Reklama

Benedykt XVI

Kard. Gerhard L. Müller: Benedykt XVI - wielki papież teolog

„Chodzi o to, aby Kościół nie żył przywilejami i był wspaniałomyślnie traktowany przez państwo. Czasami musi on zrezygnować z przywilejów, jeśli zaciemnia to świadectwo wiary i moralności” - zaznaczył kard. Gerhard Ludwig Müller, kreśląc wizję Kościoła Benedykta XVI. W rozmowie z KAI emerytowany prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary mówił o najważniejszych wątkach jego teologii i pontyfikatu, miejscu w historii papiestwa i dalszej służbie Kościołowi, pomimo rezygnacji z urzędu papieskiego. Papież senior Benedykt XVI zmarł w wieku 95 lat 31 grudnia 2022 r. w Mater Ecclesiae w Ogrodach Watykańskich.

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

kard. Gerhard Müller

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzysztof Tomasik (KAI): Ksiądz Kardynał jest jednym z najlepszych znawców dzieła Benedykt XVI. Nie poszło ono w zapomnienie?

Kard. Gerhard Ludwig Müller: Nie, recepcja jest bardzo dobra. Kończymy wydanie 16-tomowej edycji dzieł zebranych papieża Benedykta XVI/Josepha Ratzingera w językach niemieckim, włoskim, polskim, hiszpańskim, angielskim i innych, na co jest zapotrzebowanie. Działa Fundacja im. Josepha Ratzingera – Benedykta XVI, a także przyznawana jest co roku nagroda jego imienia, która świetnie propaguje jego nauczenie, co spotyka się z wielkim zainteresowaniem na całym świecie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

KAI: Joseph Ratzinger jest dla Księdza Kardynała teologicznym mistrzem?

Reklama

– W każdym przypadku. Jest to jeden z największych teologów XX i XXI w. Po Soborze Watykańskim II walnie przyczynił się do powstania nowej teologii, gdy odeszło się od szkolnej teologii scholastycznej i powstał nowy styl jej uprawiania. Joseph Ratzinger obdarzony był niezwykłym darem odczytywania nowych prądów duchowych. Reagował na nie oraz budował nowe egzystencjalne syntezy teologiczne inspirowane przede wszystkim myślą św. Augustyna. Jest to „teologia serca” połączona z rozumem, która dotyka i odpowiada na ludzkie problemy w świetle Pisma Świętego – Słowa Boga, wielkiej tradycji Kościoła oraz filozofii. Ratzinger wskazywał na wewnętrzną więź wiary rozumianej jako słuchanie i rozumienie. Nie da się jej zredukować do wąsko racjonalistycznego pojmowania rozumem, nie da się jej mierzyć obcymi jej kryteriami prawdy. Nie może ona być mierzona na sposób „more geometrico” – nie chodzi o liczby i rzeczy, ale o osoby i ducha w świetle Logosu Boga.

KAI: Znaliźcie się z Ratzingerem od lat...

– Osobiście znaliśmy się od czasu, gdy był arcybiskupem Monachium i Fryzyngi. Jednak wcześniej przeczytałem wiele jego książek i tekstów. Jako student rozczytywałem się we „Wprowadzeniu w chrześcijaństwo”, w którym zaproponował wizję egzystencjalnej więzi z osobą Jezusa. Wiara jako związek z osobą Jezusa i wiara w Boga w jej zbawczo-historycznym działaniu, wiara jako akt i treść ukazują się tam jako jedność, którą ustanawia sam Bóg i w żadnym wypadku nie przedstawia ona jakiejś późniejszej ludzkiej konstrukcji myślowej. Wiara Kościoła bierze swój początek ze słowa Objawienia, ponieważ słowo Boga jest w swej istocie Bogiem i słowo Ojca przybrało nasze ciało w Jezusie, jest posłuszeństwem Syna aż do śmierci na krzyżu. Przez Wcielone Słowo bierzemy udział w dialogu Ojca z Synem i ich wspólnocie w Duchu Świętym.

Moje duchowe życie i teologiczne myślenie stało się bogatsze, ponieważ Joseph Ratzinger w swoich dziełach dyskutuje z duchową sytuacją naszych czasów, jak również z kryzysem wiary w szerokim kontekście tradycji Ojców Kościoła i wielkich teologów XIX i XX w., takich jak choćby Karl Rahner, Hans Urs von Balthasar czy Henri de Lubac i Yves Congar.

Reklama

Osobę Josepha Ratzingera jeszcze lepiej poznałem, gdy był przewodniczącym Międzynarodowej Komisji Teologicznej, do której należałem w latach 1998-2003. Ale przede wszystkim jestem mu wdzięczny za to, że obdarzył mnie olbrzymim zaufaniem i zostałem odpowiedzialny za wydanie jego dzieł. Ponadto założyłem w Ratyzbonie Instytut Benedykta XVI, który przy współpracy ekspertów dokumentuje teologiczną myśl Ratzingera. Muszę tu pochwalić Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II, który zajmuje się wydaniem „Opera Omnia” po polsku, w bardzo dobrych tłumaczeniach, nad którym czuwają Instytut Teologii Dogmatycznej i ks. prof. Krzysztof Góźdź.

KAI: Co uważa Ksiądz Kardynał za najważniejsze w teologicznym dziele Josepha Ratzingera?

Reklama

– Koncentrację na centralnym przesłaniu objawienia Trójjedynego Boga, wcieleniu Boga, daru Ducha Świętego i powstaniu nowego człowieka w Chrystusie. Ratzinger nie zajmuje się pojedynczymi problemami, ale rozwija swą myśl w kontekście całościowego spojrzenia na człowieka. Jego antropologia ma teologiczny fundament oparty na więzi wiary i rozumu. Ta więź pomaga przezwyciężyć pokusę irracjonalizmu i pozwala rozpoznać rzeczywistość Boga w Jego trójjedynym życiu – połączonych miłością, w Duchu Świętym w jednej Osobie. Ratzinger podkreśla często, że wiara jest zawsze rozumna, a ludzki rozum jest zawsze otwarty na pełne zwieńczenie, mianowicie osobiste poznanie Boga i Jego miłości do człowieka. Wiara i rozum nie ograniczają się wzajemnie, nie wykluczają się, lecz służą doskonałości człowieka w Bogu, który przyjął nasze ciało i przez to objawia nam najgłębszą Jego istotę i życie, co najlepiej streszcza się w słowach: „Bóg jest miłością”, które stały się też tytułem pierwszej encykliki Benedykta XVI – „Deus caritas est”. Tylko prawda w Bogu czyni człowieka wolnym i może uwolnić współczesnego człowieka od ideologii proponujących mu samozbawienie i dyktatury relatywizmu. Rozum i wiara przez wzajemne korektury i oczyszczenie chronią nas przed groźnymi patologiami. Teksty Benedykta XVI łączą w sobie najwyższej próby naukowość teologii z żywą postacią wiary.

Dzięki mistrzostwu języka i jego prostocie Ratzinger pomaga nam poznać najbardziej skomplikowane problemy naszej wiary, zawsze chodzi mu o to, że Bóg chce mówić do każdego i Jego słowo jest światłem oświecającym każdego człowieka. Zwieńczeniem jego opus magnum jest trylogia „Jezus z Nazaretu”, w której genialnie pokazuje wewnętrzną jedność i prawdę tożsamości „Jezusa historycznego” i „Jezusa wiary”, wcielonego Słowa Bożego, w duchu jedności „oświeconego wiarą rozumu” i „rozumnej wiary”.

KAI: Która z książek Ratzingera jest Księdzu Kardynałowi najbliższa?

– Trudno mi wskazać na jedną. W czasach studenckich byłem całkowicie pod wrażeniem „Wprowadzenia w chrześcijaństwo”. Ale są też jego dzieła, np. o myśli św. Augustyna, św. Bonawentury, które podobnie jak innych teologów cieszą się moim szczególnym zainteresowaniem. Równie ważne są jego prace dotyczące eschatologii, antropologii, relacji wiary i rozumu. Wielkie tematy współczesnych czasów – jak stosunek Kościoła do świata, rozumienie Kościoła jako sakramentu, a nie jakiejś ludzkiej organizacji, która szerzy idee Jezusa.

KAI: Jaką wizję Kościoła i chrześcijaństwa zaproponował papież Ratzinger współczesnemu światu?

Reklama

– W tym kontekście bardzo ważne jest jego przemówienie z Fryburga Bryzgowijskiego z września 2011 r. podczas wizyty w Niemczech, w którym zaapelował, aby Kościół „odciął się od zeświecczenia” (Entweltlichung). Chodzi o to, aby Kościół nie żył przywilejami – wspaniałomyślnie traktowany przez państwo w zamian za różne ustępstwa. Czasami musi on zrezygnować z przywilejów, jeśli zaciemnione jest świadectwo wiary i moralności. Na przykład w sytuacji, gdy państwo wspiera katolickie szpitale, ale domaga się, aby dokonywano w nich aborcji. W takich przypadkach nie możemy absolutnie korzystać z państwowego wsparcia. Nie możemy się zgadzać z tym, co jest moralnie nie do przyjęcia.

W kontekście reformacji, która doprowadziła do podziału Kościoła, jest ważne, abyśmy mówili też o grożącym Kościołowi zeświecczeniu. Mówił o tym i zarzucał je w swoim czasie Kościołowi Marcin Luter, aby później władzę nad „swoim” Kościołem przekazać książętom. Miał zatem bardzo ambiwalentny stosunek do zeświecczenia.

Reklama

Kościół jest dla świata, ale tak jak chce tego od nas Chrystus, nie może być on budowany na podobieństwo relacji ziemskich. Jest całkowicie powołany do głoszenia Ewangelii, otwarty na Boga i wieczność. Z drugiej strony jest powołany do brania odpowiedzialności za świat, społeczeństwo i chce przyczyniać się do jego pozytywnego rozwoju. Kościół angażuje się w wychowanie młodych pokoleń, w naukę, aby kierowała się etyką, także aby polityka miała wymiar etyczny i moralny. Jeśli traci ona ten wymiar, wtedy rości sobie tylko pretensje do władzy – wola większości jest jedynie na papierze, a niewielka mniejszość narzuca większości swój program. Tak to wygląda na przykład przy szerzeniu i narzucaniu przez mniejszość większości ideologii gender, która domaga się seksualizacji człowieka od najmłodszych lat. Ideologia ta okrada dzieci z ich dzieciństwa, ich praw, domaga się od nich płciowego samookreślenia. Powstaje pytanie, jak cieleśnie i duchowo młody mężczyzna ma zostać w przyszłości odpowiedzialnym ojcem, a kobieta matką. Człowiek nie może wbrew stwórczemu porządkowi sam określać swojej płci, czy chce być mężczyzną, czy kobietą. Taką ideologię należy określić jako zbrodnię przeciwko człowieczeństwu.

KAI: Dzieło papieża Ratzingera to dobre lekarstwo na choroby współczesnego świata...

– Dzieło Ratzingera jest dobrym lekarstwem w sytuacji, gdy prym wiodą kultura technoscjentystyczna i konsumpcyjny indywidualizm. Zsekularyzowane społeczeństwa są wydrążone przez trywialność i wulgarność, definiują siebie tylko jako „homo oeconomicus” i dążą jedynie do dobrobytu. Zresztą zachodnia kultura straciła swoją wielkość, gdy Bóg przestał być fundamentem człowieczeństwa. Szerzy się bałwochwalstwo ideologii, seksu, dobrego wyglądu lub narodu.

KAI: Opublikował Ksiądz Kardynał książkę "Papież. Posłannictwo i misja". Jakie miejsce w jej kontekście zajmuje Benedykt XVI w historii papiestwa?

Reklama

– Po św. Janie Pawle II nastąpił Benedykt XVI, a każdy z nich wniósł w papiestwo swoją osobowość, historię życia, własną mentalność, duchową konstytucję. Podobnie jak każdy z papieży, począwszy od św. Piotra, osoby te żyją w określonym czasie historycznym z jego kolorytem i różnymi sytuacjami kulturowymi itd. Jeśli chodzi o Benedykta XVI, to na katedrze św. Piotra zasiadł teolog. Zaznaczmy, że nie wszyscy papieże byli wybitnymi teologami. Ale w przypadku Ratzingera następcą św. Piotra został niezwykły teologiczny myśliciel, który tym właśnie naznaczył swój pontyfikat, a którego dzieło jest przede wszystkim przeniknięte refleksją nad relacjami wiary i rozumu, wiary i nauki, stosunku wiary do nauk przyrodniczych, techniki, myśli, postaw i mentalności współczesnego człowieka. W tym kontekście odnosi się on do postępów w medycynie i technice, która przyczynia się do poprawy i tworzenia coraz lepszych warunków życia i pracy, ale też przyczynia się do tego, że niestety praca coraz bardziej traci swój ludzki wymiar. Ratzinger podkreśla, że maszyny i komputery mają służyć człowiekowi, a nie odwrotnie. Człowiek ze swoim wymiarem duchowym, nadziejami, potrzebami, szerokimi horyzontami jest kimś daleko większym od narzędzi, które wytwarza, i nie mogą one nad nim panować.

Istota ludzka ma wymiar transcendentny, skierowany ku Bogu i dlatego potrzebuje moralnego towarzyszenia w czasie tak dynamicznego rozwoju technicznego i cywilizacyjnego. Kościół musi w swym nauczaniu uwzględniać ważne problemy filozoficzne i podstawowe pytania współczesnego człowieka: duchowe, moralne, etyczne i egzystencjalne. Zdaniem Ratzingera teologia musi kierować się rozumnością wiary pochodzącej z Objawienia i być związana z tym, co dane jest człowiekowi na drodze jego rozwoju.

KAI: Papiestwo ma nie tylko religijne i instytucjonalne oblicze, ale także czysto ludzkie, o czym już Ksiądz Kardynał wspomniał. W tym kontekście zapytam, jak Ksiądz Kardynał przyjął ustąpienie Benedykta XVI z urzędu?

– Była to niespotykana decyzja w historii papiestwa. Należało ją przyjąć z pełnym szacunkiem, gdyż wiązała się z głębokim namysłem w jego sumieniu. Z drugiej strony należy w tym kontekście unikać dzielonego przez wielu przekonania, że papiestwo jest tylko urzędem i funkcją. Według tego funkcjonalistycznego rozumowania papież, osiągając 75 lat, czyli wiek emerytalny, powinien – podobnie jak biskup – ustąpić z urzędu.

Reklama

Powszechne współcześnie funkcjonalistyczne myślenie bardzo ogranicza sakramentalne rozumienie kapłaństwa, biskupstwa i papiestwa, które podobnie jak sakramentalne małżeństwo, angażując całe życie człowieka, trwa do śmierci. Jest to desakralizacja urzędu biskupiego lub papiestwa. Nie jest tak, że biskup po ukończeniu 75. roku życia automatycznie musi złożyć swój urząd. Jest to nieporozumienie i nie do pogodzenia z teologicznym rozumieniem sprawowania posługi biskupiej. Biskupi nie są tylko delegatami papieża, ale przede wszystkim swoje posłannictwo otrzymali od Chrystusa, żyją w komunii między sobą i z następcą św. Piotra. Oczywiście w wymiarze praktycznym dzieje się tak, że biskup ze względu na stan zdrowia składa urząd, ale przypomnijmy, że tak nie musi być, gdyż w jego pracy wspomagają go biskupi pomocniczy czy też mianowany administrator. Zresztą papież ani biskupi nie są żadnymi supermenami.

Papież jest też biskupem Rzymu, ale jego biskupie posłannictwo jest czymś wyjątkowym i ustąpienie z urzędu może być tylko jego osobistą decyzją. Papież nie jest też szefem światowej instytucji, lecz pierwszym świadkiem Ewangelii i dlatego też wspólnie z biskupem miejsca podczas każdej Mszy św. wymawiamy jego imię. Musimy dobitnie powiedzieć, że Benedykt XVI, który ustąpił ze względu na stan zdrowia, nie przeszedł na emeryturę, nie prowadził, jak sądzą niektórzy, zamkniętego, prywatnego życia emeryta, lecz przez swoją modlitwę, dzieła, które pozostawił, ofiarę eucharystyczną, w stałej łączności z Chrystusem, cały czas służył Kościołowi.

KAI: Czy to nie cudowne zrządzenie Bożej Opatrzności, że po papieżu z Polski nastał papież z Niemiec? Szczególnie w kontekście naszej trudnej historii?

Reklama

– Wybór papieża z Niemiec po papieżu z Polski był niewątpliwie dziełem Bożej Opatrzności, tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę tragiczne dzieje stosunków pomiędzy naszymi narodami w czasach narodowego socjalizmu. Bez wątpienia był to znak Bożej Opatrzności pokazujący, że zło nigdy nie zwycięża, a pojednanie można budować na Chrystusie. Zrobili to polscy i niemieccy biskupi przed ponad 60 laty w listach ze słynnymi już słowami: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Zrobił to Kościół, a nie komunistyczna partia, która wówczas rządziła w Polsce. To chrześcijańska wiara przezwyciężyła nienawiść i na nowo nas połączyła. Braćmi i siostrami uczynił nas Kościół. Za pewien szczyt dziejów można uznać powołanie Jana Pawła II z Polski na przewodniczenie Kościołowi powszechnemu, a potem objęcie Piotrowej łodzi Kościoła przez Benedykta XVI z Niemiec.

Mimo że Ratzinger później się urodził, to obaj pochodzili z tej samej generacji i stoi za nimi to samo historyczne tło. Jest to cudowna gra dziejów i znak Opatrzności Boga, które naznaczyły przyszłość nie tylko naszych narodów, ale Chrystusowego Kościoła obecnego wśród wielu narodów. Staliśmy się przykładem pojednania, dobrej współpracy i prawdziwej przyjaźni, ale na szczęście nie tej, jaką obiecywali nam komuniści.

KAI: Katolikom w Polsce trudno było pogodzić się z ustąpieniem Benedykta XVI i cały czas kochali i cenią papieża z Niemiec. Czy Niemcy też darzą swojego rodaka podobną sympatią?

Reklama

– Niemcy są religijnie podzielone. W historii, podobnie jak relacje polsko-niemieckie, stosunki między ewangelikami i katolikami nie układały się dobrze. Rządy w Prusach były antykatolickie, katolicy cierpieli i byli prześladowani szczególnie w okresie tzw. Kulturkampfu w XIX w. W okresie rządów Otto von Bismarcka w więzieniach znalazło się więcej księży i biskupów niż w czasach hitleryzmu. Trzeba o tym pamiętać, gdyż to wywarło duży wpływ na postrzeganie przez Niemców papiestwa. Mimo że Kościół wiele zrobił po II wojnie światowej dla duchowej odnowy społeczeństwa niemieckiego, to nadal trwa w nim znany od czasów reformacji tzw. antyrzymski resentyment i niechęć do katolików. Niektórzy okazują nadal swój dystans do papieża i papiestwa. Pokazują, że są bardziej postępowi od katolików. Oczywiście antyrzymski resentyment jest czymś głupim i absurdalnym.

KAI: Zatem Benedykt XVI nie był i nie jest uznawany za jednego z największych i najwybitniejszych synów narodu niemieckiego?

– Dla większości katolików jest nim bez wątpienia. Przypomnijmy, że w historii byli już papieże niemieckiego pochodzenia. Ale ludzie o myśleniu zsekularyzowanym powiedzą, że najwybitniejszym Niemcem był poeta Wolfgang Goethe albo Jan Gutenberg, wynalazca druku. Ale z naszego kościelnego punktu widzenia Benedykt XVI jest wielkim Niemcem, najsłynniejszym, wielkim myślicielem i teologiem, który sprawował najwyższy urząd w Kościele katolickim, jest moralnym i duchowym autorytetem świata.

Rozmawiał Krzysztof Tomasik

Pierwotna wersja wywiadu ukazała się w kwietniu 2017 r. z okazji 90. rocznicy urodzin papieża seniora Benedykta XVI.

2023-01-04 12:32

Ocena: +9 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Epoka papieży misjonarzy

Upadek Państwa Kościelnego (1870 r.) wiązał się z wieloma konsekwencjami dla Kościoła. Jedną z nich była sytuacja demonstracyjnej izolacji polegającej na zamknięciu się papiestwa w ciasnych granicach Watykanu. Werbalnym wyrazem tego stanu rzeczy w dziejach papiestwa był termin, którym określał się papież jako „więzień Watykanu”. Papieże tego okresu kierowali Kościołem powszechnym, ale czynili to z Watykanu, a więc nie opuszczając dobrowolnie granic Wiecznego Miasta. Inspirowali i kierowali działalnością misyjną, ale jej realizatorami byli rozsiani po świecie misjonarze. Taki stan rzeczy trwał do roku 1929, kiedy to w wyniku układów znanych pod nazwą Paktów Laterańskich powstało Państwo Watykańskie. Uregulowane też zostały sprawy między Kościołem a państwem włoskim. Odtąd papież jako suweren niezależnego, choć skromnego rozmiarami Państwa Watykańskiego, miał pełną swobodę wychodzenia poza jego granice. Status papieża jako „więźnia Watykanu” przeszedł więc do historii w porządku prawnym. Jednak w praktyce życia kościelnego przetrwał ten stan do II Soboru Watykańskiego. Sobór ten dorzucił do radykalnej przemiany pragmatyki papiestwa jeden jeszcze ważny element, a mianowicie usankcjonował zasadę kolegialności z odpowiedzialnością biskupów nie tylko za powierzony im lokalny Kościół, ale także za Kościół powszechny. Usankcjonowanie przez Sobór zasady kolegialności stało się drugim współczynnikiem tego, co można nazwać eksplozją epoki papieży misjonarzy.
CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Dwóch kardynałów elektorów nie weźmie udziału w konklawe

We wtorek odbyła się szósta kongregacja generalna kardynałów. Wśród 183 purpuratów obecnych jest 120 elektorów. Dziś podano informację, że z powodów zdrowotnych, dwóch kardynałów elektorów nie przyjedzie na konklawe, a zatem nie weźmie udziału w wyborze nowego papieża.

W czasie wtorkowej kongregacji wysłuchano 20 wystąpień. Wśród poruszanych tematów znalazły się kwestie dotyczące wyzwań przed którymi stoi Kościół i odpowiedzi na poruszane problemy.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję