Zacznijmy może od naszego podwórka, bo przecież, jak to mawiają, koszula bliższa ciału. W naszym kraju bowiem od 7 do 20 września odbędą się 36. już Mistrzostwa Europy w koszykówce mężczyzn. Siedem miast (Bydgoszcz, Gdańsk, Katowice, Łódź, Poznań, Warszawa, Wrocław) będzie gościć 16 najlepszych krajowych reprezentacji Starego Kontynentu. Turniej ten rozgrywany jest co dwa lata od 1935 r. (na przemian z olimpiadą i mundialem).
Ostatnio w Hiszpanii wygrali Rosjanie. Drugie miejsce zajęli gospodarze, a trzecie Litwini. Jeśli chodzi o nas, do tej pory nie odnosiliśmy znaczących sukcesów. Raz zdobyliśmy srebrny medal. Miało to miejsce na 13. mistrzostwach w 1963 r., kiedy byliśmy ich gospodarzami (może i teraz do nas uśmiechnie się szczęście jako do organizatorów zawodów). Ponadto trzy razy zdobywaliśmy brąz (1939, 1965 i 1967). Obecnie w grupie D zagramy z Bułgarią, Litwą i Turcją. Nasz izraelski trener - Muli Katzurin ma do dyspozycji dosyć dobry skład z Marcinem Gortatem i naturalizowanym Amerykaninem Davidem Loganem. W oficjalnym rankingu zajmujemy dopiero 56. miejsce. Niemniej jednak jesteśmy na dobrej drodze, by zdecydowanie poprawić naszą lokatę. Tym bardziej, że graliśmy całkiem dobrze w fazie przygotowawczej.
Innym, ważnym i już trwającym sportowym wydarzeniem są 26. Mistrzostwa Europy w piłce siatkowej mężczyzn (pierwsze zawody odbyły się 1948 r.). Mają one miejsce w Turcji (od 1 do 13 września), a konkretnie w Stambule i Izmirze. Wielu komentatorów uważa, że tytuł mistrzowski obronią Hiszpanie, którzy byli rewelacją poprzedniego turnieju, gdyż zwyciężyli we wszystkich swoich meczach, przegrywając tylko w 6 setach.
Nasza reprezentacja pięć razy w historii zajmowała drugą lokatę (1975, 1977, 1979, 1981, 1983). Jeden raz byliśmy trzeci (1967). Ostatnio jednak nie wiodło nam się za dobrze. Obecnie nasza kadra pod wodzą Argentyńczyka Daniela Castellaniego gra w grupie A z gospodarzami - Turcją, Niemcami i Francją.
Kolejnymi imprezami, gdzie piłka jest najważniejsza, są eliminacyjne mecze naszej futbolowej reprezentacji na mundial w RPA w 2010 r. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie 5 września gramy z Irlandią Północną. Kibice chcą wymazać z pamięci mecz z 28 marca, kiedy niejako na własne życzenie przegraliśmy 3:2. Lepiej do tego spotkania nie wracać, bo budzi ono same negatywne emocje.
Przed nami również mecz ze Słoweńcami. Rozegramy go 9 września. Poprzednie spotkanie zremisowaliśmy 1:1. Nie było ono, oględnie rzecz ujmując, porywające. Nasi kibice raczej więcej wtedy gwizdali niż zagrzewali do boju. Co prawda, mecz ten odbył się przed rokiem (6 września), ale niezbyt miłe wspomnienia pozostają.
Podopieczni Leo Beenhakkera zagrali ostatnie towarzyskie spotkanie z Grecją na bardzo przyzwoitym poziomie. Wygraliśmy 2:0. Napawa ono umiarkowanym optymizmem. Niemniej jednak mecze o punkty mierzy się zupełnie inną miarą. Jeśli bowiem ich nie wygramy, na pewno pożegnamy się z afrykańskimi mistrzostwami. Wtedy też na głowę selekcjonera, sztabu szkoleniowego i przede wszystkim piłkarzy spadną słowa krytyki, pod ciężarem których Holender na pewno pożegna się ze swoim stanowiskiem.
Trudno przewidywać losy tych arcyważnych meczy (felieton ten powstał 26 sierpnia). Osobiście, jestem optymistą. Uważam, że powinniśmy oba te spotkania wygrać. Być może nawet sporą różnicą bramek (przynajmniej ze Słowenią; nawet mimo tego, że gramy na wyjeździe). Oby moje przewidywania się sprawdziły. Tego właśnie Państwu (sobie również) życzę na początku września:-).
Kontakt:
Pomóż w rozwoju naszego portalu