Rodzice nastolatków, bądźcie czujni, bowiem do przyjmowania dopalaczy (podobnie jak do brania narkotyków) przyznaje się niemal trzy razy więcej uczniów niż uczennic - 5,4 proc. chłopców i 1,9 proc. dziewcząt. Młodzi twierdzą, że po zażyciu dopalaczy nudna impreza robi się świetna, nieśmiałość znika, samoocena poprawia się, a wiedza szybciej i w krótszym czasie wchodzi do głowy.
Dopalacze, inaczej smarty, to substancje o działaniu psychoaktywnym - stymulującym, relaksującym, a także halucynogennym. Najczęściej przyjmują postać suszu do palenia i pigułek. Mimo że działają podobnie do narkotyków, ich sprzedaż jest legalna, ponieważ na razie żaden z tworzących je składników nie jest zabroniony przez polskie prawo.
Nazwy dopalaczy i opisy ich działania mówią same za siebie. Na stronie internetowej sklepu, który zajmuje się ich sprzedażą, o poszczególnych produktach czytamy: „Każdego, kto go użyje, przeniesie z krainy liliputów do krainy olbrzymów, gdzie wrogowie stają się mrówkami, a troski maleją do rozmiarów ziarenek piasku”; „Doznasz objawienia i zobaczysz, że wiele rzeczy wygląda zupełnie inaczej niż w rzeczywistości”; „Produkt przeznaczony dla twardzieli z jednostek specjalnych, którym nieobce jest konstruowanie mostów łączących teren realny z nierealnym”; „Ten produkt nada nowe znaczenie słowu «jazda»...”.
Podstawowym składnikiem większości znanych dopalaczy jest N-benzylopiperazyna, w skrócie BZP. Jej działanie porównywalne jest do amfetaminy. BZP może uzależniać, powodować odwodnienie organizmu i przyspieszać tętno. Nadal jednak nie wszystko wiadomo o skutkach jej zażywania. Najczęściej łączona jest z substancją TFMPP, pochodzącą z grupy pochodnych piperazyny. Obok BZP i TFMPP w smartshopach dostępne są mieszanki ziołowe (susz roślinny), kratom (liście drzewa „Mitragyna speciosa”, działające stymulująco na ośrodkowy układ nerwowy), szałwia wieszcza (roślina o działaniu halucynogennym) oraz „Fly agaric” (muchomor czerwony lub plamisty).
Dopalacze zarejestrowane są w Polsce jako przedmioty kolekcjonerskie i sprzedawane w specjalnych sklepach: „smartshopach”, „euforia-sklepach” lub przez Internet. Sprzedawcy dopalaczy sprytnie omijają prawo, a w tej chwili nie ma przepisów, które mogłyby ukrócić ten proceder. W składzie sprzedawanych produktów nie ma bowiem substancji, które są nielegalne. Znajdują się natomiast inne, których działanie jest podobne do działania tradycyjnych narkotyków. Na dzień dzisiejszy sklepy z dopalaczami są w pełni legalne, jest ich już 36 w całym kraju. Placówkę współpracującą ze sprzedającymi te środki może otworzyć każdy.
(ab)
Pomóż w rozwoju naszego portalu