A na prowincji pytają, cóż to za oszołom twierdzi, że „prywatyzacja, jaką mieliśmy w latach 90., była błędem. Dziś dużo lepszym rozwiązaniem jest prywatyzacja obywatelska (z udziałem polskiego kapitału i polskich akcjonariuszy). (…) części strategicznie ważnych spółek nie powinniśmy sprzedawać. Powinny być one natomiast dużo lepiej zarządzane (…)”. Któż śmie podważać linię pospiesznego pozbywania się majątku narodowego, wyznaczoną przez politycznych decydentów z tamtego okresu? Pewnie jakiś „moher rydzykowy”!
I tu wielkie zaskoczenie. Takie poglądy głosi dzisiaj (w wywiadzie dla wp.pl z 30 marca) … Jan Krzysztof Bielecki, premier RP (w 1991 r.), w latach 2003-2010 prezes Zarządu Banku Pekao SA (z rekordową w warunkach polskich gażą), od marca 2010 r. przewodniczący Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów. Generalnie - człowiek, który za błędy prywatyzacji (a właściwie pospiesznej sprzedaży, jak sam przyznaje) jest przynajmniej współodpowiedzialny.
W niektórych krajach za takie błędy decydenci płacą odejściem w polityczny niebyt, a nawet stają przed Trybunałem Stanu. Ale nie w Polsce. Bielecki, co prawda, „zmądrzał po szkodzie”, ale żadne to pocieszenie, bo za szkodę, często nieodwracalną, jako społeczeństwo płacimy wszyscy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu