Protestowali, nawet gwałtownie, i cóż? Rządowi urzędnicy za nic mają wolę rodziców i wiedzą lepiej, co jest lepsze dla procesu wychowawczego dzieci. Historię w skrócie przedstawił serwis „Austria News”. Jedna z wiedeńskich szkół zatrudniła transseksualistę. Rodzice byli przerażeni. Rozpoczęli protest, dyrekcja szkoły się ugięła i zwolniła transseksualistę. Ten jednak nie dał za wygraną i złożył skargę do ministra edukacji. Sekretarz ministerstwa przywrócił transseksualistę do pracy, tłumacząc - i to jest w całej sprawie najbardziej kuriozalne - że transseksualizm nie jest zaraźliwy i nie trzeba przed nim chronić dzieci, a w ogóle to u nauczycieli liczą się kompetencje, a nie wygląd zewnętrzny. I teraz rodzice będą drżeć o swoje pociechy.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu