Żeby nie zamącić ludziom w głowach - tak można określić postępowanie kierownictwa jednej z brytyjskich placówek służby zdrowia, która gwałtownie zareagowała na słuszny w istocie krok jednej z pracownic - 39-letniej Margaret Forrester. Kobieta zajmowała się zdrowiem psychicznym pacjentów. Zauważyła, że pracownicy placówki, prowadząc rozmowy z kobietami, które rozważają aborcję, w ogóle nie informują ich o możliwych fizycznych i psychicznych skutkach takiego kroku. Dała więc swoim koleżankom i kolegom materiały opisujące rzeczywiste historie kilku kobiet, które po zabiciu dziecka w swoim łonie cierpiały na zaburzenia psychiczne. To znany w medycynie, bardzo groźny dla zdrowia psychicznego syndrom poaborcyjny.
Kierownictwo placówki dowiedziawszy się o luźnej, nieformalnej rozmowie, swoistej naradzie pracowników, postanowiło ukarać Margaret Forrester. Zawieszono ją w wykonywaniu obowiązków - poinformował „The Daily Telegraph” - pod zarzutem rozpowszechniania materiałów „mogących urażać przekonania części pacjentów”. - Zostałam potraktowana jak kryminalistka - mówiła dziennikowi Forrester. - Jak mogło się to zdarzyć w cywilizowanym kraju? - pytała. - To szaleństwo - zakończyła swoją wypowiedź. Co grozi kobiecie? Najczarniejszy scenariusz to utrata pracy. Najłagodniejszy - nagana i przeniesienie na inne stanowisko.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu