Jest coś symbolicznego w geście wyrywania kartki z ostatniego dnia roku. Zawieszasz nowy, z nadzieją, ale i z wielką niewiadomą. Kolejne ponad 360 dni, kolejny rok sukcesów i porażek. Jaki on będzie? Co przyniesie? Co obiecuje i co zapewnia? Słyszę nieraz życzenie: - Oby nie był gorszy niż miniony. Pomyślałem: Zależy, jak dla kogo?
Coś magicznego jest w uroczystym żegnaniu starego i witaniu nowego roku. Można by zapytać, co niezwykłego tkwi w dorocznym fetowaniu i świętowaniu sylwestrowej nocy? Przecież to coś więcej niż tylko samo wspomnienie.
Czas kalendarzowy ma po części charakter symboliczny, ale zarazem dotyka czasu astronomicznego, czasu przyrodniczego. Powtarza dni w kalendarzu, ale zarazem wypełnia je wciąż nową treścią. Mało tego, jest darem niespodzianek. Jakże często niewiele „zawczasu” o nim możemy powiedzieć. Choć snujemy plany, prognozujemy, to zarazem podążamy w nieznane, zanim się spełni, zanim się dopełni. Można nawet za Robertem Mandrou powiedzieć, że to czas „niepewny”. Szansą jest każdy nowy dzień. Dotyczy to nie tylko każdorazowych projektów czy postanowień.
Czymże jest nowy rok? Czyż nie jest drogą, której pokonanie wymaga pokarmu duchowego, którym jest sam Jezus Chrystus? Nie dasz rady bez tego Pokarmu. W każdym razie ja wiem, że nie dałbym bez Niego rady.
Droga kojarzy nam się zawsze z pewnym trudem. To jest zrozumiałe. Nie ma przecież nic bez zmagania się. Sukces czy zwycięstwo opłacone są zazwyczaj solidną pracą, ćwiczeniem, treningiem, wysiłkiem. Taką perspektywę daje nam kolejny rok, jego dni i godziny. Dotyczy to także tworzenia czy odbierania kształtu piękna. Właściwie trzeba by wdrażać postawę pięknego przeżycia jednego dnia, kolejnego dnia.
Gdy Jezus otworzył Księgę Izajasza na tekście mesjańskim o spoczywającym na Nim Duchu Pańskim, który umacnia, by spełniać posłannictwo dobrej nowiny, sprawiedliwości, wolności i miłosierdzia, dodał wymowne: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” (Łk 4, 21). Owo „dziś” wskazuje na wypełnienie się starotestamentowego proroctwa, a jednocześnie jest znamiennym akcentem aktualizacji posłannictwa Chrystusa w świecie. Zauważmy też słowa „abym obwoływał rok łaski Pana” (Łk 4, 19), które dotyczą nie tylko roku jubileuszowego czy Roku Świętego. Jezusowe słowa wypowiedziane wobec współziomków mogą być jakby mottem każdego nowego roku.
Najpierw trzeba sięgnąć do Początku, do przyjścia Słowa w czasie. Słowo Wcielone przychodzi na świat w konkretnym czasie, choć obejmuje także cały czas poprzedzający, jak i to wszystko, co nastąpiło po tym wydarzeniu. „Wcielenie: fakt jedyny i rozciągnięty aż do chwili ostatecznej, gdy zamknie na nowo wszystko w sobie, jak było na początku. (...) Pełnią jest Osoba, która została «przygotowana», która przyszła i która pozostaje (por. Mt 28, 20) oraz która pokornie i cierpliwie oczekuje...” (Irma Bertocco).
„Gdy (...) nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty (…), aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu” (Ga 4, 4-5). Tak więc u początku historii Zbawienia odkrywamy Bożą wolę ratowania człowieka. U początku tej historii spotykamy też Niewiastę, Matkę, Maryję. Nie bez racji Kościół ustanowił właśnie 1 stycznia świętem Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny. U początku każdego życia zawsze stoi Matka.
Papież Jan Paweł II nie bez racji polecał nowe tysiąclecie chrześcijaństwa właśnie Maryi, Matce Boga-Człowieka, a zarazem Królowej Pokoju. 8 grudnia 2000 r. tak modlił się na placu Hiszpańskim w Rzymie: „Maryjo Niepokalana, podnosimy do Ciebie nasze oczy i prosimy, wspomagaj nas w naszej walce ze złem i naszym opowiadaniu się po stronie dobra”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu