigilijnym stole może być okazją do świętowania przyjścia na świat Maleńkiej-Wielkiej Miłości, która przynosi radość i nadzieję.
Piękna tradycja kolędowania też powoli zanika. W polskich marketach kolędy i pastorałki już dawno się zdewaluowały. Zgodnie z zasadami marketingu, najlepiej, jeśli są wykonywane po angielsku. Wnoszą wtedy światowy powiew, no i słowem „Bóg” nie drażnią ucha ateisty czy innowiercy, który jest także klientem sklepu. Z tego też względu stały się piosenkami o śniegu, zimie i mikołaju. Ich celem jest umilenie zakupów, stworzenie atmosfery dla pozornie bezbolesnego wydawania pieniędzy. Czy wobec tego właśnie z przekory w owej zepsutej Ameryce grane są najczęściej kolędy religijne?
Całej winy za komercjalizację Świąt nie możemy zrzucić na Amerykę, bo w tej kwestii wiele zależy od nas samych. Najważniejsze jest czyste serce, do którego ma przyjść sam Bóg, i nieważne, w jakiej oprawie - amerykańskiej czy polskiej, tradycyjnej.