Słuchamy pilnie opowieści Stanisława Poczobut-Odlanickiego, wieloletniego nauczyciela w polskich szkołach, a obecnie znakomitego przewodnika po zachodniej Białorusi. Nawiedzamy kilka cmentarzy, bo tam spoczywają wielcy Polacy, którzy całe życie byli związani z Macierzą i o których nie możemy zapomnieć. Zatrzymujemy się przy grobie Franciszka Karpińskiego, by przy lekkim szumie brzóz zaśpiewać pieśń religijną „Kiedy ranne wstają zorze”. To, oczywiście, jego wierszowany utwór, tak jak „Wszystkie nasze dzienne sprawy” czy kolęda „Bóg się rodzi”.
Karpiński ma też na swym koncie wiersze patriotyczne, a jeden z nich zatytułował: „Żale Sarmaty nad grobem Zygmunta Augusta”.
Ten poeta epoki oświecenia pozostawił również poezje miłosne, z których najbardziej znana jest sielanka „Laura i Filon”. Tu ciekawostka: nasz bohater kierował aż trzykrotnie swe miłosne strofy do niejakiej Justyny, a nigdy się nie ożenił. Żył 84 lata.
Franciszek Karpiński jest uważany za pierwszego polskiego poetę, którego „księgi zbłądziły pod strzechy”. Jego rymowanki pokochali wszyscy.
Był wszechstronnie przygotowany do tej roli. Po otrzymaniu dyplomu doktora filozofii i nauk wyzwolonych wyjechał do Włoch, by pogłębić znajomość języków obcych. Po jakimś czasie zawitał do Warszawy, nawiązał kontakt z księciem Bolesławem Czartoryskim i innymi możnymi domami. Ważny podkreślenia jest fakt, że Karpiński zyskał uznanie Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk.
O życiu i twórczości Franciszka Karpińskiego dowiadujemy się z jego zapisków pamiętnikarskich, wzorowanych na „Wyznaniach” Jeana Jacques’a Rousseau.
W jego twórczości rozmiłowani byli mieszkańcy dzisiejszej zachodniej części Białorusi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu