Reklama

Niedziela Lubelska

Lublin: 65. rocznica "Cudu Lubelskiego"

- Tam, gdzie odrzuca się Boga, niszczy się człowieka – mówił w czasie homilii bp Milan Šašik, który przewodniczył w Lublinie obchodom 65. rocznicy „Cudu Lubelskiego”. Dla archidiecezji lubelskiej był to także dzień szczególnego dziękczynienia za życie, pontyfikat i kanonizację św. Jana Pawła II.

[ TEMATY ]

cuda

Lublin

Katarzyna Artymiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Gromadzimy się u stóp katedry w 65. rocznicę Lubelskiego Cudu. Decyzją Stolicy Apostolskiej po raz pierwszy obchodzimy dziś święto Najświętszej Maryi Panny Płaczącej. Dziękujemy Bogu, że w „nocy stalinowskiej” dał naszemu ludowi szczególny znak swojej dobroci i Opatrzności. Dał nam Matkę swojego Syna, która nie tylko stała pod Jego krzyżem, ale zawsze jest obecne w cierpieniach swoich dzieci, wstawia się za nimi, dodaje im odwagi, umacnia ich wiarę i miłość. Chcemy dziś dziękować, że w czasach naszej trudnej wolności i niełatwego dialogu Ewangelii z kulturą dał Kościołowi i światu wielkiego proroka i apostoła Jana Pawła II – powiedział we wstępie do Mszy świętej metropolita lubelski abp Stanisław Budzik. Uroczystej Mszy świętej przewodniczył bp Milan Šašik, biskup eparchii mukaczewskiej Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko-rusińskiego na Ukrainie.

- Co oznaczają te łzy? – rozpoczął homilię bp Milan Šašik. - Możemy powiedzieć z jednej strony, że one zdarzały się w trudnych momentach. Oznaczały cierpienie i nie tylko obecność ludzką, macierzyńską, ale pokrzepienie w wierze. Oznaczały, że Ona jak matka jest tam, gdzie człowiek cierpi. Pod tym względem możemy dobrze zrozumieć synowską miłość św. Jana Pawła II do Matki Bożej – mówił bp Šašik.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Przywołał spotkanie na Majdanku podczas papieskiej pielgrzymki w 1987 roku, gdzie dwie kobiety ubrane w więzienne stroje rozmawiały o tym, gdzie był Bóg podczas tak strasznych nazistowskich zbrodni. – Ale jakby Bóg nie był z nami, jakbyśmy tu ostali? Bóg był z tymi cierpiącymi. Tam i na innych miejscach okazało się, co może robić człowiek bez Boga. Tam, gdzie odrzuca się Boga, niszczy się człowieka – zaznaczał mocno bp Šašik. – Po wojnie, po doświadczeniu obozów koncentracyjnych nikt by nie pomyślał, że znowu ktoś będzie próbował robić eksperymenty na człowieku. Doczekaliśmy epoki kiedy widzimy te straszne eksperymenty na embrionach, na ludzkim życiu. Można powiedzieć, że kraj za krajem, parlament za parlamentem głosują za prawem śmierci – podkreślał obecną sytuację w Europie, która w jego opinii traci swoje chrześcijańskie korzenie.

– Dlaczego dziś spokojnie tak wielu ludzi patrzy spokojnie na to, że partie, posłowie, senatorowie głosują za prawem przeciwko człowiekowi? – pytał biskup. – Kto może zapewnić nas, że skoro dziś legalnie można popełnić aborcję, jutro nie będzie zabijać się drugiego człowieka? Człowiek podąża coraz dalej w niszczeniu, kiedy nie ma tych moralnych i Bożych praw, które powinien respektować – powiedział w odpowiedzi na zadane pytanie.

- Chciałbym wszystkim nam dzisiaj życzyć tego, żebyśmy nie szukali ludzkiej sławy i nie bali się ataków, kiedy bronić będziemy ludzkiego życie, naszej chrześcijańskiej wiary. Świadczmy swoim życiem, przywiązaniem do Ewangelii – życzył zgromadzonym na Eucharystii. – Bóg nie zostawia nas sierotami. Pan Jezus chce pokazać w naszym życiu swoje zwycięstwo. W naszym życiu może się objawić zwycięstwo Chrystusa – dodał.

- Bóg jest miłością, On nas kocha i miłuje. Chce żebyśmy byli szczęśliwi. Sens naszego życia to szczęście. Bóg zostawił nam swobodę, dlatego człowiek może wybierać czy chce czynić dobro lub zło. Ale jaka byłaby miłość bez swobody? Bóg nie chce mieć niewolników, ale ukochane dzieci. Jesteśmy zaproszeni, aby dać swobodną odpowiedź „tak Panie Jezu” – motywował do świadczenia o wierze o swojej wierze.

Reklama

- Maryja tyle razy w historii chrześcijańskiego Kościoła płakał. Ty, któraś płakała nad naszymi grzechami i nad naszym cierpieniem módl się za nami i pomagaj nam, żebyśmy zrozumieli, że największym cierpieniem człowieka nie jest to, że nie ma pieniędzy czy nie jest u władzy, ale największym skarbem człowieka jest życie z Chrystusem i Jego Matką – zakończył.

Po uroczystej Eucharystii wierni wyruszyli w procesji z obrazem Matki Bożej Płaczącej ulicami Starego Miasta. Była to wielka manifestacja wiary i przywiązania.

Cud Lubelski miał miejsce 3 lipca 1949 roku. Jak zawsze przed obrazem Matki Bożej w lubelskiej katedrze modlili się wierni, gdy nagle s. Barbara Sadowska zauważyła, że pod okiem Maryi pojawiła się krwawa łza. Od razu poinformowała o tym zdarzeniu ówczesnego kościelnego lubelskiej katedry, a on kapłanów tej parafii. Biskup Zdzisław Goliński, do którego dotarła wiadomość, nie uznał jej za ważną, przypuszczając, że to jakiś naciek wilgoci uwidocznił się akurat w tym miejscu. Jednak do Lublina zaczęły przyjeżdżać rzesze wiernych, którzy modlili się za swoich bliskich, za rodziny i za Ojczyznę, która przeżywała trudny okres PRL-u.

Tak wydarzenia te wspominają wierni. - Gdy dowiedziałem się wtedy, że jest cud w Lublinie, nie było czym tam dojechać. Wtedy wyruszyliśmy piechotą. Ciężko było przyjść, bo ciasnota była ogromna, ale do obrazu dotarłem. Dla mnie to było piękne przeżycie, gdy widziałem Matkę Bożą Płaczącą, te łzy i tą krew na jej twarzy – mówił w rozmowie z KAI naoczny świadek tych wydarzeń pochodzący z Opola Lubelskiego.

2014-07-04 10:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wy ten kościół budujecie

Niedziela lubelska 33/2024, str. IV-V

[ TEMATY ]

Lublin

Katarzyna Artymiak

Pierwsza Msza św. w murach wznoszonej świątyni

Pierwsza Msza św. w murach wznoszonej świątyni

Świątynia i całe jej otoczenie przypominają ewangeliczny opis Przemienienia Pańskiego – powiedział ks. Piotr Nowak, proboszcz parafii Przemieniania Pańskiego w Lublinie.

Po 10 latach od wmurowania kamienia węgielnego wspólnota parafii Przemienienia Pańskiego w Lublinie przeżywała pierwszą Mszę św. we wznoszonej świątyni. W obecności licznie zgromadzonych wiernych i duchowieństwa, w tym pierwszego proboszcza ks. Stanisława Opieli, kościół poświęcił abp Stanisław Budzik.
CZYTAJ DALEJ

Ukochany Syn

2025-01-07 11:21

Niedziela Ogólnopolska 2/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

ks. Dariusz Kowalczyk

Adobe Stock

Kiedy przypatrzymy się ludzkim historiom, dostrzeżemy nierzadko problem nieznajomości ojca. Zdarza się, że zmarł, zanim urodziło się jego dziecko, lub odszedł w okresie nieświadomości swego syna lub swej córki.

Te przypadki są niewątpliwie bolesne, aczkolwiek można je zrozumieć lub jakoś łatwiej zaakceptować. Bywają jednak sytuacje o wiele trudniejsze, gdy ojcostwo z różnych względów jest niemożliwe do ustalenia albo gdy ojciec świadomie odchodzi od żony czy matki swoich dzieci, porzuca je i odcina się całkowicie od osób, dla których powinien być niemal najważniejszy na świecie. Słyszy się także o przypadkach różnie motywowanego wyrzekania się potomstwa. Takie historie jawią się jako niezwykle bolesne, a czasem wręcz tragiczne. Dziecko wie, że ojciec gdzieś jest, chce z nim nawiązać kontakt, potrzebuje go, pragnie go nad życie, a jednak jakiś przedziwny opór wewnętrzny ojca sprawia, że napotyka ono mur nie do przejścia. Osoby żyjące z taką historią często uznają ją za najtrudniejsze doświadczenie. Upływ czasu niewiele zmienia, a czasem wręcz pomnaża traumę. Znajomość ojca, możliwość poznania jego twarzy, nawet krótkie spotkanie z nim, przekonanie, że mnie kocha i nie pozwoli mi zginąć, że stanie w mojej obronie i będzie ze mnie dumny, że doda mi sił, stanowi mocny fundament „gmachu” życia. Nie ulega wątpliwości, że łatwiej mają osoby, które wychowywali odpowiedzialni ojcowie. Co jednak powiedzieć o tych, którzy tego komfortu nie mają? Czy są na straconej pozycji?
CZYTAJ DALEJ

Strefy wolne od dzieci. Dlaczego normalizujemy takie postawy?

2025-01-12 20:01

[ TEMATY ]

dzieci

Fot.canva

Jako ludzie jesteśmy dziwni. Z jednej strony bowiem mamy możliwości, by robić rzeczy piękne, wzniosłe, bohaterskie, ubogacające świat wokół i świadczące o Bożej iskrze w nas, a z drugiej – jesteśmy zdolni do robienia największych głupot, od których „ręce opadają” i wkładania sobie samym „kijów w szprychy”.

Kiedy zajrzymy do Księgi Rodzaju i sprawdzimy, jakie były pierwsze słowa Pana Boga do człowieka, z zaskoczeniem możemy przeczytać, że powiedział On: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28). Rozumiecie – Bóg stworzył niebo i ziemię, puścił w ruch planety, porozpalał gwiazdy, poukładał je w galaktyki, powtykał gdzieniegdzie czarne dziury, rozpędził komety, plotąc za nimi warkocze, napełnił wodą zagłębienia na Ziemi i wybrzuszył Himalaje, potem stworzył rośliny i zwierzęta, tchnąc w nie życie, a na końcu człowieka, ukoronowanie stworzenia. Kosmiczny spektakl życia.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję