Przypadająca w czerwcu br. 30. rocznica ukazania się pierwszego numeru wznowionej „Niedzieli” jest dla mnie, redaktora prowadzącego pismo przez ten czas, dużym przeżyciem, a jednocześnie okazją do głębokich przemyśleń. Przede wszystkim dziękuję Panu Bogu za dar kapłaństwa i łaskę prowadzenia katolickiego tygodnika.
Starania o wznowienie „Niedzieli”
Reklama
Był to czas „Solidarności”, zrywu wolnościowego narodu, który pragnął zrzucić z siebie kajdany komunistycznego zniewolenia. W związku z tym ówczesny biskup częstochowski Stefan Bareła podjął starania o reaktywowanie „Niedzieli”, zawieszonej w czasach komunistycznych, w 1953 r., zlecając mi prowadzenie rozmów i konieczną korespondencję w tej sprawie. Starania te osiągnęły swój skutek i 5 marca 1981 r. otrzymaliśmy pismo zezwalające na powrót „Niedzieli” na polski rynek prasowy. Tygodnik miał mieć 100-tysięczny nakład i objętość 8 stron. Wyznaczono też drukarnię - Opolskie Zakłady Graficzne im. J. Łangowskiego, tam też miała się odbywać kontrola cenzorska nad pismem.
Wznowiona „Niedziela” miała na początku tylko tytuł. Nie było ludzi przygotowanych do pracy w katolickim piśmie, nie było zaplecza administracyjnego - nie było nawet archiwum redakcji, bo zostało zniszczone, gdy UB aresztowało ks. Antoniego Marchewkę, mojego poprzednika na stanowisku redaktora naczelnego. Dzięki temu, że przez kilkanaście lat byłem duszpasterzem akademickim i miałem wielu przyjaciół wśród studentów, później inteligencji katolickiej, mogliśmy w małym zespole, niezwykle skromnie, rozpocząć pracę redakcyjną.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Początki odwieszonej „Niedzieli”
Reklama
Z tą grupką zapaleńców rozpoczęliśmy dynamiczną pracę nad tworzeniem pisma od podstaw i staraniem się o jego jakość. Oczywiście, poważną przeszkodą w tej pracy była cenzura, która analizowała każdy wiersz tekstu i każde słowo. Prawie w każdym tygodniu były jakieś ingerencje cenzury w artykuły przygotowane do druku. Pamiętny był pierwszy numer „Niedzieli”, z datą 7 czerwca 1981 r., w którym przyszło nam obwieścić śmierć kard. Stefana Prymasa Wyszyńskiego. Zamieściliśmy w nim obszerny artykuł o Prymasie Tysiąclecia, przygotowany dla nas przez Stefana Kisielewskiego, słynnego „Kisiela”. Numer ten zawierał również powitanie redakcji przez Biskupa Częstochowskiego, teksty skierowane do nowej redakcji przez zmarłego Księdza Prymasa i Stolicę Apostolską. Zamieściliśmy też zdjęcie Jana Pawła II z kliniki Gemellego po zamachu na jego życie 13 maja 1981 r.
Wkrótce w historii wznowionej już „Niedzieli” pojawiła się kilkumiesięczna przerwa - była ona związana ze stanem wojennym w Polsce, wprowadzonym 13 grudnia 1981 r.
Jakież było wtedy społeczne oczekiwanie na głos Kościoła! Jakże ludzie spragnieni byli słów o wolności, godności ludzkiej i wadze prawdy. Pamiętam jeden z pierwszych tekstów, który był przypomnieniem wypowiedzi Ojca Świętego w Częstochowie: „Tutaj zawsze byliśmy wolni”. Potrzeba wolności i dążenia do prawdy oraz umiłowanie Kościoła i Polski były wtedy niezwykle zauważane.
Po stanie wojennym pracowaliśmy bardzo gorliwie, chociaż ograniczenia ze strony cenzury dawały się we znaki. Jedno było ważne: każda interwencja cenzury była przez nas skrupulatnie zaznaczana, a więc nie pozwoliliśmy udawać władzom państwowym, że wszystko jest w porządku, że nic nie ogranicza naszej wolności słowa i myślenia.
Przełom roku 1989
Reklama
Tak było do 4 czerwca 1989 r., do pierwszych wolnych wyborów. Wtedy to zaczęły następować poważne zmiany. Odchodziła cenzura, wolność słowa stawała się faktem. Pojawiła się jednak trudna sytuacja materialna związana z wolnym rynkiem - rosnące ceny papieru, kompletne załamanie się kolportażu, reforma Balcerowicza i słynny „popiwek”. Nie było szans na rozwój. Kiedy potem cofnięto obostrzenia skarbowe, mogliśmy już swobodniej oddychać i normalniej pracować. Zaczęliśmy budować nowe struktury administracji i kolportażu, można było zwiększyć objętość pisma.
Z bp. Adamem Lepą z Łodzi obmyśliliśmy też wtedy plan wydawania edycji diecezjalnych „Niedzieli”. Wśród ówczesnych biskupów zapanował ogromny entuzjazm, każdy chciał mieć swój dodatek diecezjalny. Wiadomo, że każda diecezja ma swoją specyfikę, dlatego uznaliśmy, że redakcją lokalną powinien kierować ktoś z danego terenu, kto zna te szczegóły i ma możliwość dotarcia do parafii oraz różnych miejsc w diecezji. Edycje diecezjalne liczyły na początku 4 strony - „Niedzielę” ogólnopolską wydawaliśmy w tamtym czasie na 8 stronach. Pomysł, by przedstawiać Kościół diecezjalny, okazał się trafiony. Edycja diecezjalna jest bowiem nośnikiem informacji dla biskupa i kapłanów, a wierni, którzy czytają „Niedzielę”, uzyskują podstawowe wiadomości o swoim Kościele lokalnym oraz mają satysfakcję, że jest to ich pismo. Zaczęliśmy otrzymywać korespondencję, w której czytelnicy wskazywali na przywiązanie i miłość do swojej edycji, a duszpasterze dzielili się z nami tym, że warto zachęcać do czytania „Niedzieli”.
W latach 90. zaproponowaliśmy diecezjom takie nakłady edycji, żeby 1 egzemplarz tygodnika przypadał na 100 mieszkańców. Nakład „Niedzieli” szybko wzrastał i staliśmy się pismem samowystarczalnym. Nigdy zresztą nie otrzymałem od nikogo jakiejś zapomogi finansowej - na przestrzeni 30 lat jeden raz pomógł nam tylko śp. ks. Kazimierz Szwarlik, proboszcz parafii Trójcy Świętej w Będzinie.
Potem nastąpiły pewne kłopotliwe dla nas sytuacje, bo niektóre redakcje katolickie zaczęły wchodzić ze swoimi lokalnymi propozycjami na tereny objęte umową z „Niedzielą” i spokojna wspólna praca z diecezjami została zaburzona. Szkoda, bo zawsze podejmowaliśmy współpracę z diecezją ze świadomością służby wobec niej - w myśl słów założyciela „Niedzieli”, bp. Teodora Kubiny, który chciał, by „Niedziela” była dodatkowym wikarym dla proboszcza i sufraganem dla biskupa. I nasz tygodnik w swej edycji diecezjalnej rzeczywiście służy diecezji, opisuje jej życie, a w przyszłości będzie stanowić jej piękną kartę historyczną. Tak było już m.in. w Płocku, kiedy - jeszcze za rządów bp. Stanisława Wielgusa - obchodziliśmy 10-lecie „Niedzieli Płockiej” i historyk z tej diecezji na podstawie edycji lokalnej przedstawił dzieje diecezji płockiej na przestrzeni 10 lat funkcjonowania tygodnika. Niestety, następca bp. Wielgusa usunął „Niedzielę” z diecezji, choć zarówno współpraca, jak i czytelnictwo „Niedzieli” miały się tam bardzo dobrze.
W świecie mediów katolickich
Reklama
Dzisiaj znajdujemy się w szerokim obszarze medialnym Kościoła polskiego i często, zwłaszcza księża, dokonują rozmaitych porównań pism katolickich. Oczywiście, z tytułami katolickimi jest tak, jak pisze św. Paweł w odniesieniu do mistycznego Ciała Chrystusa: „Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne członki. Jeśliby noga powiedziała: «Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała» - czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała?” (por. 1 Kor 12, 14 nn.). „Niedziela” nie jest „Gościem Niedzielnym”, „Przewodnikiem Katolickim” czy „Tygodnikiem Powszechnym”. Odpowiada jednak na konkretne zainteresowania czytelnika, dotyczące wiary, pobożności i orientacji katolika w życiu społecznym i stara się je pogłębiać. Prawdą jest, że ludzie obecnie mniej czytają wersje papierowe gazety i książki, że bardziej pociągają ich dzisiaj urządzenia elektroniczne. Ale myślę, że prawdziwa kultura będzie zachowana tam, gdzie ludzie czytają.
