To co od dłuższego czasu, a ostatnio szczególnie intensywnie przy okazji konferencji ONZ w Kopenhadze, wyprawia się wokół klimatu, niektórzy nazywają klimatyczną „ściemą”. Z jednej strony bowiem wielka - można powiedzieć - globalna troska biurokratycznych gremiów o klimat, a zwłaszcza o ograniczenie tzw. efektu cieplarnianego, co przede wszystkim wiąże się z kosztowną redukcją emisji dwutlenku węgla. Z drugiej strony spektakularne akcje protestacyjne europejskiego i światowego „lewactwa” oraz „nawiedzonych” ekologów, którzy ze swej działalności uczynili sposób na zaistnienie w przestrzeni społecznej i politycznej, a niektórzy także na całkiem niezłe zarobki.
Niepoprawne politycznie jest dzisiaj apelowanie o odrobinę rozwagi, a przede wszystkim pokory, by człowiekowi (a zwłaszcza wielkim tego świata) nie zdawało się, że ma wpływ - zarówno w sensie negatywnym, jak i pozytywnym - na globalne zmiany klimatyczne. Także ostatnie sygnały o fałszowaniu danych z obserwacji klimatycznych każą się zastanawiać, czy klimatyczna „ściema” nie jest kolejnym sposobem na wyłudzenie - summa summarum z kieszeni każdego z nas - ogromnych pieniędzy. W końcu debaty i fanaberie „klimatokratów”, manifestacje ekologów i demolki „lewaków” ktoś musi sfinansować.
Pomóż w rozwoju naszego portalu