1 stycznia ks. Charchut obchodził 10. rocznicę posługi egzorcysty. – W mojej posłudze spotykam bardzo dużo ludzi cierpiących, bo przecież do egzorcysty przychodzą głównie ludzie cierpiący – często psychicznie i emocjonalnie – podkreślał kapłan.
Opowieść o przyjaźni z Jezusem rozpoczął od zagadnienia nieprzyjaźni i wchodzenia w przyjaźń. Zauważył, że cierpienie ludzi proszących o pomoc wynika często właśnie z nieprzyjaźni z Jezusem. Nie zawsze jest to ich wina, często jest bowiem tak, że nie mieli szczęścia wychować się w dobrej rodzinie, która zabezpieczyłaby ich emocjonalnie, psychicznie, czy duchowo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– W moim osobistym życiu widzę, że przyjaźń z Jezusem opiera się na przestrzeganiu pewnych reguł i zasad. Jeśli się je przekracza, to może być tak, że gubi się tę przyjaźń. Oczywiście, to nie Jezus jest powodem cierpień, ale decyzje konkretnego człowieka. Dla mnie osobiście przyjaźnić się z Jezusem znaczy być blisko Niego – dzielił się ks. Charchut.
Reklama
Podkreślił wartość regularnej adoracji Najświętszego Sakramentu. – Zauważyłem, że podczas adoracji Jezus zaczął we mnie oddziaływać poprzez takie głębokie zmiany w mojej psychice, emocjach, uczuciach – w moim sercu. Zobaczyłem, że to naprawdę działa. Widziałem, jak potężnie Bóg mnie uwalnia, jak potężnie mnie uzdrawia. A jeśli widzisz, ile jest działania w tej adoracji, to chcesz tego, bo widzisz, że to Ci pomaga, daje ci piękne zmiany. (...) I dzisiaj, kiedy staję przed wami, by mówić o przyjaźni z Jezusem, to mogę powiedzieć, że ta przyjaźń z Nim jest słodka. On uwalnia, daje radość, błogosławieństwo – finansowe, w relacjach. To jest niesamowite błogosławieństwo przyjaźni z Jezusem. Ale wiemy też, że ta przyjaźń bardzo dużo kosztuje. Koszty są jednak często po to, żeby wejść w coraz głębszą i bliższą relację z Panem i żyć w błogosławieństwie – dzielił się ks. Charchut.
Podkreślał, że w przyjaźni z Jezusem najważniejsza jest zawsze modlitwa i staranie się, by każdy dzień był dniem, gdzie w centrum jest spotkanie z Chrystusem. To sprawi, że On staje się coraz bardziej w centrum naszego życia.
– Kiedy więc do mnie jako egzorcysty przychodzą ludzie zniewoleni przez różne grzechy i proszą mnie o pomoc, to ja mogę im pomóc rozeznać duchy i starać się uwalniać od tych duchów, ale nic z tego nie będzie, jeśli człowiek nie zaprze się samego siebie, nie będzie się modlił i nawiązywał osobistej relacji z Chrystusem. A to często bardzo dużo ludzi kosztuje. Jeśli jednak taki człowiek nie powie: „Moim Panem jest Jezus”, to nie ma możliwości, żeby był wolny, diabeł go nie opuści – mówił kapłan, podkreślając, że czasem również wspólnoty są zniewolone, a dzieje się to wtedy, gdy Jezus nie jest tam Panem, gdy pojawia się duch rywalizacji, czy próżnej chwały.
Zauważył, że mówiąc o przyjaźni z Jezusem, mówimy o drodze krzyża, bo dążenie do doskonałości to ogromny wysiłek.
Reklama
– Wiele osób podejmuje to zadanie, wiele osób rezygnuje a część jest letnia. Jak jest w twoim życiu? Podejmujesz wyzwanie, by stać się coraz bardziej uświęconym i błogosławionym? A może żyjesz w lękach, smutkach, dołach, przygnębieniach i ciągle szukasz uzdrowienia i uwolnienia, ale leży w twoim życiu osobista relacja z Jezusem, czyli osobista modlitwa? – pytał kapłan i zachęcał:
– Jeśli będziemy Go szukać, pragnąć, gdziekolwiek jesteśmy, On będzie nam dawał coraz większe poczucie tego, jak bardzo Go kochamy. I rzeczywiście będzie na tronie naszego serca, będzie naszą coraz większą miłością, kimś więcej niż żona, mąż, dzieci, świat, wojny.
Ks. Charchut podkreślił, że z kolei diabeł zrobi wszystko, byśmy się nie modlili, by nasze życie zajęły przyjemności, telewizja, seriale, spotkania. Wtedy człowiek traci smak wiary, którym jest doświadczanie Jezusa, Jego Osoby.
Ks. Charchut podzielił się radą, jaką usłyszał od jednej z sióstr: „Niech ksiądz swoje emocje przeżywa przed Najświętszym Sakramentem”. – I to jest niesamowite, że dochodzimy do tego, że Jezus jest w stanie kochać jak drugi człowiek. Jest w stanie zaspokajać głody, które mamy, a które wydaje nam się, że możemy zaspokoić tylko przez drugą osobę. Nawet w małżeństwie jest tak, że ten głód ta druga osoba nie zawsze jest w stanie wyciszyć, czy uspokoić – mówił ks. Krystian i zaprosił do modlitwy. Podkreślił również wartość modlitwy różańcowej.
– Maryja dała nam Różaniec po to, byśmy byli ludźmi rozmodlonymi. Każdy z nas powinien mieć różaniec w kieszeni i wyciągać go przy najmniejszej okazji – mówił kapłan i zakończył: – Każdy z nas może się modlić, tylko pytanie jest takie, czy nam się chce zaprzyjaźnić z Jezusem. Czy tylko chcemy szukać nowinek, nowych objawień, wizji, czy chcemy kochać i czuć się kochanymi? Zostawiam was z tym wielkim pragnieniem modlitwy i pragnieniem Boga.