W tym duchu i w poczuciu odpowiedzialności staramy się też o jakość naszej „Niedzieli”. Nasze pismo może się poszczycić dobrymi tekstami, dlatego nie są one zbyt krótkie, pocięte i nazbyt „wyczyszczone”. Chcemy dać autorom możliwość przedstawienia w sposób pogłębiony tematów, w których są kompetentni. Oczywiście, w przypadkach tekstów szczególnych, obszernych i wykraczających poza możliwości redakcyjne korzystamy z internetu - dłuższe teksty zamieszczamy na portalu internetowym „Niedzieli”.
Pismo z misją
W „Niedzieli” jest dużo do czytania, bo uważamy, że po to jest tygodnik, zwłaszcza katolicki, żeby spokojnie zapoznać się z nim i analizować poruszane problemy dotyczące Kościoła, kultury, rodziny, wychowania, życia społecznego. Mamy wielu swoich dziennikarzy, ale współpracuje z nami ok. tysiąca innych autorów. Nie jesteśmy pismem z rodzaju tych krzyczących czy tzw. kolorowych - nie chcemy też naśladować innych. Pragniemy pozostać sobą. I nie jest najważniejsze, żeby rosły nam „słupki” czytelnictwa, na które wielu zwraca dziś uwagę. Najważniejsza jest jakość pisma i jego przyleganie do Kościoła i ojczyzny. Od hasła: „Bóg - Honor - Ojczyzna” nie chcielibyśmy nigdy odejść, zwłaszcza że mamy za patronkę i główną redaktorkę „Niedzieli” Najświętszą Maryję Pannę Królową Polski, u stóp której pracuje nasza redakcja.
„Niedziela” jest także w wielorakiej postaci obecna w internecie, m.in. w audycjach radiowych i telewizyjnych. To również blisko 300 tytułów książek naszego wydawnictwa - Biblioteki „Niedzieli”.
Podsumowania
Na 30-lecie „Niedzieli” możemy się więc pochwalić pewnym dorobkiem, który przynosi chlubę zarówno nam, jak i Kościołowi Częstochowskiemu. Dopracowaliśmy się bowiem liczącego się w katolickiej opinii publicznej obszernego pisma tygodniowego z wieloma jego segmentami. Od ponad 18 lat wydajemy również dwumiesięcznik „Moje Pismo Tęcza” - dla dzieci od 4. do 8. roku życia. Wspomnę też całą „okołoredakcyjną” działalność „Niedzieli” na rzecz szerokiego upowszechniania kultury chrześcijańskiej. To jest dzieło „Niedzieli” i ono powinno trwać. Moim wielkim marzeniem jest, żeby księża, starsi i młodsi, sięgali po „Niedzielę” i ją czytali. Nie wystarczy położyć tygodnik na biurku - on wymaga przeczytania, przestudiowania i z pewnością stanie się pomocą do pogłębionej pracy duszpasterskiej. Wtedy nasze życie parafialne nabierze rumieńców, wypełni się nowymi treściami. A zachęcając do czytelnictwa „Niedzieli” przez parafian, będziemy mieli do czynienia z ludźmi świadomymi Kościoła, jego miejsca i misji w świecie. Poza tym - nie wolno niszczyć dzieł, które z tak wielkim trudem i mozołem zostały wypracowane i które mają do spełnienia tak ważną misję.
Wierzę, że Matka Boża Częstochowska będzie strzec tego dzieła, bo jest ono świadectwem Kościoła cierpiącego, prześladowanego, ale i tego, który okazywał się często niezłomny. Chciałbym, żeby na tej niezłomności „Niedziela” budowała przyszłość swoich Czytelników. Jak kiedyś wobec komunistów, tak teraz wobec wszystkich, którzy chcieliby zniszczyć królowanie Chrystusa w sercach ludzi. Temu Chrystusowi - Panu dziejów i wieków - pragnie służyć nasza „Niedziela”.