Pamiętamy dobrze tamtą narrację. Mówiono, że nie ma zagrożenia, że żaden przymusowy mechanizm relokacji migrantów nie zostanie narzucony Polsce, że referendum w tej sprawie to "manipulacja" i "pic na wodę". Donald Tusk nie tylko wzywał do jego bojkotu, ale wręcz publicznie oświadczył, że "uroczyście unieważnia" ten akt demokratycznej decyzji Polaków, jeszcze zanim do niego doszło. Wspierali go w tym obecni koalicjanci z Lewicy, PSL i Polski 2050.
A jak wygląda rzeczywistość dzisiaj? Pakt migracyjny wkracza w fazę realizacji, a my dowiadujemy się, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowuje Krajowy Plan Kryzysowy w zakresie recepcji i azylu migrantów. Instytucje państwowe są instruowane, jak mają przygotować się na przyjęcie fali nielegalnych imigrantów. W proces zaangażowane ma być nawet Wojsko Polskie, które będzie transportować przybyszów z granic do ośrodków azylowych, a Straż Graniczna organizuje już „miejsca detencji cudzoziemców”, a rządowe agendy współpracują nad organizacją „tymczasowych obozowisk”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Szybko wyszła prawda na jaw, mimo niedawnych zapewnień – po spotkaniu szefów Ministerstw Spraw Wewnętrznych UE, gdy strona niemiecka ujawniła, że polski rząd razem ze wszystkimi zgodził się na przyspieszenie wdrożenia paktu migracyjnego – że „absolutnie nie ma mowy o jakimś przyspieszaniu bądź nieprzyspieszaniu. Nie było takiego tematu jako głównego wątku dyskusji” (słowa ministra SWiA, Tomasza Siemoniaka), okazuje jaka jest prawda. Od kilku lat zresztą.
Najpierw po cichu, niemal niezauważalnie, w cieniu przejmowania mediów publicznych, 20 grudnia 2023 roku Rada Europejska przyjęła pakt migracyjny. W kwietniu 2024 r. przegłosował go Parlament Europejski, w maju Rada Europejska podjęła decyzję o jego implementacji, a teraz w cieniu głośnych deklaracji o rzekomych nowych warunkach, jakie stawiane są Unii Europejskiej – pakt jest faktycznie w fazie realizacji. Wszystko to pod rządami tych samych ludzi, którzy jeszcze kilka miesięcy wcześniej zapewniali, że Polska nie ma się czego obawiać.
Dziś widać, kto miał rację. Już nie są to ostrzeżenia, a fakty. I co na to dzisiejsza władza? Donald Tusk będzie teraz „uroczyście unieważniał” rzeczywistość, czy będzie udawać, że nic się nie dzieje?