Polacy patrzą, jak płonie czyjeś życie. Odbywa się to w ciszy, niemal bezgłośnie. Na czarnym tle kwietniowej nocy wielkie jęzory ognia obejmują całe ściany hotelu socjalnego przy ul. Wolińskiej 1 w Kamieniu Pomorskim. Jedynym dźwiękiem jest trzask iskier szybujących w niebo.
Wcześniej - niewiele po północy - rozpętało się piekło.
- Usłyszałem brzęk szkła, otworzyłem drzwi. Jakby snop ognia wpadł do środka. Nie miałem czym oddychać. Moje drzwi się paliły. Już nie było na nic czasu... - opowiada jeden z ocalałych.
Budynek dawnego hotelu robotniczego, dzisiaj tzw. hotel socjalny. Parter z cegły, trzy kolejne piętra to blaszano-styropianowa prowizorka. 77 osób, w tym 33 rodziny. Na każdym piętrze wspólna kuchnia i łazienka. Mieszkali tu dawni pracownicy PGNiG, osoby eksmitowane za niepłacenie czynszu, samotne matki z dziećmi. Wszyscy niezamożni.
Teraz już wiemy, że w 2006 r. nakazano rozbiórkę budynku. - Rok temu jednak dom wyremontowano. Miał ponoć nową instalację, zbadamy, co się stało... - zapewnia prokurator. Tylko ta wiedza nikomu życia nie wróci...
Tamtej nocy
Reklama
Ludzie wyją z bólu i z rozpaczy. Trzy piętra stoją we wszechogarniającym ogniu i żadnej drogi ucieczki. Strażackie drabiny nie sięgają nawet drugiego piętra. Zamknięte wyjście ewakuacyjne.
Nie ma materacy, na które można skakać.
Nie ma czasu na modlitwę. Strażakom żar wtapia maski w twarz. Matki owijają dzieci w kołdry i wyrzucają w noc. Potem skaczą dorośli. Takiego krzyku się nie zapomina. Na dole kto żyw łapie spadających w ramiona. Ratownicy opowiadają o tym i płaczą. Mają pod powiekami tych, którzy nie zdążyli, wystraszyli się wysokości.
Kilkanaście minut później jest już po wszystkim...
Młoda kobieta skacze na drzewo. Widzi w pomarańczowych oknach domu zakrwawionych ludzi. Mdleje. Wszędzie ogień, dym i ten przeciągły pisk.
29 strażaków i 8 wozów pełnych sprzętu.
- Najpierw ratujcie, potem gaście - brzmi rozkaz. Przed nimi dwie ściany ognia.
- Gaszę pożary od 30 lat - mówi Wiesław Leśniakiewicz, komendant główny Straży Pożarnej - ale czegoś takiego nie widziałem. Musieliśmy wybierać, komu podstawić drabinę, a kto wytrzyma jeszcze 2 minuty. Spaliły się całe rodziny. Identyfikacja ciał odbywać się będzie metodą DNA.
- Dlaczego nikt nie zaalarmował wcześniej? - zastanawia się Paweł Frątczak, rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej - 40 minut po północy strażacy otrzymali informacje o pożarze. Podobno ogień widziano 20 minut wcześniej... Pierwsi na pogorzelisko przybiegają ludzie z Caritas. Z pobliskiego kościoła przynoszą jedzenie i ubrania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Abp Andrzej Dzięga
Nowy pasterz Kościoła szczecińsko-kamieńskiego, zamiast do katedry na swój uroczysty ingres, jedzie do szpitala w Kamieniu Pomorskim. Długo siedzi przy łóżkach rannych. Potem jedzie na pogorzelisko. Spotyka tam wielu ludzi. Prosi: - Nie przychodźcie tu, żeby przyjrzeć się ludzkiemu nieszczęściu. Przychodźcie się modlić...
Potem chyba rzecz najtrudniejsza - wizyta w prosektorium i modlitwa za zmarłych nad szczątkami dawnych mieszkańców hotelu socjalnego.
Wreszcie prastara katedra w Kamieniu Pomorskim i słowa, które brzmią jak memento: - Jezus Zmartwychwstały dzisiaj staje przed nami i mówi: Witajcie (...). Jednocześnie stając tutaj, w Kamieniu, mamy świadomość, że to słowo Jezusa Chrystusa: „Witajcie”, ma również inny walor, inne znaczenie, bo oto dzisiaj stanęły przed Jezusem Zmartwychwstałym dusze tych mieszkańców Kamienia, którzy - zaskoczeni ogniem pośrodku nocy - może nie mieli nawet czasu, aby rachunek sumienia uczynić… Może patrzyli ze zdumieniem, bo spać idąc, nie myśleli o tym spotkaniu. A usłyszeli od Jezusa: Witajcie...
Trwa szukanie winnych
Taka tragedia musi mieć przecież autora. Ktoś odpowiada za ten ogrom cierpienia, łez i niewinnej śmierci! A jeśli winnych jest wielu? Bo każdy zaniedbał coś, za co był odpowiedzialny... Wina rozmyta, rozłożona na wiele akcentów. Bo ludzi biednych zawsze traktuje się po macoszemu... Ruina nadająca się do rozbiórki, w której stłoczono blisko 80 osób. Prowizoryczne remonty. Brak jakiejkolwiek kontroli nad stanem bezpieczeństwa domu.
- Kiedyś musiało się to skończyć źle - mówi jeden z pogorzelców. - Zgłaszaliśmy, ale nikt nie słuchał...
Strażacy utrzymują, że akcja prowadzona była według wszelkich zasad. Samorząd nie ma sobie nic do zarzucenia. Prokuratura powołuje specjalny zespół fachowców mających dojść prawdy. Szukać przyczyn pożaru będzie kamera sferyczna i najlepsi w Polsce spece z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego w Warszawie.
Prezydent ogłosił trzydniową żałobę. Premier obiecał, że nikt z pogorzelców nie zostanie bez pomocy... Wojewoda i burmistrz Kamienia Pomorskiego publicznie deklarują, że dołożą wszelkich starań...
Nowy dzień
Pozostały sterczące ku niebu osmalone kikuty domu, stopione w przedziwne kształty żelastwo, kłębowisko kabli, nadpalonych mebli, fragmentów czyjegoś życia.
Na płocie przy ul. Wolińskiej - tam, gdzie kiedyś stał hotel socjalny, ktoś powiesił prześcieradło z czerwonym napisem: „Współczujemy”.
Polska zwiera szyki, by nieść pomoc cierpiącym. Bo trzeba tym ludziom pomóc odbudować życie. Bo musimy sfinansować rehabilitację poparzonych dzieci. Bo nieszczęśliwym ogień odebrał nie tylko bliskich, ale całą ich przeszłość, całe mienie.
Nie godzi się zostawiać zrozpaczonych rozpaczy.
POMAGAMY POSZKODOWANYM W TRAGEDII
wysyłając SMS o treści: Pomagam - Kamień Pomorski pod numer 72 902.
Koszt SMS-a wynosi 2,44 (z VAT).
Można również wesprzeć poszkodowanych, przesyłając ofiary na konto Caritas Polska z dopiskiem: „Pomagam - Kamień Pomorski”:
CARITAS POLSKA, ul. Skwer Kard. Wyszyńskiego 9,
01-015 Warszawa,
Bank PKO BP S.A.
70 1020 1013 0000 0102 0002 6526.
Bank Millennium S.A.
77 1160 2202 0000 0000 3436 4384.
Caritas Polska serdecznie dziękuje tym, którzy włączyli się w pomoc poszkodowanym.