Święta Wielkiej Nocy, święta radości, nadziei i pokoju - a obok ludzkie tragedie, takie m.in. jak ta w Kamieniu Pomorskim. Miała się właśnie odbyć uroczystość ingresu nowego arcybiskupa szczecińsko-kamieńskiego do archidiecezji - po uroczystym objęciu katedry w Szczecinie podobna uroczystość miała być w konkatedrze w Kamieniu Pomorskim. Tymczasem mieszkańców tego miasta spotkało takie nieszczęście! Spłonęli żywcem ludzie, a wśród nich dzieci, nieopisany ból tych, którzy pozostali wśród żywych, poparzeni, pokaleczeni w wyniku rozpaczliwej ucieczki, bez dachu nad głową... Bardzo, bardzo wszystkim współczujemy i przyłączamy się do apeli Caritas organizującej pomoc. A przecież dopiero co organizowaliśmy taką pomoc dla ofiar trzęsienia ziemi we Włoszech. Pogrzeb wydobytych spod gruzów mieszkańców L’Aquili miał miejsce w Wielki Piątek - jedno wielkie cmentarzysko ludzkich ciał, bólu i łez.
Musimy zdawać sobie sprawę, że krzyż i cierpienie to nieodłączni towarzysze ludzkiego życia na ziemi. Czasem wydaje się, że są ponad naszą miarę, wręcz nie do udźwignięcia. To wielkie ludzkie dramaty, nieszczęście. Tkwimy jeszcze w okresie Świąt Wielkanocnych i wdzięczni jesteśmy Kościołowi, że pomaga nam zgłębić prawdę o człowieku w świetle tajemnicy Zmartwychwstania Pańskiego, w krzyżu i cierpieniu Pana Jezusa znaleźć wielki, Boży sens.
Jakże często jesteśmy w cierpieniu bezradni, nie umiemy go sobie wytłumaczyć. Cierpienie jest jakąś tajemniczą prawidłowością, przez którą Pan Bóg uczy nas, jak żyć. Na dramatyczne pytanie - dlaczego tyle bólu, cierpienia, nieszczęścia, daje nam za przykład swojego Syna, który z miłością obejmuje krzyż i idzie z nim, zanosząc wszystkie problemy ludzkie Bożemu Miłosierdziu.
Cierpienie jest wpisane w los człowieka. Nie da się mu wymknąć, nie udaje się jakoś go obejść. Ono musi przyjść i najczęściej przychodzi znienacka, w najmniej oczekiwanym momencie, jak na naszych braci w Kamieniu Pomorskim przyszło w postaci ognia. Na pewno żaden z nich nie wyobrażał sobie takiej śmierci, takiego nieszczęścia...
Musimy sobie jednak uświadomić, że krzyż - symbol bólu i męki jest przecież znakiem zwycięstwa, owszem - trudnego zwycięstwa. Tak trudnego, że w chwili straszliwej próby i Jezus Człowiek wypowiada pamiętne słowa: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22, 42; por. Mk 14, 36). I dopiero te Jego słowa sprawiają, że może się wypełnić Boży plan zbawienia rodzaju ludzkiego. Dopiero nasze pełne oddanie się woli Ojca, ufne powierzenie naszych krzyży Jego miłosierdziu może nadać wartość naszym zmaganiom, naszemu cierpieniu. Możemy więc powiedzieć, że krzyż przybliża nam niebo, pod warunkiem jednak, że dostrzeżemy w nim obecność Boga. W krzyżu znajduje się wielka tajemnica wiary, która ma swój pierwowzór w krzyżu Chrystusa. Krzyż zatem jest naszą wielką nadzieją i naszym na ziemi spełnieniem.
Nikt nie wie, jaki krzyż przyjdzie mu nieść, jaki jego ciężar na swoich barkach dźwigać. Dlatego starajmy się bardzo zgłębiać słowa Pana Jezusa - Bożego Syna danego nam za wzór jedynie sensownego życia. I prośmy Go, by pomagał nam zrozumieć tajemnicę krzyża i wielki sens cierpienia z miłości do Boga. I bądźmy pewni, że jeśli z Nim będziemy dźwigać nasz krzyż, to On da nam siłę do jego dźwigania do końca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu