Dziś na owianej niegdyś jaśniejącym światłem przemienienia górze wypiętrza się świątynia franciszkańska, zbudowana w 1924 r., w stylu rzymsko-syryjskim, którego cechą są m.in. dwie wieże. Wewnątrz trzynawowej bazyliki znajdują się dwie kaplice, poświęcone Mojżeszowi i Eliaszowi. Pierwszy był prawodawcą Izraela, drugi prorokiem. Pierwszy zobaczył Ziemię Obiecaną z góry Nebo i zachwycony tym widokiem… na zawsze pozostał w krainie Moabu. Drugi na ognistym rydwanie uleciał w niebo, stając się tym samym inspiracją dla Vangelisa i jego utworu „Chariots of fire”. „Powrócił” na ziemię jako Jan Chrzciciel. Powrócił także w Jezusowej wizji na górze Tabor. Mojżesz i Eliasz przygotowywali przemienienie Jezusa. Dlatego właśnie, gdy we franciszkańskim kościele zejdziemy na dół, do krypty, gdzie postawiono ołtarz, odnajdziemy ciekawe interpretacje wydarzenia na górze Tabor. Używając terminologii muzycznej, to jakby wariacje tej sceny, którą zaspanymi oczyma oglądali Piotr, Jakub i Jan. Mozaiki na ścianach krypty przedstawiają cztery inne „przemienienia”: narodzenie Jezusa, ustanowienie Eucharystii, śmierć i zmartwychwstanie. Narodzenie to przemienienie Słowa w Ciało, Eucharystia to przemienienie chleba i wina w samego Chrystusa. Jego śmierć to pomost ku wieczności dla wszystkich, którzy w Niego wierzą, a zmartwychwstanie - oznaka tego, że „życie ludzkie zmienia się, ale się nie kończy”. Czyżby więc rację miał Mircea Eliade, genialny rumuński religioznawca, gdy mówił, że zasadniczą kategorią opisu religijności jest kategoria „przemiany”?
Pomóż w rozwoju naszego portalu