Wieść o wybuchu powstania styczniowego dotarła do Przemyśla dopiero po tygodniu. Znanymi ośrodkami konspiracji były dwory szlacheckie Górskich w Kaszycach, Kotkowskich w Dopkowicach, Ustrzyckich w Zamiechowie. Major Maciej Górski (dziedzic Roźwienicy i Raszyc) dołączył swój oddział do grupy płk. Leona Czechowskiego 15 marca 1863 r., kiedy wspólnie przekroczyli granicę pod Wolą Różaniecką k. Tarnogrodu. Aprowizację mieli od Czartoryskich z Sieniawy, a 800 tys. sztuk amunicji dostarczył ks. Adam Sapieha z Krasiczyna. Drugi oddział organizowany był w Żurawiczkach k. Przeworska, gdzie przebywał gen. Józef Smiechowski wysłany przez gen. Jeziorańskiego, po upadku dyktatury Langiewicza. Ten oddział ćwiczył w lasach żołyńskich i przekroczył granicę pod Kuryłówką za Leżajskiem, liczył 700 ludzi pod komendą kpt Kuczy i kap. Wiktora Wiśniowskiego, który powstanie później opisał w książce wydanej w Lipsku w 1865 r. Galicja, czyli rok 1863/64. Kontakty Górski - Czechowski - Wiśniowski też musiały mieć charakter tajny; ponieważ w Łowcach, Lutkowie i Ostrowie dziedzicami byli: Jan Józef Sebastian, nadporucznik wojsk carskich, Emil Garsner, porucznik 31. pułku piechoty i Gustaw Geier, kapitan z 15. pułku piechoty. Jednym z takich powstańców, wysłanym z dworu biskupiego w Skołoszewie od rządcy Zawadzkiego na spotkanie w Kaszycach, był nieznany z nazwiska sługa dworski, który w sam dzień Matki Bożej Gromnicznej zamarzł na polach między Skołoszowem a Zamiechowem, na skutek niespotykanej śnieżycy. Andrzej Szczurko (b. mieszkaniec Skołoszowa) podawał szczegół, że nazwiska powstańców z Radymna i Skołoszowa zaszyte były w cholewy butów, które miał niby dostarczyć do dworu w Kaszycach dla p. Górskiego, podszywając się za radymniańskiego szewca. Nasz administrator Jan Zawadzki postawił krzyż na pamiątkę z napisem (jemu też zginął syn Józef):
"Cześć tym, co pierwsi na wroga biegli, Cześć tym, co w boju mężnie polegli".
Pomóż w rozwoju naszego portalu