Malowidła na ścianach rzymskich katakumb z drugiej połowy II stulecia ukazują mężczyzn, zapewne Apostołów, zasiadających przy wspólnym stole, na którym przygotowano do spożycia 5 chlebów i 2 ryby. Podobne prezentacje pojawiają się na wczesnochrześcijańskich grobach i towarzyszą inskrypcjom. Posiłek złożony z chleba i ryb był prawdopodobnie antycypacją Eucharystii. Możliwe, że spożywano go także w ramach agap po sprawowanej już uczcie eucharystycznej. Po swym zmartwychwstaniu Jezus spożywał posiłek wobec zadziwionych Apostołów: „GDY ONI Z RADOŚCI JESZCZE NIE WIERZYLI I PEŁNI BYLI ZDUMIENIA, RZEKŁ DO NICH: «MACIE TU COŚ DO JEDZENIA?». ONI PODALI MU KAWAŁEK PIECZONEJ RYBY. WZIĄŁ I JADŁ WOBEC NICH” (por. Łk 24, 41-43). Teologowie idą zazwyczaj w dwóch kierunkach, interpretując Jezusowy posiłek: jedni widzą w nim dowód na cielesność zmartwychwstania, inni wskazują na wspomniany wyżej kontekst liturgiczny. Warto ubogacić te dwie tendencje o spojrzenie antropologa. Peter Farb dowodzi: „We wszystkich społeczeństwach - zarówno prostych, jak i złożonych - jedzenie jest podstawowym sposobem nawiązywania i podtrzymywania relacji międzyludzkich (...). Kiedy antropolog wie już, gdzie, kiedy i z kim spożywa się jedzenie, może wywnioskować stąd niemal wszystko, co dotyczy relacji wiążących członków społeczności”. Eucharystia to również wspólnie spożywany posiłek. To uczta, na którą zaprasza gospodarz - Zmartwychwstały Chrystus. A może by tak wejść w skórę antropologa i przypatrując się naszym niedzielnym spotkaniom w kościołach, pomyśleć o więzach, jakie nas łączą?
Pomóż w rozwoju naszego portalu