W pierwszym dniu finału, 4 września, poznaliśmy najsławniejszą w Polsce parę kinomanów Marylę Makowską-Kalinowską i Bogdana Kalinowskiego z Poznania. Poznaliśmy podwójnie: w filmie „Inna bajka” i podczas wywiadu. Zarówno w filmie, jak i w wywiadzie Kalinowscy mówią o sobie i swej pasji bez skrępowania, niczego nie ukrywając, czasami sobie zaprzeczając, lecz w tym wszystkim widać ich oryginalne podejście do życia i wzajemną miłość. Dla nich, oprócz oglądania filmów, nie istnieją inne rzeczy - gotowanie obiadu, święta… Wywiad z kinomanami prowadził Czesław Markiewicz z Radia Zachód. Na filmy chodzą do kina. Oglądanie filmów w telewizji uważają za nieważne. Według państwa Kalinowskich nie ma się skali porównawczej, jeżeli nie chodzi się na wiele filmów. Oni na pewno ją mają - od września 1959 obejrzeli 10 327 filmów w kinach Poznania! Pan Bogdan, który jest synem malarza, najbardziej lubi filmy o sztuce, artystach i procesie tworzenia. Nie lubi filmów, w których są wulgarne wyrazy i bijatyki. Pani Maryla lubi filmy psychologiczne i nawet twierdzi, że reżyserzy są lepszymi psychologami niż psycholodzy zawodowi. Do filmów, których nie lubi, zalicza filmy kostiumowe (wyjątek zrobiła dla filmów reżysera Jerzego Hoffmana) i science fiction. Nie lubi też filmów przegadanych, bo uważa, że film to nie literatura - powinien przemawiać obrazem. Reżyser - według p. Maryli - powinien robić film sam dla siebie, nie dla instytucji lub na zlecenie. Wtedy wie, co chce tym filmem powiedzieć i potrafi do tego innych przekonać. Państwo Kalinowscy to ludzie skromni. P. Maryla nawet twierdzi, że nie jest znawcą kina. Jednak z powodu swej pasji zdobyli w Poznaniu uznanie. Mają srebrną kartę do multipleksu i wolny wstęp do innych kin. Także QE uhonorował ich statuetką „Wielki Ukłon” w roku 2007. Są honorowymi członkami jury konkursu QE.
Kolejny finałowy dzień, to spotkanie z Mają Komorowską - aktorką i wykładowcą Akademii Teatralnej. Spotkanie prowadził Wojciech Kuska z TVP3 Gorzów. Artystka mówiąc o aktorstwie podkreślała, iż jest to ciężki mozół. - Myślę, że się napracowałam. Nie jest to wkładanie maski, jak wielu myśli, ale jej zdejmowanie - tłumaczyła Maja Komorowska. W życiu często nosimy maskę. Nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy. Zdjęcie maski to powiedzenie czegoś ważnego. Gdy opracowuję rolę, przywiązuję wagę do stroju, bo strój wyraża człowieka. Gdy grałam rolę kobiety bogatej i rozrzutnej, prosiłam o uszycie szlafroka, ale dopiero trzeci mi odpowiadał do roli. Włożyłam niewygodne buty i obandażowałam nogi, aby zagrać rolę osoby, która porusza się z trudnością. W życiu prywatnym aktorka jest mamą syna jedynaka i babcią czworga wnuków - dwie wnuczki studiują, jeden z chłopców jest w gimnazjum, a drugi w liceum. Ma wspaniałą synową. W domu gotowaniem zajmuje się mąż. Nigdy nie chciała wyjechać z Polski.
Zapytana o to, co ważne w życiu odpowiada: - Istotne w życiu są klęski i upadki - wiele nas uczą. Moim mottem życiowym jest starać się, dopóki to jest możliwe, i robić to, co jest możliwe. Staram się, aby być uważną w życiu i być uważną na drugiego człowieka. Nie być zdawkową dla ludzi. Ćwiczę umiejętność rozkazywania sobie, o czym pisze Simone Weil.
Maja Komorowska wspominała również swoje wspólne występy z wielkimi aktorami Zbigniewem Zapasiewiczem i Andrzejem Łapickim.
6 września wielbiciele dobrego kina mogli spotkać się i posłuchać wybitnego reżysera Jerzego Hoffmana. Większość pytań Wojciecha Kuski i publiczności dotyczyła jego najnowszego filmu „Ukraina - narodziny narodu”. Praca nad tym filmem dokumentalnym trwała sześć lat, ale, jak mówił reżyser, nie stał się z tego powodu historykiem. Inspiracją do jego powstania było zróżnicowane przyjęcie w Polsce i na Ukrainie jego filmu pt. „Ogniem i mieczem” oraz tytuł książki byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy „Ukraina to nie Rosja”. Hoffman ma nadzieję, że ten film przyczyni się do dyskusji na temat wzajemnych relacji Ukraińców i Polaków, a na Ukrainie przyczyni się do poznania historii. Ukraińcy jej nie znają. Nie kształcili się w swym własnym kraju. Oni są teraz na etapie tworzenia narodu po powstaniu państwa. Szczególnie Ukraińcy rosyjskojęzyczni, którzy wybrali niepodlegle państwo, są w trudnej sytuacji. My - Polacy też nie mieliśmy długi czas swego kraju, ale mieliśmy dwory szlacheckie, które podtrzymywały tradycję. Szlachta ukraińska albo się zrusyfikowała, albo spolonizowała. Również i ten film reżysera został przyjęty niejednoznacznie. Nie ma obiektywizmu doskonałego, bo zawsze któryś fakt się wybiera, a ten sam fakt można różnie interpretować.
Maja Komorowska, Jerzy Hoffmann i Jan A.P. Kaczmarek - kompozytor muzyki filmowej otrzymali w tym roku festiwalowe statuetki „Wielki Ukłon”.
Na zakończenie festiwalu przyznano nagrody QE. Grand Prix festiwalu za najlepszy film fabularny otrzymał „All secrets” reż. Tomasza Suskiego z Wielkiej Brytanii. Najlepszy dokument to film Andrzeja Dybczaka j Jacka Nagłowskiego z Polski pt. „Gugara”. Film „Wstyd”, który reżyserowała Edyta Sewruk (Polska) według scenariusza własnego, otrzymał aż trzy nagrody: za scenariusz, za najlepszego aktora i nagrodę publiczności. Więcej o nagrodach na stronie internetowej
Pomóż w rozwoju naszego portalu