Pierwszy listopada to święto radosne. Teksty podnoszą na duchu. Mowa o rzeszy świętych tworzących z żywymi i zmarłymi jeden wielki krąg. Jak to opisać? Wystarczy wspomnieć Światowe Dni Młodzieży z Papieżem; zgromadzenia rozmodlonych ludzi; Apele Jasnogórskie na Jasnej Górze i wszelkie zgromadzenia przypominające określenie „turba magna”.
Drugiego listopada - myśl wybiega ku tym, którzy przez ogień oczyszczający, przez owo „ucho igielne”, muszą spróbować przejść. Poprzeczka wysoka. Nic nieczystego. Nic nieuczciwego. Nic bogatego. Żadnych krętactw. Równa szansa dla wszystkich, ale czy wystarczy sił? Dlatego jak Juda Machabeusz wspieramy naszych zmarłych pokorną modlitwą, naszą ofiarą z kwiatów i świec, ale nade wszystko Najświętszą Ofiarą, bo w niej wszystko się dzieje przez Chrystusa Pana naszego.Dzień Zaduszny wprowadził w 998 r. po raz pierwszy opat Cluny św. Odylon. Od 1915 r. papież Benedykt XV na prośbę benedyktynów pozwolił kapłanom, aby sprawowali w tym dniu trzy Msze św. Jedną we własnej intencji, jedną za wszystkich zmarłych, a jedną według intencji papieża. W tych dniach myślimy nie tylko o tych, co odeszli, lecz wyciągamy także wnioski. Dzisiaj oni, jutro możemy być my. Stąd refleksja, zaduma, postanowienia. Czas mknie. O tym mówią zegary, klepsydry, przerzedzające się szeregi znajomych, krewnych i przyjaciół i coraz mniej miejsc wolnych na naszych cmentarzach.
Chrystus pierwszy zniweczył, złamał pieczęć beznadziei. On nas utwierdził w prawdzie, że na ziemi oddajemy to, co ziemskie - nasze ciało, a Bogu co nieziemskie - duszę. Przychodzimy na cmentarz, aby tym szczątkom ciała jak cennym relikwiom oddać hołd. Przychodzimy, by czuwać i przypominać sobie, że nasze doczesne ciało jest dla duszy mieszkaniem, świątynią. A wtedy, gdy zamkną się oczy ciała, otworzą się oczy naszej duszy i ujrzymy Boga takim, jakim jest w nieskończonej, pełnej szczęśliwości.
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny przypominają o najbardziej uniwersalnym charakterze Kościoła. Na co dzień Wszystkie trzy wspólnoty - zbawionych, w czyśćcu cierpiących i żyjących na ziemi - łączą się w świętych obcowaniu. Myślą o sobie, przenikają się, pomagają sobie, bo są przeznaczone do radosnej jedności z Bogiem. Patrząc na cmentarz, na tysiące grobów, zauważamy powszechność śmierci. Każdemu - bogatemu i biednemu, uczonemu i prostemu, młodemu i staremu, dziecku i niemowlęciu, mocnemu i wątłemu (nie ma wyjątków!) - składa ona wizyty i zlecenia swe wykonuje drobiazgowo.
Kiedy zapytano sławnego kaznodzieję Jeana Baptiste’a Henriego Lacordair’a (1802-62), co sądzi o śmierci, powiedział: „Jest to najpiękniejsza chwila w życiu człowieka, jeśli jest dobrze przygotowana”.
Jeśli chodzi o nas, nie wiemy, ile czasu zostawia nam Bóg do tej chwili. Jest jednak prawdą, że czas ten może i powinien być wykorzystany na dobre życie z Chrystusem. Zapisane w księdze zdarzeń, którą kiedyś wręczymy samemu Bogu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu